3. Przepraszam

176 20 7
                                    


SCARLETT

Sedric był najlepszym bratem, jakiego mogłaby sobie wymarzyć mała dziewczynka. A ja miałam to szczęście, że był MOIM bratem...

Otworzyłam gwałtownie oczy i przekręciłam się na lewo. Mój brzuch ścisnął się gwałtownie, a ja zwróciłam całą jego zawartość. Leżeć na boku o wiele lepiej mi się oddychało. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie oddychać by odzyskać zmysły. Dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że leżę na łóżku, a moja koszulka jest podciągnięta w górę. Podążyłam wzrokiem dalej i ujrzałam Sedrica trzymającego w rękach jakieś dziwne naczynie. Przełknął ślinę i obrócił mnie powoli na plecy. Nie rozumiałam co chce zrobić, ale ufałam mu więc pozwoliłam na wszystko.

Nalał na drżące dłonie niebieskawy płyn i położył je na moim brzuchu. Przejechał nimi kilka razy, a ja poczułam rozgrzewające ciepło.

-Co mi robisz?-przerwałam ciszę. Jego dłonie wydawały się mieć magiczną moc.

-Pan mi to dał.-mruknął, nie przestając wcierać substancję.-Miało ci pomóc.

-Chyba pomogło. Już mi lepiej. Możemy się pobawić?

Uniósł na mnie swój wzrok. Wydawał się zdenerwowany.

-Nie!-warknął, a ja się wzdrygnęłam i skuliłam.- Znowu coś narobisz, a ja potem będę musiał się tobą zajmować!

Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Nie chciała, żeby na mnie krzyczał. Poza tym nie wiedziałam, że opiekowanie się mną było dla niego problemem. Ja lubiłam się nim zajmować.

-Przepraszam...-powiedziałam tylko i rozszlochałam się na dobre. Odwróciłam się do ściany i próbowałam uspokoić. Nie chciałam, żeby widział, że jestem przez niego smutna. Nie chciałam być dla niego zmartwieniem. Nie chciałam, żeby przestał mnie lubić.

-Siostrzyczko?-odezwał się w końcu przerywając ciszę. Nie wiedziałam co mam zrobić. W jego głosie nie było już słychać złości. Znów wrócił mój Sed.

Odwróciłam się do niego twarzą. Patrzył na mnie przepraszająco.

-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem.

Usiadłam na łóżku wbijając w niego wzrok. Kochałam mojego brata i nie mogłabym się na niego gniewać.

-Nie zrobisz tego więcej?-spytałam, a on usiadł na przeciwko krzyżując nogi.

-Obiecuję, że już nigdy nie nakrzyczę na ciebie, Scar.

Uśmiechnęłam się słysząc odpowiedź. Jego obietnica sprawiła, ze już nie czułam się zraniona. Przeprosił mnie i znów mogliśmy się razem bawić.

-Chodźmy się pobawić!-powiedziałam, zeskakując z łóżka.

-Chyba... powinnaś leżeć, czy coś...-mruknął patrząc na mnie niepewnie.

-Nie chce mi się. Proszę... Naprawdę już mnie nic nie boli. Uratowałeś mnie. Dziękuję. A teraz proszę, chodźmy się pobawić...

Kiwnął głową, ale nie uśmiechnął się do mnie.

-Nie złapiesz mnie!-krzyczałam ganiając po pokoju i śmiejąc się głośno. Już dwa razy uciekłam Sedowi, a teraz robiłam to po raz trzeci.

-Złapię!-zaśmiał się.-Tym razem na pewno mi się uda!

Przebiegałam obok drzwi, kiedy otworzyły się gwałtownie a naszym oczom ukazał się Pan.

-Co tu się dzieje, do cholery?!-krzyknął, a ja od razu zatrzymałam się i spuściłam głowę. Sed zrobił to samo.

-Bawiliśmy się tylko.-powiedział mój brat. Poczułam na sobie ciężkie spojrzenie, a zaraz potem mocny uścisk na ramieniu. Jęknęłam cicho.

-Jak to się bawicie?!-syknął Pan.- Wczoraj złamałem ci żebra. Jak to możliwe, że dzisiaj sobie biegasz w najlepsze?!

Mówił to tak, jakby to była moja wina. Ale ja naprawdę nie zrobiłam nic złego.

-Przepraszam.-powiedziałam tylko. A on złapał mnie za włosy i pociągnął tak, żebym na niego spojrzała. Złapał mój podbródek oglądając moją twarz.

-To niemożliwe...-mruknął, a potem podniósł moją koszulkę i chwilę przypatrywał się mojemu brzuchowi. Potem odsunął się ode mnie i jeszcze raz spojrzał. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zacisnął usta i wyszedł trzaskając drzwiami.

Odwróciłam się i spojrzałam na Seda, który szedł w moją stronę.

-Nic ci nie zrobił?-zapytał oglądając mnie. Jego pytanie było dziwne, bo przecież stał cały czas za mną i wszystko widział.

-Nie. Ale zachowywał się dziwnie. Coś jest nie tak.-stwierdziłam, a on przestał mnie oglądać i spojrzał mi w oczy. Kiwnął głową kilka razy.

-Ty jesteś nie tak.-powiedział coś, co oboje pomyśleliśmy. Miał rację, ze mną było coś nie tak.

-Ja nie chce być "nie tak".-załkałam.-Ja che być "tak". Jak ty.

Przytulił mnie do siebie głaszcząc po włosach.

-Nie jesteś "nie tak"-powiedział po chwili mój brat.- Gdybyś taka była nie bawiłbym się z tobą. Jesteś bardzo "tak".

Uśmiechnęłam się pomimo łez. Już jako dziecko potrafił czarować słowami. A jego ramiona były takie cieple i przyjemne. Kochałam, kiedy mnie przytulał.

Fake Siblings ✔Where stories live. Discover now