L - Trening w dziczy

Start from the beginning
                                    

- Hai, hai. – szybko go dogonił i już bez żadnych rozmów dotarli do domku

Lisy miały dość duże domy, jak dla nich, ponieważ niektóre były większe nawet od Murasakibary, a odwiedziny, to u nich norma, więc domy były budowane, aby każdemu było wygodnie. Na szczęście nie były jakieś strasznie wielkie, ponieważ owe lisy mogły się zmniejszać do wzrostu człowieka. Fioletowy lis właśnie do nich należał, ale nie używał zbyt często tej większej formy.

Gdy weszli do domu, przywitały go jeszcze trzy lisy.

- Witaj piękny chłopcze. Widać moje rady odnośnie zdrowych włosów podziałały. – powiedział na wstępnie zielony lis, który strzegł Konohy

- Yo Jae-ha. Nie myłem włosów w błocie i nie wycierałem je liśćmi. To tak naturalnie, dattebayo. – wzruszył ramionami

- Co? – zapytał zaskoczony, nie wierząc w to co usłyszał

- Naruto-kun, jak ja się cieszę, że nic ci się nie stało. Tak się o ciebie martwiliśmy! – krzyczał zalany łzami biały lis, strzegący Kumogakure

- Ki-ja, spokojnie, nic mi nie jest. – starał się uspokoić towarzysza i odczepić go od swojej nogi

Ostatni lis, niebieski, niczym czyste niebo, skinął tylko głową na powitanie, ponieważ nie należał on do rozmownych. Był on odpowiedzialny za Iwagakure, a jego imię brzmiało Shin-ah. Naruto odpowiedział mu tym samym.

- Rozumiem, że przyszedłeś do nas zjeść? Siadaj, bo zaraz nic nie zostanie. – zachęcił zielony futrzak robią chłopakowi miejsce

„Czyli Zeno nie kłamał" – pomyślał załamany Namikaze siadając przed jeleniem

- Nie jesz? – zapytał żółty lis z pełną buziom

- Yyy, jakoś nie mam apetytu. – chciał jakoś odmówić, ale nie robiąc przykrości swoim gospodarzą, ale jego brzuch postanowił dać o sobie znać

- Głupcy! Naruto-kun nie będzie przecież jadł surowego mięsa, jak my! Specjalnie dla ciebie upiekłem twoją porcję! – powiedział dumnie Ki-ja, nosząc talerz, na którym znajdowało się dość sporo mięsa

- Wow! Wielkie dzięki! – Uzumakiemu aż ślinka zaczęła cieknąć

- Nie mogłeś po prostu powiedzieć, ze nie chcesz surowego? – zapytał urażony Jae-ha

- J-ja przepraszam, nie chciałem was jakoś urazić, dattebayo. – zaczął się drapać po karku, a jego twarz nabrała smutnego wyrazu

- Nie przepraszaj. Każdy ma coś, czego nie lubi. – odezwał się po raz pierwszy od dawna Shin-ah.

- Skoro ty to mówisz. – zaśmiał się chłopak

Zjedli kolacje i poszli spać. Dla Naruto także znalazło się miejsce do spania. Z samego rana został brutalnie obudzony przez Kurame i jego ryk. Na początku spanikował, bo nie wiedział co się dzieje i chciał się rzucić do wyjścia, jakby wioska była atakowana. Zatrzymał się, gdy usłyszał śmiech lisa. Podziękował za gościnę i wrócił do swojego treningu. Osiągnięcie celu zajęło mu łącznie trzy dni. Gdy już potrafił medytować na skale, pojawił się przed nim lis. Skupienie Namikaze było na tyle duże, że nawet tego nie zauważył.

~ Pobudka dzieciaku! – udarł się Kyuubi, a Uzumaki wystraszony, stracił równowagę i spadł.

- Oj no już było! Kurama, jak mogłeś? Przez ciebie muszę tam wchodzić po raz tysięczny, dattebayo. – mówił z pretensjami i rozmasowywał pośladki

~ Nie musisz.

- Jak to? – zapytał zaskoczony

~ Umiesz już to. Teraz pora na kolejne zadanie.

Dziewięcioogoniasty demonWhere stories live. Discover now