Znowu w tym samym miejscu

11.7K 391 82
                                    

Drogi pamiętniku, dziś wyruszam do Beacon Hills. Życz mi szczęścia. Chyba.

Czuję lekką pustkę, kiedy opuszczam lotnisko wraz z siostrą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czuję lekką pustkę, kiedy opuszczam lotnisko wraz z siostrą. Myśl, że zaraz będę jechać trzy godziny samochodem, dobija mnie do końca. Nie ma jakiejś tragedii, ale to pierwsza taka duża przeprowadzka od paru lat. Ciągnę walizki, ciągle poprawiając niewygodną torbę na ramieniu, aż w końcu zabiera mi ją siostra. Uśmiecham się do niej ciepło, lecz nic nie mówię. Nie mam ochoty się odzywać.

Moja siostra jest z charakteru podobna do mnie, co mnie bardzo dziwi, bo kiedyś tak nie było. Alice często się śmieje, ale nie częściej ode mnie. Wiem, wiem. Teraz tego nie widać, ale uwierzcie mi: ja jestem wesołą osobą. No ale wracając do mojej starszej siostry. Bardzo mnie wspiera i robi mi nam za mamę, jak i tatę. Od paru lat robiła wszystko sama, a mnie nie dopuszczała do jakiejkolwiek pomocy, a ja tak bardzo lubię pomagać. Dużo by o niej mówić.

- Rozchmurz się. Byłaś tam wcześniej - pociesza mnie, ale ja nawet na nią już nie patrzę. Spoglądam tylko na białe kafelki pod moimi stopami i wodzę wzrokiem po liniach między nimi. - Znasz to miasto - znowu robi przerwę i głęboko wzdycha. Ona mi nie da spokoju, jak wam mówię. - Proszę cię, odezwij się chociaż.

- Tłumaczyłam ci całą drogę, że dobrze mi było w Szkocji, choć ich chleb nigdy mi nie smakował - mówię w końcu, ale sprawia mi to duży kłopot. Alice się śmieje, a mi wcale do śmiechu nie jest.

- Zawsze narzekałaś na ten chleb, Rosalie.

- Rose, nie Rosalie - przypominam jej, a ona się tylko uśmiecha. Krzywię się na jej dokuczania. Dobrze wie, że nie lubię mojego imienia, a przynajmniej jego podstawowej formy.

Wychodzimy na chłodne, lutowe powietrze. Wszędzie ciemno, ale całe szczęście nie pada. Na parkingu czeka na nas niebieskie auto, które zostało tu przyprowadzone przez dawnego znajomego Alice. Jak dobrze, że to ona musi prowadzić. Jednak są plusy bycia nastolatką. Boję się, że bagaże się nie zmieszczą i tak się dzieje, dlatego parę z nich ląduje na tylnym siedzeniu samochodu. Z głębokim westchnieniem wsiadam do środka i zapinam pasy. Siostra zapoznaje się ze sprzętem i ustawia sobie lusterka.

Czeka mnie długa droga do starej okolicy, w której mieszkałam od urodzenia. Przeraża mnie sam fakt, że wracam do ludzi, którzy mogą mnie już nawet nie pamiętać. Będę musiała się znowu bawić w poznawanie ludzi. Nie jest to dla mnie jakimś wielkim problemem, ale już tak mam. Lubię narzekać, co nie jest w porządku. Sama ze sobą bym nie wytrzymała ani dnia.

- To jest bardzo głupi pomysł - odzywam się w nadziei, że jednak zrezygnuje, kiedy wjeżdżamy w pierwszą ulicę.

- Gdybyś była starsza, to bym cię puściła wolno, ale niestety masz tylko szesnaście lat. Poczekasz sobie jeszcze na osiemnastkę - odpowiada władczo dziewczyna, a ja wyglądam przez okno i podziwiam nic, bo nic kompletnie nie widać. Ciemno jak w dupie, za przeproszeniem.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz