10. Nic nie warta suka

136 17 7
                                    


SCARLETT

Cały czas żyłam w poczuciu winy. Sny, które dręczyły mnie każdej nocy stawały się coraz bardziej realistyczne. Starałam się spać jak najmniej, ale nawet wtedy dopadały mnie wizje mnie i Sedrica w intymnych sytuacjach. Nie ważne jak bardzo chciałam się ich pozbyć przybywały z jeszcze większą mocą. Może i podobały mi się w jakimś stopniu, ale o wiele bardziej czułam do siebie obrzydzenie przez nie. To było nie do pomyślenia, by śnić o czymś takim.

Pan nie wymagał ode mnie niczego w ostatnich dniach. Pierwszy raz się to zdarzyło. Nie było codziennych wizyt i kar. Nawet do mnie nie zaglądał. Zaczęłam się nudzić. Przeczytałam już wszystkie książki jakie mi przyniósł. Posprzątałam pokój ze trzy razy. Robiłam wszystko byleby tylko się nie nudzić i nie spać. Aż w końcu któregoś dnia moją nudę przerwało wtargnięcie do pokoju.

Pan wszedł zamykając drzwi. U jego boku kroczył dumnie koń. Powitałam go, jak zawsze kłaniając się, a on wtedy zaśmiał się jakbym naprawdę go bawiła. Bez cienia kpiny. Coś było bardzo nie tak. Przełknęłam ślinę czekając ze spuszczoną głową, aż się odezwie.

-Moja droga-zaczął, a ja już bałam się, co się kryje pod tym jakże "uroczym" przezwiskiem.-Wiem, że do tej pory bardzo mało ci mówiłem, ale musiałem upewnić się, że jesteś godna zaufania by mi służyć. I nadal nie mówiłbym ci nic, gdyby nie to, że martwię się Sedriciem.

Podniosłam głowę na imię mojego brata. Widać było, że Pan gra, ale jeżeli naprawdę coś złego działo się z Sedem byłam gotowa poświęcić wszystko.

-Co z nim?-spytałam drżącym głosem.

-Pewnie zdążyłaś już zauważyć, że nie jestem zwykłym człowiekiem.-powiedział, kompletnie ignorując moje pytanie.- Jestem Panem Snów i Koszmarów. To ja pilnuję, żeby wszystkim ludziom na ziemi śniły się... dobrze rzeczy. Widziałem też, co śni się tobie ostatnimi czasy.

Poczułam, że zaczyna mi brakować powietrza. Nadal jednak nie miałam pojęcia jaki to miało związek z moim bratem. Postanowiłam posłuchać do końca, a dopiero później martwić się sobą.

-Sedric jako mój syn odziedziczył wszystkie moje umiejętności-kontynuował.- I kiedy ostatnio ćwiczył odkrył jakie to sny miewasz.

Zacisnęłam pięści i zaczęłam uciekać wzrokiem. Tak bardzo pragnęłam, by to pozostało w tajemnicy, ale najwyraźniej wszystko musiało iść nie po mojej myśli.

-Nie rozumiem, Panie.-w końcu zdołałam się odezwać.

-Och, już wyjaśniam! Kiedy dowiedział się, że o nim fantazjujesz stwierdził, że jesteś walnięta. Powiedział, że nie może zadawać się z kimś takim. Słowem-znienawidził cię.

Poczułam jak upadam na kolana. Właśnie tego chciałam uniknąć. Zacisnęłam oczy nie chcąc, by spod powiek popłynęły łzy. Jeżeli chłopak naprawdę mnie znienawidził nie było już szans na ucieczkę stąd.

-Proszę wytłumacz mu, że to nie moja wina!-krzyknęłam, kiedy Pan zaczął kierować się do wyjścia.-Błagam, on musi uwierzyć.

-Chyba się zapominasz, koleżanko!-warknął zbliżając się do mnie. Złapał mnie za szyję i podniósł w górę. Ścisnął moje gardło tak mocno, że nie mogłam oddychać. Moje stopy ledwo co dotykały podłogi, a przed oczami zaczęły migać ciemne plamy.

-Pamiętaj, że cię wychowałem! Nie bądź niewdzięczna, a to, że twój braciszek w końcu się na tobie poznał, TO. TYLKO. TWOJA. WINA!!!

Poczułam, jak wbija pazury w mój kark. Z moich oczu łzy płynęły już mimowolnie, a kręcenie w głowie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że zaraz stracę przytomność. I kiedy miałam już wrażenie, że moje cierpienie w końcu się skończyło, Pan puścił moją szyję, a ja upadłam z łoskotem na podłogę.

-Nic nie warta suka.- mruknął Pan, a potem usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi i już wiedziałam, że zostałam sama.

Oddychanie sprawiało mi trudność, ale czego spodziewać się po próbie uduszenia. Dodatkowo czułam spływającą krew z ran na moim karku. Chciałam wstać i pójść do łazienki, żeby obmyć być może zakażoną ranę, ale nie czułam na to sił. Nie miałam ich nawet na położenie się do łóżka leżącego obok mnie. Spróbowałam wziąć głęboki oddech by doprowadzić do płuc trochę powietrza, ale skończyło się tylko napadem kaszlu i jeszcze większym bólem karku. W dodatku byłam senna i teraz nie myślałam nawet, co mi się przyśni. Po prostu zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na odpoczynek.

Obudziłam się na podłodze czując jak przez moje ciało przechodzi cała masa dreszczy. Wstałam łapiąc się za głowę czując jak boli.

-Nigdy więcej...-mruknęłam, wiedząc oczywiście, że to kłamstwo. Jeżeli Pan będzie miał ochotę na poniżenie mnie, to z pewnością to zrobi. Próbowałam wstać, ale skończyło się to upadkiem na tyłek.

-No świetnie-mruknęłam.-Jakbym za mało miała obitych części ciała.

-Niezdarna jak zawsze.-usłyszałam jego głos rozchodzący się po pokoju.

-Sed!- krzyknęłam i znów spróbowałam wstać. Moje siły jednak postanowiły mnie opuścić w tak ważnym momencie-Wróciłeś po mnie? Uciekamy, prawda?

Zaśmiał się, a moja ulga znów wzrosła. Podszedł do mnie i kucnął tuż przede mną.

-Nie zadaje się ze świruskami...-powiedział spokojnie, po czym jego twarz rozświetlił złowieszczy uśmiech, zupełnie taki sam jaki posiadał Pan. Wstał i zaczął odchodzić zmieniając jego naturalny, rozbawiony śmiech, w złowieszczy i mroczny-zupełnie taki sam jak ten ojca.

-Sedric?! Sedric roszę, daj mi to wszystko wyjaśnić!- krzyczałam i krzyczałam szlochając coraz głośniej. Zorientowałam się, że nie jestem już w pokoju tylko w niewielkiej klatce- zupełnie jak zwierzę. Na szyi miałam gruby łańcuch wbity w ziemię. Czułam się zupełnie jak niegrzeczny pies, którego pan ukarał za nieposłuszeństwo. I może faktycznie nim byłam. Może byłam tylko nic nie wartą suką? Może właśnie dlatego Sed nie chciał mnie znać.

Ale ja chciałam...

-Sedric...-zawołałam po raz ostatni, ale mój głos był zaledwie szeptem. Orientując się, że nie mam już szans na powrót chłopaka zwinęłam się w kłębek i skomląc żałośnie pozwoliłam sobie zasnąć. Tuż przed zaśnięciem pomyślałam, że tak miało być już zawsze.

Fake Siblings ✔Where stories live. Discover now