W końcu uległam i wtuliłam twarz w czarną koszulę chłopaka. Dobrze, że ma taki kolor, bo ślady po moim rozmazanym tuszu nie będą aż ta widoczne. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, a ja po prostu dałam upust emocją. To naprawdę za dużo jak na jeden wieczór. Podsumowując, zostałam właścicielką mojego miejsca pracy, mieszkanie, w którym mieszkam również, należy do mnie, spotkałam się z przyjaciółką, której nie widziałam od dawna, prawie przeleciałam swoją barmankę, by chwile później dowiedzieć się, że dziewczyna, której szukałam przez prawie dwa lata i którą najprawdopodobniej kocham, leży w szpitalu po urazie mózgu i w dodatku jej stan nagle się pogorszył.

- Powiedz, że to nie ona. - odezwał się ko kilku długich minutach.

Odsunęłam się od niego i przetarłam oczy.

- Nie mogę. - szepnęłam.

Bałam się, że głos mnie zawiedzie.

- To naprawdę ona? - nie dowierzał.

- Tak. - odpowiedziałam, już nieco głośniej.

- Jaka ona? - zapytał Zayn. Shawn tylko pokręcił przecząco głową. Chłopka jednak nie miał zamiaru dawać za wygraną. - Powiedz mi, o kim mówicie. - uniósł się nieznacznie.

- Kochanie, to naprawdę nie jest dobry moment. - odparł spokojnie.

Podziwiałam go, że potrafi być taki opanowany.

- Pani Jauregui. - usłyszałam za sobą głos lekarza. Od razu odwróciłam się w jego stronę. - Proszę ze mną. - dodał, wskazując ręką na swój gabinet. Bez słowa minęłam Zayna i po chwili weszłam do małego pomieszczenia. - Niech pani usiądzie.

- Postoję. - mruknęłam.

Chciałam, żeby jak najszybciej przeszedł do sedna.

- Mogłoby się wydawać, że sytuacja wyglądała na poważną, ale nic takiego się nie stało. Serce pani Cabello zaczęło procować nieco szybciej. Obecnie jej stan wrócił do normy, a nawet lepiej. Bardzo możliwe, że do rana sama się wybudzi. Nie ma się czym martwić. To naprawdę silna młoda kobieta.

Ogromny kamień spadł mi z serca. Czułam już wyłącznie szczęście. Przepełniało każdy centymetr mojego ciała. Chciałam skakać i płakać jednocześnie. Jednak zamiast tego podziękowałam i wyszłam z gabinetu z ogromnym uśmiechem.

- Wszystko w porządku. - odparłam i wtuliłam się w przyjaciela, który od razu odwzajemnił uścisk.

Kątem oka widziałam, jak dziewczyny również się przytulają z ulgą wymalowaną na twarzach. Zayn natomiast opadł na krzesło i odetchnął. Jest od dla niej kimś takim jak Shawn dla mnie. Nic dziwnego, że tak się o nią martwił.

- Laur, jedź do domu. - odezwał się Mandes.

- Nie ma takiej opcji. Nie stracę jej kolejny raz. - odpowiedziałam pewnie.

Nagle oczy wszystkich zgromadzonych spoczęły na mnie.

- Kolejny raz? O czym ty mówisz? - zdziwiła się Normani.

- Mila cię nie zna. - stwierdziła Ally. - Albo nie pamięta. - mruknęła pod nosem raczej sama do siebie.

- Poznałyśmy się dwa lata temu w LA. - wyjaśniłam zaciekawiona jej słowami.

- Przed wypadkiem. - szepnął Zayn, jednak na tyle głośno bym to usłyszała.

- Jakim wypadkiem? - teraz byłam już zaniepokojona. To pewnie ma związek z urazem, o którym wspominał lekarz. Przyjaciele spojrzeli po sobie, jakby jeden szukał zgody u drugiego na odpowiedzenie. - Jaki wypadek? - powtórzyłam lekko zdenerwowana.

REMIND ME | CAMREN |Where stories live. Discover now