Prolog

544 26 4
                                    

SCARLETT

  Moje najwcześniejsze wspomnienie z tamtego miejsca dotyczy Sedrica. To śmieszne, że zawsze kojarzyłam go jako zagubionego chłopca, ale nie poznałam go jako nastolatka.

Kazał mówić do siebie Pan. Nie mówił, że to jego imię, ale oddawanie mu przynależnego szacunku. Kiedy zniknął znów zostawiając mnie samą pośród pustych i ciemnych zakamarków.

Ale on się zjawił. Niósł na rękach niewielkiego człowieka, a ja przypatrywałam się jak kładzie go na podłodze i spogląda na mnie.

-Scarlett-powiedział, a ja natychmiast podeszłam i skłoniłam się. Tego również wymagał.-To twój brat-Sedric.

-Czy on jest nieżyjący?-spytałam widząc zamknięte oczy chłopca.

-Martwy, kochanie.-poprawił mnie.-Nie, on śpi. A gdy się obudzi będzie chciał poznać siostrzyczkę.

-Tak, Panie.-skłoniłam się jeszcze raz. Byłam podekscytowana, że w końcu poznam kogoś, z kim będę mogła się bawić. Nie mogłam jednak tego wyrazić, aby nie zdenerwować Pana. Do tej pory strasznie się nudziłam. Wszystko wokół było czarne i brzydkie. A ten chłopiec miał takie ładne, jasne ubrania.

Pan skupił całą swoją uwagę na chłopcu, a ja zrozumiałam, że muszę odejść do swojego pokoju. Chciałam tam zostać i poczekać, aż mój brat się obudzi, ale wiedziałam, że Pan i tak by mnie wyrzucił. Wolałam sama odejść.

Nie do końca rozumiałam, co znaczy słowo "brat". Ale skoro Pan mówił o tym z taką radością, z pewnością było to coś dobrego. A rzadko Pan przynosił tu dobre rzeczy. Nawet moje zabawki były okropne.

Potrząsnęłam główką, a moje włosy zafalowały. Były już za długie, ale skoro Panu to nie przeszkadzało, nie mogłam nic z nimi zrobić. Postanowiłam pójść spać, aby czas oczekiwania się skrócił. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.

SEDRIC

Ostatnim wspomnieniem z powierzchni było ciepło. Ciepłe, miękkie łóżko i otaczająca mnie ciepła kołdra. Ciepłe słowa.
A potem tylko ciemność.

Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem otaczającą mnie dookoła głusze. Nie potrafiłem wtedy określić, jak wyglądało pomieszczenie w którym się znalazłem, ponieważ wszystko wokół było czarne i...inne.
Nie leżałem nawet na łóżku a na podłodze okryty cienkim, satynowym materiałem. Biel mojej piżamy była niemal bolesna dla moich oczu.
-Witaj, synu-to były pierwsze słowa, które do mnie wypowiedział. Przestraszyłem się ukazujących się z ciemności żółtych oczu, które wydawały się świecić.
-Kim jesteś? -spytałem a mój głos odbił się echem.
-Od teraz jestem twoim ojcem.-oznajmił podchodząc bliżej. Nie mógłbym tego określić gdyby nie powiększające się oczy i głośniejszy głos.-Ale spróbuj tak do mnie powiedzieć-kontynuował swój wywód-...A obiecuje, że nie będę już taki miły.
Nigdy nie nazwałbym jego tonu głosu miłym. Był przerażający, z nutką satysfakcji. Ale nie odzywałem się, bo bałem się jego "nie miłego" wcielenia.
-To jak mam mówić?-spytałem, a jego postać zbliżyła się do mnie i mogłem ujrzeć go w pełnej krasie. Był wysoki, chudy i przerażający. Jak największy koszmar. Nic w jego wyglądzie nie było przyjemne dla oka. Był za to intrygujący, szczególnie dla chłopaka. Jego szata wydawała się być przezroczysta, w ciągłym ruchu, jakby wpuścić do słoika czarny dym.
Spojrzałem na jego twarz, ale zaraz opuściłem wzrok na swoje dłonie. Biła od niego nieprzyjemna, zimna aura. Chciałem wrócić do ciepła. Ale wtedy on przemówił.
-Mów do mnie Panie.


Kiedy chcecie kolejny rozdział?

Fake Siblings ✔Where stories live. Discover now