- Trzeba się przełamywać, tato.
- Masz na nią bardzo dobry wpływ. - zwrócił się do mnie. - Ale jeśli ją skrzywdzisz, znikniesz w nieoczekiwanych okolicznościach. - zagroził w żartach, ale ja wiedziałam, że mówi na serio. Tacy już są ojcowie.
- Lauren pozbyłaby się każdego, kto próbowałby zrobić mi krzywdę. - odparła zgodnie z prawdą. Cieszę się, że ma tego świadomość. - Sama nigdy mnie nie skrzywdzi.
Posiedziałyśmy u ojca Camili jeszcze przez jakieś dwie godziny. Dziewczyna zjadła z tatą kurczaka, a ja pizzę, którą zamówił dla mnie mężczyzna. Przyjemnie nam się rozmawiało. Alejandro jest uprzejmy i sympatyczny. Może popełnił kilka błędów, ale nie zawsze powinno oceniać się przez pryzmat złych decyzji. Jesteśmy tylko ludźmi i nie możemy pozostać nieomylni. Ważne, że postanowił naprawić kilka rzeczy. Camila jest z niego dumna, a ja ciesze się z jej uśmiechniętej buźki.
~~~~~~~~~~~~~
Gdy wyszłyśmy z mojego rodzinnego domu, Lauren zaproponowała mały wypad na plażę. Razem jeszcze na niej nie byłyśmy, a wieczorem widok jest nieziemski. Zachód słońca można obserwować z nagrzanego piasku i zachwycać się jego pięknem.
- Uwielbiam plażę wieczorami. - odezwała się, gdy dotarłyśmy na miejsce.
- Ja też. - przyznałam, siadając na piasku.
- Opowiedzieć ci coś? - zapytała, zajmując miejsce obok mnie.
- Jasne. - odparłam. Uwielbiam słuchać jej głosu. Mogłaby mówić o mrówkach, a ja i tak słuchałabym jej z zaciekawieniem.
- Nasza pierwsza nieoficjalna randka. - zaśmiała się cicho. - Spędziłyśmy cały dzień japońskiej dzielnicy w LA.
- Little Tokyo. - szepnęłam, uśmiechając się pod nosem.
- Dokładnie. - odwzajemniła gest, nieświadoma faktu, iż pamiętam, że mnie tam zabrała. - Wieczorem spacerowałyśmy po pięknym ogrodzie. - kąciki jej ust unosiły się coraz bardziej z każdym wypowiadanym przez nią słowem, a ja zamiast patrzeć na zachodzące słońce, obserwowałam jej profil. Jest naprawdę piękna. Zwłaszcza gdy się uśmiecha. - Przed powrotem puściłyśmy lampion do nieba.
- Pomyśl życzenie, Camz. - uśmiechnęła się do mnie. Nie musiałam się długo zastanawiać. Mimo że znałam ją zaledwie kilka dni, chciałam jednego. Totalnie zawróciła mi w głowie. Nie myślałam o tym, że jej nie znam. Myślałam o tym, że chcę poznać ją jak najlepiej. Nie myślałam o tym, że jest dziewczyną, a ja nikogo nigdy nie miałam. Myślałam o tym, że może być pierwszą osobą, którą pocałuję.
Chcę być twoja. - wypowiedziałam w myślach.
- Teraz ty. - szturchnęłam ją lekko w ramię. Lauren spojrzała na mnie przelotnie i poszerzyła uśmiech, a następnie puściła w niebo lampion.
- Czego sobie życzyłaś? - zapytałam, wracając do chwili obecnej.
- Nie powiem ci. - zaczęła się drażnić.
- No mów! - dźgnęłam ją palcem.
- To nie ważne, Camz. - odparła, poważniejąc. - Było, minęło.
- Chcę wiedzieć. - oparłam głowę o jej ramię, a ona mnie objęła.
- Nie chcę, abyś miała wyrzuty sumienia.
- Proszę, Lo. - ujęłam jej dłoń.
- Życzyłam sobie, żebyś o mnie nie zapomniała. - szepnęła niepewnie.
- Twoje się nie spełniło. - odparłam cicho. Czułam się źle z tym, że jednak zapomniałam. Jednak nie miałam na to wpływu. Długo zajęło mi dotarcie to tego. Na początku obwiniałam siebie o wszystko. Przecież mogłam nie wsiadać do tej taksówki. Powtarzałam to sobie, wpędzając się w coraz to większe wyrzuty sumienia. Ale teraz tego nie robię. Teraz najważniejsze jest dla mnie to, że powoli sobie przypominam. - Ale moje tak. - dodałam po chwili.
- Czekaj. - wychyliła się do przodu, by na mnie spojrzeć. - Pamiętasz to? - zdziwiła się.
- Coś mi świta. - zaśmiałam się.
- W takim razie, czego ty sobie życzyłaś?
- Chciałam być twoja. - odpowiedziałam, układając dłoń na policzku brunetki. - Jestem.
- Jesteś? - znowu zaczęła się drażnić.
- Jesteś? - powtórzyłam.
- Nie małpuj. - zagroziła mi zabawnie palcem.
- Nie małpuj. - nadal ją przedrzeźniałam.
- Masz seksowny tyłek.
- Masz seksowny tyłek. - nie skłamałam.
- Koniec tej zabawy. - zaśmiała się.
- Koniec tej zabawy. - nie odpuszczałam.
- Metylofenylopropyloamina.
- Gówno kurwa. - uderzyłam ją w ramię.
- Wiedziałam, że tego nie powtórzysz. - parsknęła rozbawiona.
- Wiedziałam, że tego nie powtórzysz. - wystawiłam jej język.
- Jesteś taka urocza. - pokręciła głową.
- Jesteś taka urocza. - nie dawałam za wygraną.
- Kocham cię. - odparła pewnie. Usłyszałam to z jej ust drugi raz, nie licząc tego, gdy kazałam jej powtórzyć.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam, w końcu mówiąc to na głos.
![](https://img.wattpad.com/cover/108884602-288-k748754.jpg)
YOU ARE READING
REMIND ME | CAMREN |
FanfictionLudzie tracą wiele. Bliskich. Godność. Pieniądze. Co straciła Camila?
Koniec zabawy. *L* *C*
Start from the beginning