Rozdział 6.

15.5K 641 5
                                    

Podeszłam do niego i wzięłam kolejny kieliszek.

- Nieodpowiedzielnie zostawiać swoje drinki z obcymi.

Nie lubię, kiedy ktoś komentuje, co robię. Co prawda nie zrobił tego zlośliwie ani z pogardą, ale jednak to zrobił. Szczerze niecierpię, kiedy ktoś mi coż każe lub zabrania. A zwłaszcza obca osoba, która mnie nie zna.

- A dosypał mi pan czegoś? - zapytałam

- Nie. - odpowiedział. - Ale to nie zmienia faktu, że ktoś inny by mógł.

- No właśnie ktoś inny, więc wtedy bym nie zostawiła drinka, albo go nie wypiła. - wzruszyłam ramionami i miałam już się napić, ale jeszcze dodałam - Chyba że pan musi dosypywać czegoś kobietom do drinka? - uniosłam lekko jedną brew.

On się tylko uśmiechnął i lekko przewrócił oczami. Chciałam uderzyć delikatnie w jego męskie ego i chyba się udało.

- Nie, nie ma takiej potrzeby. Za każdym razem wystarcza tylko mój urok osobisty. - odpowiedział jak zawsze cholernie pewny siebie.

Oparł się obiema rękami o bar i popatrzył mi prosto w oczy. Jego spojrzenie jest tak przenikliwe, że aż mam ochotę się skulić. Wydaję się, jakby wszystko o mnie wiedział. Zdaję sobie sprawę z tego, że to niemożliwe. Nigdy wcześniej go nie nawet widziałam, nie może mnie znać. 

- Dobrze wiedzieć. - dodałam i wypiłam swojego szota, po czym od razu wypiłam drugiego, a on zrobił to samo.

- Ma pani jutro wolny wieczór?

Przestałam się w końcu krzywić po dwóch kieliszkach wypitych jeden za drugim i myślałam, że oczy mi wypadną, kiedy to usłyszałam, teraz pewnie nie wyglądałam najkorzystniej. Trochę ze sobą poflirtowaliśmy, ale myślałam, że nic więcej ode mnie nie będzie chciał. Nigdy nie spotykałam się z kimś takim jak on. Nie uważam siebie w żadnym razie za brzydką, ale on jest, co tu dużo mówić, z tej najwyższej ligi. Gdyby miał profil na tinderze i byłby tam ranking, to pewnie bezkonkurencyjnie zająłby pierwsze miejsce. 

- Jutro tak. - odpowiedziałam bez namysłu.

Może powinnam być jakaś bardziej niedostępna? Albo chociaż udawać. Już zapomniałam, jak się chodzi na randki.

- Fantastycznie. - odpowiedział i wyciągnał z kieszeni swoich spodni portfel, a z niego kilka bankntów i położył na ladzie, a potem wstał.

Bar jest na podwyższeniu, ale stojąc poza nim i tak jest ode mnie wyższy.

- Do zobaczenia Rose.

Kiedy zobaczył moją skonsternowaną i chyba lekko przerażoną minę, wyjaśnił:

- Spokojnie, słyszałem jak ktoś do ciebie mówi po imieniu.

Uspokoiłam się. Poza tym podoba mi sie, że jest kulturalny, ale bardzo swobodnie przeszedł do mnie na ty. Przynajmniej potrafi przejąć inicjatywę. Podoba mi się to.

- Ja nie znam twojego imienia.

Jak zawsze odczekał krótką chwilę, zanim coś powiedział, a ja w tym czasie czułam jak alkohol chyba coraz bardziej robi swoje. Mam motyli w brzuchu. Trochę ze szczęścia na jutrzejszy dzień a trochę ze zniecierpliwienia, żeby się o nim dowiedziec chociażby tak podstawowej rzeczy jak jego imię.

- Adrien. - powiedział i od razu się odwrócił, po czym wyszedł bez słowa.

Spojrzałam osłupiała na banknoty, które zostawił. Zapłacił co najmniej kilkukrotnie więcej niż miał zapłacić. Jeszcze nigdy nie dostałam takiego napiwku. Pod spodem był kawałek serwetki z napisanymi cyframi. Jego numer telefonu.

Teraz dopiero sobie uświadomiłam, że przecież nie możemy się spotkać, nie mając do siebie żadnego kontaktu, a on o mój numer mnie nie zapytał. Tylko teraz problem jest w tym, że to ja będę musiała do niego napisać. Kiedy mam to zrobić? Jeszcze dzisiaj? Jutro? Tylko o której godzinie? Na pewno nie z samego rana, bo wyjdę na jakąś nachalną. Ale też nie mogę za późno, bo przecież mógłby stwierdzić, że się rozmyśliłam i zapewne ktoś inny zająłby jego wieczór.
Nagle wpadłam na genialny pomysł, a przynajmniej tak mi się wydaje. Puszczę mu po prostu sygnał, będzie miał mój numer i później będzie kolej na ruch z jego strony, a to zaoszczędzi mi rozmyślań. Jejku, ludzie mają poważne problemy, a ja się przejmuję takimi rzeczami. Wybrałam jego numer i od razu po pierwszym sygnale się rozłączyłam. Mam tylko nadzieję, że zrozumie, że to ja. Jeśli nie, to może wtedy ja napiszę, ale zobaczymy.

Jak się tak teraz zastanawiam, to dawno nie byłam taka podekscytowana. Brakowało mi trochę umawiania się z kimś, czyjejś uwagi, jakiegoś komplementu od czasu do czasu. Jednak zawsze to jest po prostu przyjemne. Dawno też nie czułam tej małej ekscytacji, czekjąc na to, co będzie później, jak to się dalej potoczy.

A dodatkowo, on bije na głowę wszystkich moich poprzednich partnerów, o ile tak w ogóle można ich nazwać. Nigdy nie byłam w poważnym związku. Właściwie kilka randek to maksimum.

Popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam, że jest już piętnaście minut po północy, czyli czas mojej pracy dopbiegł końca, a w sumie to zostałam nawet chwilę dłużej niż musiałam. Wzięłam swoje rzeczy, pożegnałam się z każdym i zamówiłam ubera do centrum. Zazwyczaj jeżdzę komunikacją miejską, ale dzisiaj już wydam trochę więcej, żeby dojechać szybciej i przede wszystkim wygodniej. 

Jest niebezpiecznyحيث تعيش القصص. اكتشف الآن