8. Sen

155 20 5
                                    

SCARLETT

Wpadłam do pokoju, zatrzasnęłam drzwi i oparłam się o nie ciężko oddychając. Nie natrafiłam po drodze na żadnego konia, ani na Pana, z czego się cieszyłam. Osunęłam się na podłogę. Cały czas czułam usta Seda na moich. Nie wiedziałam, dlaczego to zrobił, ale nie ważne jak bardzo mi się to podobało, nie powinien był tego robić. Byliśmy rodzeństwem.

Wstałam i na drżących nogach podeszłam do łóżka, a potem rzuciłam się na nie. Dopiero teraz zaczęło docierać do mnie, co tak właściwie się stało. Spotkałam Sedrica. Spotkałam brata. Nie poznałam go na początku. Stal się przystojny. BARDZO przystojny. Potem rozmawialiśmy, pokazałam mu swoje blizny, a on przepraszał mnie. Obiecał, że uciekniemy, a potem mnie pocałował.

Zdałam sobie sprawę, że przez ten cały czas dotykam swoich ust. Zabrałam szybko rękę, opuszczając ją wzdłuż ciała. To było zaledwie cmoknięcie. Czy można to było uznać za pocałunek? Pewnie tak.

O nie.

Przeżyłam swój pierwszy pocałunek... Z WŁASNYM BRATEM. O nie, nie, nie... Co my narobiliśmy... Nie, to nie był pocałunek. To. Było. Cmoknięcie. To. Było...

Moje rozmyślania przerwały otwierające się drzwi. Wszedł przez nie Pan z koniem u boku. Zeskoczyłam z łóżka i pokłoniłam się mu- jak zawsze.

-Panie...-powitałam go, ale on nawet mi nie odpowiedział. Nie ubliżył, nie uderzył... Po prostu spojrzał na mnie i wyszedł.

Coś musiało być nie tak. Może dowiedział się, że uciekłam? To niemożliwe, bo gdyby tak było pewnie by mnie boleśnie ukarał. Ale coś musiało się stać, skoro tylko do mnie zajrzał. Cokolwiek by to nie było wkrótce musiałam się dowiedzieć.

Ziewnęłam czując, jak zmęczona jestem. Ściągnęłam ubrania i przebrałam się w długą koszulę nocną-czarną oczywiście. Powinnam iść się wykąpać, ale nie chciało mi się. Poza tym nie mogłabym spokojnie się myć myśląc o tym wszystkim co się dziś wydarzyło. Pewnie jeszcze bardziej by mnie to rozbudziło. A jedyne na co miałam teraz ochotę to w końcu położyć się spać. Okryłam się czarnym kocem i wkrótce odpłynęłam.

Znów byliśmy w tamtym pokoju. Zatrzymałam się w momencie, kiedy ściągnęłam koszulkę. Tym razem jednak nie zamknęłam oczu z zażenowania. Trzymałam je szeroko otwarte i wpatrywałam się w roziskrzone oczy Seda. Uśmiechnął się półgębkiem, a potem ściągnął swoją koszulkę. Przełknęłam ślinę widząc jego nagą klatkę piersiową. Podeszłam do niego i przesunęłam po niej palcami. Jego mięśnie spięły się pod moim dotykiem. Uśmiechnęłam się z satysfakcją. Poczułam, że jego ręka obejmuje mnie w talii i zjeżdża na plecy coraz niżej. W końcu dotknął mojego pośladka gładząc go delikatnie. Zaś druga jego ręka powędrowała na moją twarz. Przekręcił głowę na prawo i spoglądał na mnie rozbawiony, choć nie wiedziałam czym. Po chwili zbliżył swoją twarz do mojej, a jego wargi musnęły moje. Odpowiedziałam tym samym, aż w końcu oboje daliśmy się ponieść emocjom. Jego język musnął moją dolną wargę zupełnie tak, jakby chciał jej posmakować. Chwile potem zaczął delikatnie ssać ją, a ja poczułam, że nie mogę ustać na nogach. Chwilę potem zostałam delikatnie popchnięta na kanapę. W chwili, kiedy nasze klatki piersiowe się zetknęły jęknęłam z czystej przyjemności. Zniżył się na wysokość mojego brzucha i popatrzył na mnie, po czym uśmiechnął się uroczo. Pocałował mnie w brzuch, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zostawiał szlak pocałunków idąc coraz bardziej w górę. Przesunął językiem po rowku miedzy piersiami i po nich samych i znów zaczął wędrować w górę. Ukąsił mnie w szyję, pocałował za uchem aż w końcu znów dotarł do moich ust. Tym razem jego język wślizgnął się zgrabnie do wnętrza moich ust drażniąc się z moim. W chwili, kiedy jego ręka zaczęła wślizgiwać się w moje spodnie poczułam, jak wszystko znika.

Zerwałam się ze snu oddychając ciężko. Tym razem nie śniło mi się nic strasznego. Żadnych ucieczek ani tortur. To był najprzyjemniejszy sen jaki w życiu miałam. Ale i tak oddychałam ciężko, a między nogami czułam bolesne pulsowanie. Twarz paliła mnie żywym ogniem, kiedy zdałam sobie sprawę co tak naprawdę wyśniłam. Podniecił mnie własny brat. Byłam popieprzona. Bardzo popieprzona. Nie powinnam śnić o czymś takim. Wolałam już chyba koszmary. Nawet, jeżeli ten sen tak bardzo mi się spodobał.

Spojrzałam na łóżko i zobaczyłam, że moje przykrycie leży na ziemi a łóżko jest skopane. Nie było tak nawet podczas mojego najgorszego koszmaru. Czułam się winna. Gdyby Sedric dowiedział się o czym śnię, znienawidziłby mnie. Nie mogłam to tego dopuścić. Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. A ja musiałam stąd jak najszybciej uciec.

Wstałam z łóżka nadal czując pulsowanie i odrętwienie w nogach. Byłam rozbudzona i nie było mowy o ponownym zaśnięciu. Nie wiem czy tylko tak to sobie tłumaczyłam, czy po prostu nie chciałam, by znów mi się to przyśniło. Postanowiłam pójść się wykąpać, by choć trochę ostudzić swoje rozgrzane ciało.

Puściłam chłodną wodę i pozwoliłam by oblewała mnie ze wszystkich stron. Nie chciałam się dotknąć, bo kiedy tylko to robiłam wydawało mi się, że to jego ręce. Więc tak po prostu tam stałam.

Kilkanaście minut później weszłam do pokoju owinięta w ręcznik. Ubrałam koszulkę na ramiączkach i krótkie spodenki, a potem znów usiadłam na łóżku. Skoro nie zamierzałam spać postanowiłam wymyślić plan ucieczki. Musiałam opracować wszystko, co do szczegółu. Ale i tak w głębi serca miałam nadzieję, że to Sed prędzej zdoła uciec i mnie uwolnić. Znał to miejsce lepiej i obiecał, że uciekniemy razem. Wolałam jednak nie siedzieć bezczynnie. Szczególnie, że mój umysł ciągle zaprzątały jego usta.

O tak, musiałam uciec. I to jak najszybciej. 

Fake Siblings ✔Where stories live. Discover now