11. Coś się zmieniło

118 19 4
                                    

 SEDRIC


Te dni były chyba najcięższymi jakie przeżyłem w życiu. Moje myśli kierowały się tylko ku jednej osobie- Scarlett. Analizowałem nasze spotkanie kawałek po kawałku i szukałem momentu, który powiedziałby mi, czy to co mówił Pan było prawdą. Każdy jej ruch jednak analizowałem dwojako. Między innymi ten moment, kiedy ściągnęła koszulkę ukazując mi swoje ciało. Z jednej strony może faktycznie chciała by zobaczył, jak okropną kreaturą jest Pan. Czy w ten sposób chciała pokazać mi, żebym mu nie ufał? Ale z drugiej strony może właśnie w ten sposób chciała przekupić mnie swoim ciałem. To był okrutny tok myślenia, ale co jeśli tylko do tego była zdolna? Była córką Pana. A on był nieprzewidywalny. Mogła odziedziczyć po nim pewne cechy. Nigdy nie dostrzegałem w nich podobieństwa, ale zacząłem się temu przyglądać dopiero, kiedy on o tym wspomniał. A co gorsze, zacząłem też szukać podobieństw u siebie...

Przez kilka dni jego twarz nie pokazywała się w moim pokoju. Możliwe, że dawał mi czas na przemyślenie tego wszystkiego. Podświadomie mu za to dziękowałem. Nie zniósłbym, gdybym musiał wysłuchiwać jego gderania. Ale w końcu chyba się stęsknił, bo w momencie, kiedy mój mózg stał się lepką papką, a ja już nie wiedziałem, w co mam wierzyć, Pan pojawił się w moim pokoju w otoczeniu dwóch koni.

-Nienawidzę patrzeć tak tak się martwisz.-to były jego pierwsze słowa, kiedy wszedł do mojej kwatery. A potem zrobił coś, co nie zdarzało się nigdy. Podszedł do fotela w kącie, który stał tam nieużywany od lat i po prostu usiadł, a dwa stwory stanęły po jego dwóch stronach.

Byłem tak zaskoczony tym zachowaniem, że przez chwilę nie mogłem się nawet ruszyć. Mój szok przerwały dopiero jego słowa.

-Usiądź i nie gap się tak. Tego też nienawidzę...-mruknął "głaskając" jednego z koni.

-Tak, Panie.-odpowiedziałem i usiadłem sztywno na łóżku. Zupełnie nie wiedziałem jak się zachować.

-Przepraszam, że nie odwiedzałem cię przez tyle dni.-odrzekł po chwili, a poziom dziwności tego dnia wzrósł jeszcze bardziej. Przepraszał MNIE?- Musiałem zając się tą twoją kłamliwą siostrzyczką.-zacisnąłem swoje dłonie w pięści. Gdzieś tam głęboko mój wewnętrzny brat zdenerwował się, że ją tak nazwał. Widząc to Pan dodał:-Och, proszę cię! Nie mów, że nadal mi nie wierzysz.

Poczułem przypływ odwagi i arogancji. Miałem szansę rozwiązać swój konflikt wewnętrzny.

-Panie-zacząłem spoglądając mu w oczy po raz pierwszy od dłuższego czasu.- Przez większość dzieciństwa, dopóki nas nie rozdzieliłeś, wychowywaliśmy się razem. Wtedy nie wydawała się być taka... dwulicowa. Spotykając ja po latach nadal widziałem w niej tą małą dziewczynkę. Więc ciężko mi uwierzyć w cokolwiek co mówisz...-przerwałem zdając sobie sprawę, że to najwięcej słów jakie wypowiedziałem do tamtej pory w jego obecności. Nie chcąc wpaść jeszcze bardziej dodałem:-...Panie.

Na jego twarzy ujrzałem błysk satysfakcji i jakiś dziwny uśmieszek, ale szybko to opanował i znów spojrzał na mnie chłodno.

-Jesteś zbyt sentymentalny. Ta mała dziewczynka już dawno zniknęła, Sed.-zwrócił się do mnie przezwiskiem, które używaliśmy tylko ze Scarlett.- Teraz stała się wyrachowaną suką. Wyobraź sobie, że ona ubzdurała sobie, że to ona zasługuje na dziedzictwo, a nie ty. Stwierdziła, że się do tego nie nadajesz i ulegasz pod jednym jej spojrzeniem. Twierdzi też, że jesteś za bardzo miękki na Pana Mroku. Nie wiem jakim cudem, ale dowiedziała się, że wychodzę na zewnątrz. Od początku chciałem zabrać ciebie, jesteś już tego godny... Ale ona użyła tych wszystkich argumentów i powiedziała, że to ona powinna iść. Kiedy powiedziałem, że jadę sam ostrzegła, że jeżeli jej nie zabiorę zabije cię przy pierwszej lepszej okazji. Mówiła, że już dawno powinna to zrobić, że nie powinna się powstrzymywać, bla, bla, bla... Babskie gadanie... To jest ta twoja "mała dziewczynka" z dzieciństwa.

Wszystko mówił nad wyraz spokojnie, bez ataków złości. Nie zająknął się ani razu i nie wyglądał jakby kłamał. Więc to wszystko musiała być prawda. Nie wierzyłem, że tak łatwo dałem się oszukać. Ufałem jej, traktowałem jak młodszą siostrę, o którą musiałem dbać... Tymczasem ona planowała moje zabójstwo i zajęcie mojego miejsca.

W tamtej chwili coś naprawdę we mnie pękło. Poczułem, że tracę wszystkie ludzie uczucia i staje się bezduszny. Wszystko, co do tej pory było dobrymi wspomnieniami teraz stawało się bolesną dziurą wewnątrz. Tamtego dnia obiecałem sobie, że nie dam już sobie nic wmówić. Już nigdy nie mogłem jej zaufać. Ale skoro chciała się bawić w "To lepsze dziecko" ja byłem bardzo chętny do zagrania.

Odetchnąłem i uśmiechnąłem się do Pana.

-To kiedy ruszamy?-spytałem i zaraz po tym zobaczyłem pełen satysfakcji uśmiech.

-Jak najszybciej, Sedricu. Jak najszybciej.




No to powiem wam, że skończyliśmy najnudniejszy moment w opowiadaniu (a przynajmniej tak mi się wydaje). Jeżeli miałabym określić jakoś te wszystkie rozdziały, począwszy od pierwszego nazwałabym je jednym słowem- WSTĘP. A jak wszyscy dobrze wiemy po wstępie następuje ROZWINIĘCIE. Także w końcu będzie się działo coś więcej. Mam nadzieję. Także jeżeli przebrnęłyście przez te jedenaście rozdziałów, to jestem z was dumna i obiecuję, że teraz, to będzie tylko lepiej.

A tymczasem w obecnym rozdziale jesteśmy świadkiem przepoczwarzenia się Seda w Sedrica i całkowitego zniszczenia jego osobowości. Pan dobrze wie, co Pan robi i powiem wam szczerze że to wręcz zabawne kreując jego psychiczną postać.

Piszcie, co sądzicie o rozdziale.

Kolejny jutro (mam nadzieję)

Kocham was <3

Pozdrawiam ;*

Fake Siblings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz