Rozdział XXV - Niech wróci dawny Naruto

Start from the beginning
                                    

- Właściwie to pomógł mi pewien irytujący dziewięcioogoniasty lis.

~ Że kto? – usłyszał głos w głowie

- No to wszystko jasne. – powiedziała Akari

Siedzieli tam jeszcze pół godziny, podczas których blondyn mało się odzywał, ale jednak brał udział w rozmowie. Po opuszczeniu Ichiraku Ramen, każdy udał się w swoją stronę. Gdy drzwi od domu Namikaze zostały otworzone, nie uszedł uwadze gospodarzowi porządek panujący w budynku.

- Co to za zdziwiona mina? – zapytała zielonowłosa

- Czy aby na pewno nie pomyliliśmy domów?

- A to niby czemu?

- Porządek.

- Dopiero teraz zauważyłeś?

- Yhy. – pokiwał głową

- No wiesz co? Powinnam się teraz obrazić.

- To twoja zasługa?

- Nie. To Kyubi sobie wyszedł i zaczął ogonami wszystko zamiatać.

~ Wypraszam sobie! – nagle przed nimi pojawił się lis – Tak nisko jeszcze nie upadłem, żeby za tego dzieciaka sprzątać.

- Hahaha. – Uzumaki zaczął się śmiać chwytając jedną ręką za głowę, z drugą za brzuch

~ A tobie co?

- Widocznie jest już z nim tak źle.

- Po prostu cieszę się, że tu jesteście. – popatrzeli na niego niezrozumiale – Chodzi mi o to, że nie wiem co bym bez waszej dwójki zrobił. Przez ten tydzień cały czas przy mnie siedzicie i choć prawie wcale się do was nie odzywałem, to wy nie rezygnowaliście. Jesteście wspaniali. Tylko zastanawiam się, dlaczego?

- Ponieważ chcieliśmy, żeby wrócił dawny Naruto. – powiedzieli jednocześnie i posłali mu uśmiech, czym chłopak się odwdzięczył mocnym przytulasem

~ Co to, to nie!

- O co ci chodzi? – zapytał Namikaze odsuwając się od nich

~ Nie jestem jakąś maskotką! Nie pozwoliłem się przytulać!

- Ty nie masz tu nic do powiedzenia. – odparł blondyn

~ Że przepraszam bardzo, co?

- Oj no nie bądź taki. Wszyscy wiemy, że ci się podobało. – powiedziała Akari

~ Wcale nie! – wrzasnął zakłopotany lis i zniknął w dymie

- Too... Co teraz? – zapytała zielonowłosa

- Teraz to muszę wynagrodzić ci ten cały tydzień.

- Czyli dawny Naruto wrócił i da mi żyć normalnie?

- Nie do końca. – nagle spochmurniał – Wciąż się o ciebie martwię. Nie wiadomo kiedy i co mogą ci zrobić te potwory, a wiedz, że aby mnie zniszczyć na pewno będą chcieli zrobić coś tobie, dattebayo.

- Oj no przestań już! Nie jestem małą dziewczynką! Umiem się obronić! – powiedziała nadymając policzki

- Wiem, ale oni są niebezpieczni, a...

- A ja jestem wyznawczynią Khorne i nie dam się tak łatwo!

- Wiem przecież i nie wątpię w twoje umiejętności, ale zrozum, że nie robię tego bezpodstawnie.

- No dobrze. – powiedziała spuszczając głowę

- A jeżeli chodzi o Nami, to wciąż nie mogę się z tym pogodzić i chciałbym, żebyś jeszcze na jakiś czas została ze mną. Nie przeszkadza ci to? – łzy zaczęły spływać z jego oczu, a zaraz po tym dziewczyna rzuciła się na szyję chłopaka i także płacząc odpowiedziała:

- Oczywiście, że zostanę, baka!

- Dziękuję. – powiedział odwzajemniając uścisk

- A teraz czas na wspólne przyrządzenie posiłku! – powiedziała podnosząc się

- Aye sir!

- Co?

- A tak mi się powiedziało. Nieważne, dattebayo. – powiedział drapiąc się po karku

- Ale wydaje mi się to takie znajome. – zamyśliła się dziewczyna i chwyciła ręką za podbródek

- Często mówił tak jeden z kotów, które przyzywał taki różowo włosy chłopak.

- Chciałeś powiedzieć wiśniowo-włosy. – poprawiła go

- Znasz go?

- Spotkałam takiego jednego. Nazywał się Nadru, Narhu, Nagwu? – próbowała sobie przypomnieć

- Natsu. – pomógł Naruto

- O właśnie Natsu!

- I była z nim taka jedna blondynka?

- Dokładnie! Luigi! 

- Lucy.

- Spotkałam ich jak byłam w Wiosce Trawy, ale oni to chyba dużo podróżują.

- Mówili mi, że nie mają stałego miejsca zamieszkania, tylko gdzie ich zlecenia zaniosą, tam są.

- Zabawni byli.

- Taa... Może ich jeszcze spotkamy?

- Może...

*Gdzieś*

- A psik! – kichnął chłopak o wiśniowych włosach

- Na zdrowie! – powiedziała blondynka

- Mam tylko nadzieję, że nikt mnie nie obgaduje, albo przy najmniej nie mówi czegoś złego na mój temat.

- Mówić o tobie coś złego? – obydwoje wybuchli niepohamowanym śmiechem


Dziewięcioogoniasty demonWhere stories live. Discover now