Rozdział 17.

8K 224 3
                                    

Doigrasz się kiedyś.  - przyszła nowa wiadomość od niego.

Na moje usta mimowolnie wpłynął lekki uśmieszek przez to, że udało mi się go delikatnie sporowokować.

Książę z bajki - ja. Na pytania się odpowiada.

Czy ja dzisiaj mam czas? Z Elaine umówiłam się po południu, ale nie wiem, ile nam się zejdzie. Nie chcę się zmyć wcześniej ze spotkania z nią, bo będę pędzić na spotkanie z kimś, kogo dopiero niedawno poznałam. Nie zamierzam od razu wpaść po uszy, chociaż i tak chyba już za późno. Mogę próbować oszukiwać samą siebie, ale i tak dobrze wiem, że Adrien po prostu mi się kurewsko podoba. Mogę tego nie przyznawać przed innymi, ale jednak samej sobie raczej nie wmówię, że jest inaczej. 

A tak poza tym jestem trochę zmęczona. Niby dzisiaj nic nie robiłam, wstałam później niż zazwyczaj, więc mogłam się wyspać, ale stres przez tę rozmowę rekrutacyjną zmęczył mnie psychicznie, więc chyba wolę spędzić trochę czasu w towarzystwie Elaine - kogoś, kogo dobrze znam - i wrócić do domu.

Ach, no tak, chodzi o Ciebie - odpisałam. - Dzisiaj mam trochę intensywny dzień, więc raczej nie dam rady. Możemy innym razem.

Trochę szkoda, że go nie zobaczę, ale jednak nie mam na to dzisiaj siły. Ciekawe, czy da sobie spokój, czy zaproponuje coś innego.

Coś się stało?

Czyli się interesuje albo chociaż udaje. W każdym razie to miłe. Jestem osobą, która za bardzo nie lubi rozmawiać, kiedy coś przeżywa. Wolę się nikomu nie spowiadać i sama ogarnąć sytaucję. Może to wynika z mojego dzieciństwa. Ja tak właściwie byłam swoim trzecim rodzicem i nauczyłam się, że o problemach się nie rozmawia, tylko się radzi z nimi samemu. Ogólnie kiedy coś przeżywam, niekoniecznie złego, to przeżywam to raczej sama, nie za bardzo dzielę się tym z innymi. Staram się jakoś temu zaradzić i otwierać na ludzi, ale jak na razie udało mi się tylko otworzyć na te najbliższe osoby, a Adrien nią jeszcze nie jest. I może nigdy nie będzie - dodałam sama w myślach. Jest fajnie, ale coś mi podpowiada, że tak nie może być długo. Chociaż może to w końcu ten moment, kiedy wszystko się zacznie uładać? Ale z drugiej strony jest jakoś za pięknie ostatnimi czasy. Być może nie powinnam tak myśleć, żeby niczego nie sabotażować. Nie chcę stracić szansy na fajną relację przez negatywne nastawianie się. Potencjalnej pracy też nie mam zamiaru przepuścić przez głupie myśli, że wszystko się teraz układa aż za dobrze i następna rzecz mi się nie uda.

Nic takiego, po prostu mam już plany na dzisiaj.

Zdecydowałam, że jednak za dużo nie będę mówić. Kiedyś może przyjdzie na to czas.

Rozumiem, czyli po prostu dostałem kosza. 

Mam ochotę parsknąć śmiechem.

Biedaczek pewnie nie wie, jak to jest dostać kosza albo już nie pamięta, kiedy ostatni raz się to stało, o ile w ogóle kiedykolwiek się stało.

Sam to tak ująłęś. Ja tego nie zrobiłam.

Ciekawe, jak jego ego to zniesie. Chociaż Adrien raczej nie będzie przeżywał tego, że jakaś jedna typiarka raz mu odmówiła. To nie ten typ, ale może jednak go to mimo wszystko subtelnie uraziło.

No tak, księżniczka jest też aniołkiem i nic złego nie robi.

Księżniczka? Aniołek? Powiedział to sakrastycznie, ale mimo wszystko poczułam motylki w brzuchu. Może właśnie przez to, że nie były to czułe słówka, ale przez głowę przeszło mi to, że może mnie tak kiedyś nazwie ale już bez sarkazmu i teraz jeszcze bardziej tego chcę. Byłoby to kurewsko przyjemne, gdyby nazwał mnie na przykład kochanie, słońce. Ciekawe, jakich dokładnie słów by użył.

Schowałam telefon do terebki i znowu skierowałam moją uwagę na kosmetyki, które może kupię. To są niby tak małe rzeczy, ale naprawdę potrafią sprawić, że czuję się lepiej. Poprawa humoru po taniości. Zaczęłam jeszcze przeglądać różne rzeczy do pielęgnacji. Może jakiś ładnie pachnący balsam? Tylko coś bardziej słodkiego czy świeżego? Kiedyś zawsze wybierałam tę pierwszą opcję i nie miałam takiego dylematu, ale ostatnimi czasy podobają mi się również te świeże zapachy. No i teraz nie mogę się zdecydować, aczkolwiek coś z kakao brzmi kusząco. Dołożyłam do koszyka i cieszę się na sam widok tych wszystkich rzeczy. Są zawsze w takich ładnych opakowaniach. Niby nie powinno się oceniać książki po okładce, ale przecież jeżeli coś dobrze wygląda, to oczywistym jest, że ludzie będą na to patrzeć przychylniej.

Niekoniecznie jest tak z ludźmi. Czytałam kiedyś artykuł o tym, że ładne kobiety mogą mieć czasem trudniej ze względu na to, że ludzie będą je oceniać tylko przez pryzmat wyglądu i w skrócie niektórzy mogą mieć podejście - jeżeli ładna, to niezbyt inteligenta. Aczkolwiek wiele razy może się którejś coś udać, jeśli jest ładna i ma do czynienia z mężczyznami. Inne kobiety mogą czuć konkurencję albo zazdrość i czasem specjalnie utrudniać życie. Historią z życią wziętą byłoby oblanie egzaminu przez moją koleżankę. Na roku było prawie dwieście osób, a na drugim terminie prawie sto i żadnego przedstawiciela płci męskiej. Plotka była taka, że mąż tej wykładowczyni też był profesorem oraz miał romans z jedną ze studentek. Więc jego żona w ramach zemsty nie tak łatwo przepuszuszczała dziewczyny, a w szczególności te ładniejsze. Z kolei studentka od romasu z wykładowcą na pewno nie miała większych trudności z zaliczeniem przedmiotu. I nie tylko przedmiotu...

Podeszłam do kasy i zapłaciłam za moje zakupy. Trochę mnie ukłuł moment przyłożenia karty do terminalu. To nie jest konieczny wydatek. Mogłam za to zrobić zakupy spożywcze. No ale już trudno. Coś dla siebie mogę mieć.

A tak na poważnie to kiedy masz czas? Chcę Cię zabrać na randkę. - wiadmość od Adriena. 


Jest niebezpiecznyWhere stories live. Discover now