42. Początek

103 11 2
                                    

SCARLETT

Wzrok, jakim Elsa darzyła swojego chłopaka nie umknął mi. Zaborczość widoczna w jego oczach rozczuliła mnie. Łączyła ich niesamowita więź. 
Nadal nie mogłam odnaleźć się w nowej sytuacji. Córka Strażnika? Było to dla mnie równie szokujące jak to, że wychował mnie potwór.
Wchodząc do kuchni poczułam zapach, którego nie czułam nigdy wcześniej. Wokół krzątały się ogromne, włochate Yeti i malutkie krasnoludki. Bardzo śmieszny kontrast. Kiedy nas zauważyli z uśmiechem dali nam smakowicie wyglądające ciasteczka i szklankę mleka. Dość dziwny poczęstunek, ale nie narzekałam. 
-Dobra - zaczęła Elsa biorąc gryza swojego ciastka. - nie ma już Strażników, a ja nim nie jestem. Więc tak szczerze kim właściwie jesteście?
Nie ufała nam, ale nie miałam jej tego za złe. Wręcz przeciwnie, cieszyłam się, że jest czujna.
- Ja jestem Scarlett. Z resztą chyba wiesz kim jestem. A to Sedric. Mój...brat...? - spojrzałam na Seda. Nie wiedziałam jak mam określić naszą więź. W odpowiedzi wzruszył ramionami, jakby miał gdzieś to, że nasze życie uległo całkowitej zmianie. 
- Ty nie jesteś córką Mroka, to już wiemy. - kontynuowała Elsa. - A co z nim? Naprawdę jesteś synem tej szui?
- Bardzo zabawne. - odezwał się po raz pierwszy Sedric.- Ten "człowiek" mnie wychował. Nie masz pojęcia jaki jest...
Nagle Elsa zerwała się z miejsca, a jej oczy od razu wydawały się lodowate. 
-Posłuchaj mnie, młody. - oburzyła się. Nie podobało mi się, w jaką stronę zmierzała ta rozmowa... -Zostałam przez niego porwana, maltretowana, robił na mnie swoje eksperymenty i w końcu straciłam przez niego dziecko. Trochę się jednak poznaliśmy.
- A myślisz, że nam nie robił tego wszystkiego?! - krzyknął Sed, również wystając. Wzdrygnęłam się i skuliłam ramiona. - Myślisz, że nic nie poświęciliśmy żeby ratować twoją dupę?! Ona - wskazał na mnie - cię kryła i dostawała baty częściej niż ty! Nie straciliśmy dziecka, ale przeżyliśmy z nim dłużej niż ty. Może masz jakieś minimalne pojęcia jaki on jest, ale uwierz, my wiemy to o wiele lepiej. Skończyłem rozmawiać. 
Po tych słowach wyszedł zostawiając mnie samą z Elsa. Rozumiałam go, ale mimo to nie chciałam, żeby się złościł. Najważniejsze, ze byliśmy wolni. 
- Przyjemniaczek... - mruknęła Elsa siadając i znów zajadając się ciastkiem. 
- Przepraszam cie za niego...-  powiedziałam, a ona uniosła na mnie wzrok.- Jest zdenerwowany, bo wydaje mu się, że jesteście nastawieni przeciwko niemu. Ja jestem córką Strażnika, a on... w sumie nie wiadomo kim on tak naprawdę jest. Ale ma rację co do tego, że nie masz pojęcia jaki jest Mrok. Proszę, nie zrozum mnie źle. Ale on robił nam dokładnie to samo. Gdy robiliśmy coś dobrze, bił nas, od małego. Chodziło mu o to, żebyśmy byli źli we wszystkim. Kiedy dowiedział się o mojej krwi... Eksperymentował z nią na Sedricu. Czasami leżałam w łóżku blada z braku krwi w ciele, bo zabierał jej tak dużo...
Wzdrygnęłam się przypominając te czasy. Nie wspomniałam jej o tym, co zrobił nam ostatnio i jak prawie przez niego umarłam. Nie chciałam być jak Sed i wypominać kto miał gorzej w życiu.
- Twojej krwi? - zapytała marszcząc brwi. -Co jest z nią nie tak?
- To ty nie wiesz? - spytałam zaskoczona. Myślałam, że Pan... Mrok jej powiedział. Musiał to zrobić... przecież znalazł ją i chciał uratować jej dziecko. Pokręciła głową, a ja zaczęłam wyjaśniać. - Moja krew leczy. Każdą chorobę. Ma jakieś...magiczne właściwości. To ona uleczyła twoją bezpłodność.
- O Boże... - otworzyłam
szeroko usta w zdziwieniu. Naprawdę nic nie wiedziała. Po chwili w jej oczach błysnęło zrozumienie, a potem zobaczyłam, że naprawdę zdaje sobie sprawę co może zrobić moja krew. Przestraszyłam się, że może zacząć mnie obwiniać o śmierć jej dziecka. Postanowiłam natychmiast się wycofać.
- Powinnam sprawdzić co z Sedriciem. -powiedziałam szybko wychodząc. Wyszłam z kuchni zdając sobie sprawę, że nie mam pojęcia, gdzie jest Sed. Przechodziłam właśnie przez hol, a przynajmniej wydawało mi się, że to hol, kiedy usłyszałam słowa, które jako dziecko musiałam znać na pamięć.
Pierworodne dziecię musi być oddane - mówił Mikołaj. Poszłam za jego głosem i dokończyłam rymowankę.
- ...Dobrowolnie jasności, bądź ciemności poddane - powiedziałam, a wzrok wszystkich po raz kolejny skierowany został na mnie.
- Skąd znasz tą przepowiednie? - zapytał Mikołaj trzaskając wielką księgą.
- Mrok miał na jej punkcie obsesję. - wyjaśniłam. - Pewnego dnia dziecko się urodzi,
Z zakazanego związku będzie się wywodzić
Dziecko władzę ciemności przywróci,
Lecz z niej już nigdy nie powróci
Litości znać nie będzie,
Panować będzie wszędzie.
Pierworodne dziecię musi być oddane
Dobrowolnie jasności, bądź ciemności poddane.
- Nie mogliśmy jej rozszyfrować, bo nie była pełna. - mruknął zszokowany Mikołaj.-Jack, idź po Elsę.
A zatem srebrnowłosy miał na imię Jack... Kiwnął głową i poszedł do kuchni. Ja tymczasem zbliżyłam się do Mikołaja. 
- To przepowiednia? - spytałam, kiedy po raz kolejny otworzył ogromną książkę. 
- Tak. - odpowiedział szukając odpowiedniej strony. - Pojawiła się zaraz po twoim urodzeniu. 
- Moim? 
- Mhm... Księżyc oświetlił księgę, na której pojawiły się jej słowa. Zaraz potem dowiedzieliśmy się, że twoja matka na żyje, a Gregory ma córkę.
Osłupiała patrzyłam tępo na księgę. Było tyle rzeczy, które chciałam wiedzieć... Musiałam poznać wszystkie informacje o moich rodzicach. Myśl, że nie Mrok, a Strażnik był moim ojcem napawała mnie ogromnym zaciekawieniem. 
Zanim zdążyłam zapytać o rodziców do sali, w której się znajdowaliśmy przyszli Jack i Elsa. Spojrzałam na Mikołaja, a on skinął mi głową, więc zaczęłam mówić.
- Kiedy się urodziłam powstała przepowiednia. Jedną część otrzymali Strażnicy, drugą zaś Mrok. Żadna ze stron nie wiedziała, że posiadają tylko połowę. Mrok miał obsesję na jej punkcie. Powtarzał, że kiedyś osiągnie sukces, że jego władza wróci. Kazał nam uczyć się jej na pamięć, abyśmy przekazywali dalszym pokoleniom.
- My za to - wyjaśnił Mikołaj, mówiąc w imieniu Strażników.- Nie potrafiliśmy jej rozszyfrować. Była dla nas zagadką, bo nie poznaliśmy jej początku.
-Jak ona brzmi? - zapytała Elsa, więc zaczęłam mówić część, którą posiadał Mrok.
Pewnego dnia dziecko się urodzi,
Z zakazanego związku będzie się wywodzić
Dziecko władzę ciemności przywróci,
Lecz z niej już nigdy nie powróci
Litości znać nie będzie,
Panować będzie wszędzie.
Kiedy skończyłam swoją część powiedział Mikołaj.
Jednakże strona jasności
Przegna wszelkie losu zawiłości
Walkę u boku Srebrzystych wygra
Całe zło pokona i je wygna.- przeczytał, a potem razem wyrecytowaliśmy dwa ostatnie wersy. 
-Pierworodne dziecię musi być oddane
Dobrowolnie jasności, bądź ciemności poddane.
- Kimkolwiek jest to dziecko - powiedziałam. - nie jest to dziecko twoje i Jack'a. tak jak zakładał Mrok. 
- Nie przyszło na świat, ale przyjdzie. - Mikołaj zamknął księgę i założył ręce na piersi. - Musimy wyciągnąć z tej przepowiedni jak najwięcej informacji, potem odkryć, o jaki zakazany związek chodzi i w końcu - jak sprawić, aby przepowiednia była jak najbardziej nam przychylna.
-I to koniec? - spytała Elsa
-Nie. To dopiero początek.

Fake Siblings ✔Onde as histórias ganham vida. Descobre agora