Rozdział XX - Plan

Comincia dall'inizio
                                    

- Ale chyba naprawdę potrzebują mojej pomocy.

~ Super...

- Popieram twój entuzjazm.

~ No to rzućmy wszystko i ucieknijmy znowu.

- Słyszałeś o czymś takim jak sarkazm?

~ Czyli zostajemy?

- No.

~ Szlag!

Blondyn przebrał się w swój codzienny strój i udał się do ukochanego Ichiraku Ramen. Kurama oczywiście zaczął wypominać, że miał przestać tyle tego jeść. Jak to Naruto, olał to co mówił do niego lis. Po zjedzonym posiłku postanowił pójść do biura Hokage i z nią udać się do sali konferencyjnej, bo szczerze powiedziawszy, nie miał pojęcia, gdzie to jest. Wchodząc do gabinetu bez pukania, prawie zaliczył bliskie spotkanie z butelką sake.

- Kiedy nauczysz się pukać!

- Ciebie też miło widzieć Obaa-chan.

- Przejrzałeś dokumenty i zwoje, które ci wysłałam?

- Nie.

- Co? Żartujesz sobie?

- Dokładnie. - powiedział i uśmiechnął się, ale szybko zeszło mu to z twarzy, gdy zobaczył groźną minę Hokage. - Tak czy siak, idziemy już?

- Czekamy jeszcze na Sakure i możemy iść.

- No dobra.

- W porządku?

- Jasne, a czemu pytasz?

- Chodzi mi o tą wczorajszą nieprzyjemną sytuację. Chciałam cię przeprosić.

- Przecież to nie twoja wina. Zresztą, tak jak już mówiłem Hinacie, przywykłem do tego.

- Polubiłeś ją.

- Tak. Wspaniała z niej przyjaciółka.

Puk. Puk.

- Wejść!

- Jestem, Hokage-sama.

- Dobrze. W takim razie idziemy.

Idąc na zebranie, Naruto zauważył, że dziewczyna co chwilę na niego zerka.

- Czemu się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy? - starał się być miły

- N-nie, tylko...

- No co? Mów śmiało.

- O-o co chodzi z tymi uszami i ogonami?

- I znowu to samo pytanie. - powiedział zrezygnowany a Hokage zaśmiała się pod nosem - A ty co się śmiejesz?

- Nie, nic, tylko pamiętam, że zadałam ci kiedyś dokładnie to samo pytanie.

- Chyba nie ma osoby, która mi go nie zadała. Więc chodzi o chakre. Dzięki Kuramie jestem w stanie przybrać taką formę. Jest ona po prostu wygodna i dlatego ciągle tak wyglądam. Oczywiście mogę też wyglądać jak normalny człowiek, tylko po co. Wszyscy mają mnie za demona nieważne jak wyglądam.

- Przykro mi.

- Nic się nie stało.

- Jesteśmy. - przerwała ich rozmowę Hokage, a chłopak zobaczył... budynek jak każdy inny?

- Na pewno nie pomyliłaś budynków Obaa-chan?

- Dlaczego tak uważasz?

- No bo, jakby ci to powiedzieć, wygląda to jak zwykły dom?

- I właśnie o to chodzi.

- Nie rozumiem.

- Przykrywka.

- Aha...

Tsunade miała rację. Choć wyglądał zwyczajnie na zewnątrz, to wewnątrz już taki nie był. Zaczęli schodzić do podziemia. Weszli do wielkiej sali, gdzie wszyscy już na nich czekali. Byli tam ninja o co najmniej randze Chunina. Wszyscy automatycznie zwrócili wzrok w stronę przybyłych. Na Hokage patrzeli z szacunkiem, natomiast na blondyna ze złością, strachem i niepewnością.

- Widzę, że są już wszyscy. W takim razie zaczynamy. Jak pewnie większość z was już wie, ten oto chłopak to Naruto Uzumaki - Namikaze. Wezwałam go, ponieważ potrzebna jest nam pomoc, a nie mamy czasu na czekanie na pomoc innych wiosek. Dodatkowo jest to jeden z najlepszych strategów i swoją wiedzą dorównuje klanowi Nara.

- Niemożliwe. - powiedział ktoś w tyle

- A jednak. Może zaczniesz?

- W takim razie, z tego co zdążyłem ustalić, do więzienia, gdzie byli przetrzymywani najniebezpieczniejsi złoczyńcy, zdołał się ktoś włamać i ich uwolnić.

- Nie no jaka dedukcja. - znowu ktoś skomentował z kpiną, blondyn to zignorował

- Są na to dwie możliwości. Albo ochrona była za słaba, albo wróg miał tam swojego człowieka. Jeżeli wziąć pod uwagę drugą opcję, możemy podejrzewać, że ten zdrajca jest wciąż wśród nas. Nie wiemy kto to, ale na pewno dalej współpracuje z czerwono włosym. Pytanie, jaki jest jego następny ruch. Każdy z tych zbiegłych więźniów ma coś do wioski i Hokage, dlatego najprawdopodobniej połączyli siły i planują atak.

- Też tak uważamy tylko pytanie kiedy. Nie możemy przecież cały czas trzymać ludzi w gotowości. Muszą też odpoczywać. Wróg może zaatakować jutro, za tydzień, a może nawet później. - zabrał głos Shikamaru

- A co jeśli wiem kiedy zaatakuje?

Wszyscy patrzeli na niego ze zdziwieniem.

- Niby skąd?

- Powiedzcie mi proszę, o jest pojutrze?

- Chodzi ci o dzień mgły?

- Czy to nie najlepszy moment na atak?

- Ale przecież mgła jest wtedy tak gęsta, że nawet nie będą wiedzieli gdzie iść.

- Chyba, że mają tropicieli i kogoś, kto umie poruszać się bez problemu we mgle. Konoha jest wtedy praktycznie bezbronna, a dla nich to idealna okazja.

- Jak do tego wszystkiego doszedłeś? - dopytywał się Nara

- Przeczucie.

- I mamy wierzyć jakiemuś tak przeczuciu? - wtrącił się Uchicha

- Dokładnie! - zaczęli mówić inni

- Nie! On ma rację! - zaczął go bronić Shikamaru

- Co?

- To ma sens. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Ale skoro do tego doszedłeś, to pewnie masz też plan?

- Zgada się.

- No to słuchamy. - powiedziała dumnie Hokage

Dziewięcioogoniasty demonDove le storie prendono vita. Scoprilo ora