13. Zepsuta randka

127 18 1
                                    

SEDRIC

-Sedricu, zbieramy się- powiedział Pan wkraczając do mojego pokoju hotelowego. Zawsze mnie znajdował, chociaż najczęściej byłem w jednym i tym samym miejscu. A ja zawsze szedłem posłusznie za nim. Dziś jednak nie miałem na to najmniejszej ochoty. U mojego prawego boku siedziała zgrabna blondynka, a z lewej strony miałem ładną brunetkę. Dwie w cenie jednej- no kto by nie skorzystał z takiej okazji?!

Zawsze wychodziłem z Panem na zewnątrz, poza tą dziurę głęboko pod ziemią. Do pewnego czasu towarzyszyłem mu, kiedy załatwiał te swoje "sprawy", szybko jednak się znudziłem. Dał mi więc wolną rękę, a ja zacząłem szaleć. Dosłownie. Mając swój urok osobisty i dobrą gadane mogłem sobie załatwić praktycznie wszystko. Dorzucić jeszcze do tego kasę i mieliśmy faceta idealnego. A kobiety to uwielbiały i lgnęły do mnie jak muchy. A skoro byłem tylko facetem wykorzystywałem to jak tylko mogłem.

Ten pokój już nawet nie był wynajmowany dla kogokolwiek innego. Zawsze ja go używałem. I zawsze przychodziła ze mną dziewczyna. Albo dwie jak w tym przypadku. Spojrzałem prosząco na mojego ojca, ale ten tylko zmrużył oczy i już wiedziałem, że moja upojna noc z tymi kocicami dobiegła końca.

-Daj mi dwie minuty- powiedziałem, a dziewczyny obok mnie spięły się i domyśliłem się, że ciężko się będzie ich pozbyć. Te były najgorsze.

-Masz jedną.- odpowiedział i wyszedł zostawiając mnie samego z kobietami.

-Słyszałyście go. Muszę się zbierać- westchnąłem próbując wstać, ale blondynka popchnęła mnie z powrotem na plecy i usiadła na mnie. Byłem facetem, więc moje ciało zareagowało od razu kiedy poczułem jej ciepło.

-Kotku, powiedziałeś, że się nami zajmiesz- mruknęła przesuwając się w górę i dół pocierając w ten sposób mojego twardego członka. Przewróciłem ją na plecy i to samo zrobiłem z brunetką. Leżały teraz tuż obok siebie, a ja włożyłem każdej swoją nogę pomiędzy ich. Złapałem każdą za nadgarstek i uniosłem nad ich głowę. Dlaczego ja miałem je teraz zostawiać? Byłem dupkiem zostawiając dwie napalone laski w pokoju hotelowym, ale Pan był na pierwszym miejscu we wszystkim.

-Nawet nie wiecie jak przykro mi was tu zostawiać.- pocałowałem jedną, a potem przeniosłem się na usta drugiej.- Ale obiecuję, że jak następnym razem się spotkamy...- pochyliłem się tak, by obie mnie usłyszały i szepnąłem:- ...zerżnę te wasze tyłeczki.

Natychmiast wstałem, zabrałem swoją czarną bluzę z oparcia łóżka i wyszedłem.

-To była więcej, niż minuta.- powiedział Pan wyłaniając się z cienia. Powstrzymałem się przed wywróceniem oczami.

-To było więcej niż jedna napalona laska.- odpowiedziałem.- Dwie napalone laski.

-Musisz przestać się tak kurwić- odparł bez ogródek. Wyszliśmy tylnym wyjściem, a mnie uderzyło zimne powietrze. Założyłem swoją bluzę i kaptur.

-Boisz się, Panie, że któraś mnie usidli?- spytałem postanawiając trochę się z nim podroczyć. Uwielbiałem doprowadzać go do stanu permanentnej wściekłości. Nawet jeżeli to groziło karą.

-Nie, ale takie pieprzenie tylu lasek na raz nie wypada przyszłemu Władcy Mroku. Poza tym możesz się czymś od nich zarazić.- mruknął tworząc nam portal, którym mieliśmy zapewne przenieść się do naszej dawnej kryjówki w podziemiach.

-Spokojnie- powiedziałem, zanim przeszliśmy przez portal.- Ja wybieram tylko te zdrowe antylopy.

Kiedy znaleźliśmy się po drugiej stronie zobaczyłem przed sobą las i głęboką, mroczną dziurę przed sobą. Pan wskoczył tam, a ja poszedłem za jego śladem.

-Idź do swojej kwatery. Przyjdę do ciebie za chwilę- powiedział, a ja pokłoniłem się krótko i wykonałem jego polecenie.

Pokój pozostał w taki jakim go zostawiłem, z czego byłem zadowolony. Często zdarzało się tak, że był zdemolowany przez te durne konie. Te wredne stwory tylko czekały na to, aż opuszczę to miejsce, żeby mi dogryźć. Wspominałem o tym już Panu, ale on miał to głęboko gdzieś. Tym razem wszystko jednak było w porządku. Położyłem się na łóżku zakładając ręce za głowę i czekając, aż mój ojciec załatwi sprawę z Scarlett. Zawsze chodził tam zaraz po przybyciu. Pewnie sprawdzić czy żyje. I oczywiście ta mała manipulatorka zawsze żyła.

W momencie, kiedy zacząłem się nudzić do mojego pokoju wszedł Pan. Na szczęście bez tych sługusów przy boku. Nienawidziłem jego stworów.

-Zakładam, że nie bez powodu jesteśmy tu tak wcześnie. Minął dopiero jakiś tydzień.-powiedziałem nie ruszając się z miejsca. Już dawno pozbyłem się nawyku kłaniania się mu kiedy popadnie.

-Będziemy mieli gościa-odparł rozsiadając się w swoim fotelu.-Kobieta. Osiemnaście lat. Ładna, ale nawet nie myśl, żeby ją przelecieć. Możemy się z nią pobawić w kotka i myszkę, ale jest nam potrzebna.

-A od kiedy to jest nam potrzebna jakaś kobieta?

-To nie jest "jakaś tam" kobieta. To kobieta z przepowiedni.

Usiadłem na łóżku zaintrygowany.

-Przepowiedni?-uniosłem jedną brew.-Wydaje mi się, Panie, że nigdy o tym nie wspominałeś.

-Niedługo będziemy panami świata, synu.-odrzekł, a ja wiedziałem, że to poważna sprawa. Nie zwracał się do mnie "synu" zbyt często.- Istnieje przepowiednia, która mówi, że pierworodne dziecko z zakazanego związku może przywrócić mrok do władzy. To jest jedyna taka okazja. Ta dziewczyna jest naszą przyszłością.

-Wow...-nie wiedziałem co powiedzieć.- Skąd... skąd pewność, że to ona?

-To MUSI być ona. Wszystko wskazuje na to, że będzie matką dziecka.

-Kto w takim razie będzie ojcem? Ty? A może ja?!

-Chyba się trochę zapominasz! Jego ojcem musi być Strażnik. A ja nawet wiem już który.

Doskonale wiedziałem, kim byli Strażnicy. Zadufani w sobie gogusie, którzy myśleli, że zbawiają świat. Byliśmy wrogami, chociaż nigdy nie widziałem ich na oczy. Pan jednak nienawidził ich. Powtarzał, że odebrali mu władzę. A teraz miał szansę, żeby tą władzę odzyskać.

-W takim razie będę stał za tobą murem, Panie- odpowiedziałem po chwili.

-Wiem. Już niedługo złożysz mi przysięgę. Zupełnie jak twoja głupiutka siostra. Spotkacie się już niedługo.

Poczułem, jak moje serce przyspiesza na moment. Miałem ją zobaczyć. Po tylu latach... Potem jednak przypomniałem sobie, jaka jest naprawdę. I całkowicie przestałem mieć na to ochotę. Ale skoro tak sobie życzył Pan, dla mnie było to rozkazem. A to oznaczało, że czekało mnie spotkanie z siostrzyczką.

-Jak sobie życzysz, Panie.

-Przebierz się i odpocznij-dodał wychodząc.- Chcę cię widzieć o północy przy moim tronie. Przygotuj się na złożenie przysięgi i spotkanie z siostrą.

-Oczywiście.-wstałem i skłoniłem głowę. Wyjąłem swój telefon, ale oczywiście i tak nie zdawał się tu na nic. Brakowało tu zasięgu, ale przynajmniej mogłem sprawdzić, która godzina. Dwadzieścia dwie minuty po dwudziestej pierwszej. Czyli mogłem sobie pospać, potem wziąć prysznic i byłbym gotowy. Skoro moja zajebista randka z dwoma diablicami była odwołana, to chociaż bym się wyspał. Ściągnąłem buty i spodnie rzucając je w kąt. Zdjąłem też moją ulubioną bluzę wieszając ją na wieszaku. W końcu pozbyłem się koszulki i zostając w samych bokserkach rzuciłem się na łóżko. Zasnąłem z myślą, że kiedy się obudzę mój świat nie będzie już taki fajny.



Jak wam się podoba nasz "nowy" i "dorosły" Seduś?

Fake Siblings ✔Where stories live. Discover now