39. Kiedy się obudzi, wszystko będzie lepsze

74 10 0
                                    

SEDRIC

Chyba nie ma nic gorszego od patrzenia na śmierć. To jedna z tortur, która boleśniejsza jest, niż jakiekolwiek inne rany zadane przy użyciu czegokolwiek. W swoim życiu wiele razy patrzyłem na śmierć. Za każdym razem wzdrygałem się widząc, jak duch ulatuje z ciała. Było to obrzydliwe, ale do zniesienia. To były jednak osoby pozbawione emocjonalnych więzów ze mną. Osoby anonimowe, zaledwie imiona. Ich śmierć przychodziła, wzdrygałem się, Pan mówił kilka "pouczających" słów i wszyscy rozchodzili się do domu.

Tym razem patrzenie na śmierć była dla mnie wyjątkowo bolesna. Całe ciało pulsowało, chęcią wyrwania się z łańcuchów i zabicia tego skurwysyna. Gardło zdarte miałem doszczętnie, ale krzyczałem nadal mając nikłą nadzieję, że to ocuci Pana z transu, w który wpadł. Jeszcze nigdy nie był tak wściekły. Jak bardzo było mi żal, że to nie na mnie wyładował tą złość. Jednak jego ofiarą była tym razem Scarlett. Widziałem, jak jej ciało osuwa się bezwładnie i niknie dech. Czułem, że było za późno na cokolwiek. Mimo to, nadal próbowałem. 

- Panie, błagam! -krzyczałem. - Błagam, weź mnie! Zostaw ją! Oddam wszystko, tylko ją zostaw!

Cisza. 

Przestał.

Miałem ochotę płakać z ulgi. Urosła we mnie nowa nadzieja, że może jeszcze nie jest za późno. Nie wierzyłem w Boga - żadnego, ale zacząłem modlić się w duchu do każdego jaki istniał, żeby tylko ją ocalił. 

- Wszystko? -spytał, odwracając się dramatycznie. Szarą twarz obryzganą miał krwią Scarlett. Wzdrygnąłem się, ale szybko opanowałem próbując zobaczyć Scar zza jego pleców.

- Błagam, musimy pomóc Scarlett! -powiedziałem, ignorując jego pytanie. Najwyraźniej miało dla niego większe znaczenie, bo szybko podszedł do mnie łapiąc za gardło. Jego długie paznokcie wbiły się w moją skórę.

- Czy oddałbyś wszystko za to ścierwo?! - zapytał, a ja od razu pokiwałem głową, starając się puścić mimo uszu to, jak ją nazwał. Natychmiast puścił moje gardło, a ja łapczywie wciągnąłem powietrze, krztusząc się nim. - Wszystko... - powiedział, ale ja miałem na głowie coś więcej niż jego zadumę.

- Scarlett. Żyje? - zdołałem wychrypieć. 

- Jasne, że żyje, przecież jej krew nie da tej suce umrzeć.

- Zakażenie. Do ran wdało się zakażenie. - powiedziałem panicznie, zdając sobie sprawę, jak bardzo źle to brzmi. 

Pan obrócił się gwałtownie i podszedł do wiszącego bezwładnie ciała Scarlett. Sprawdził jej puls. 

- Cholera jasna! - wrzasnął. Podszedł do ściany i poluzował łańcuchy, że upadła na podłogę. Podszedł do niej, dotknął kajdan, które rozpłynęły się jak dym.- Szlag! - warknął, widząc w jak złym stanie jest. 

- Co z nią? -zapytałem, starając się dojrzeć poruszającą się, pod wpływem oddechu, klatkę piersiową. Nie udało mi się. 

- Cholera jasna, nie jest dobrze. - mruknął, po czym podniósł ją i wyniósł z pomieszczenia. Pierwszy raz w życiu, byłem tak przerażony. Po chwili wrócił, podszedł do ściany i puścił również moje łańcuchy. Potem podszedł do mnie i rozpłynął moje kajdany. Pociągnął mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia, do komnaty obok. 

Fake Siblings ✔Where stories live. Discover now