Rozdział 13.

11.8K 514 20
                                    

Szybko znaleźliśmy się poza centrum miasta i wjechaliśmy na drogę szybkiego ruchu. Trochę mnie wgięło w fotel, kiedy Adrien przyspieszył. Chyba nigdy nie jechałam tak szybko samochodem. Może poza małym wyjątkiem, kiedy w liceum jeden z moich znajomych zabrał auto rodzicom. Wtedy byliśmy małolatami i mieliśmy pusto w głowie. Uznaliśmy, że to będzie świetna zabawa - zrobić imprezę w samochodzie i przetestować jego możliwości pod względem prędkości. Wtedy w ogóle nie zastanawialiśmy się nad konsekwencjami. Myśleliśmy, że jesteśmy bezkarni. Wydawało nam się, że przecież i tak nic złego nie może się stać. I w sumie to nikomu się nic nie stało, jakby na to nie patrzeć. Chociaż jest takie powiedzenie: Mieć więcej szczęścia niż rozumu. Myślę, że to się wtedy do nas aplikowało. Co prawda złapała nas policja, ale rodzice to załatwili. Dzieciom z bogatego domu uszło to na sucho. Tylko sytuacja z rodzicami była później nieciekawa, aczkolwiek do tego przywykłam i nie było to absolutnie nic nowego. 

Z moich rozmyślań wyrwało mnie to, że Adrien zjechał na inny pas i zaczął zwalniać, żeby później skęcić w mniej ruchliwą drogę, wjechaliśmy na jakieś osiedle, gdzie przeważają domki jednorodzinne. Nie jest to nowe budownictwo. Jest tu cicho i spokojnie. Po jakichś pięciu minutach znowu skręcił, ale tym razem w leśną ścieżkę.

- Rozumiem, że mam być spokojna i mnie nie uprowdzisz, tak? - zapytałam, pokazując na ciemny las przed nami.

- Hmm, faktycznie może to trochę niepokojąco wyglądać. - stwierdził, sam się trochę śmiejąc, bo okolica naprawdę wygląda creepy.

- Czyli nie zeprzeczasz? - dopytałam.

- Tego, że wrócisz dzisiaj cała i zdrowa do domu?

Przytaknęłam tylko w odpowiedzi.

- Spokojnie, wrócisz. - w momencie, w którym padły te słowa, skręcił w prawo i wjechał na podwórko. Drzwi garażu się otowrzyły, a brama za nami zaczęła się zamykać. Dom, z tego co widzę, jest bardzo nowoczesny. Nie jest szczególnie duży, taki w sam raz. Do tego cały ogród otaczają wysokie drzewa. Gdyby szedł ktoś z zewnątrz, raczej nie byłby w stanie zobaczyć, co jest po drugiej stronie ogrodzenia. Przeszliśmy do salonu. Wnętrze jest urządzone bardzo chłodno. Nie ma tu żadnych ciepłych kolorów. Głównie szary. Mógłby tu mieszkać dosłownie każdy i ten wystrój pasowałby do każdego, a przy okazji do nikogo. Nie ma tu niczego osobistego i na pewno nie jest w ogóle przytulnie, ale skoro tu nie mieszka, to może dlatego wszystko wydaje się takie bezosobowe. Może on po prostu nie przywiązuje uwagi do wystroju wnętrz. Ja od razu na kanapę położyłabym jakieś puszyste poduszki albo kocyk. Dodałabym ładne zasłony, powiesiła jakieś obrazy i dodała rózne ozdóbki typu świeczniki albo wazony. No i nie ma nawet ani jednej rośliny. Nie jestem kwiaciarą i samau siebie w domu też nie mam ich dużo, ale przydałby się chociażby jakiś kaktus. Tu jest naprawdę sporo miejsca.

- Na co tak patrzysz? - zapytał.

- Na to, jak się urządziłeś. - stwierdziła, dalej rozglądając się dookoła. 

- I co myślisz? - 

- Podobno po czyimś mieszkaniu można się sporo dowiedzieć o osobie, która w nim mieszka. - zaczęłam. - ale tutaj właściwie nic mi nie mówi - rozejrzałam się jeszcze raz. - A to chyba potwierdza twoją tajemniczość.

- Moją tajemniczość? - zapytał i widać, że jest delikatnie zdzwiony. 

Może nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale nie wierzę, że nigdy tego nie usłyszał. 

- Tak, nie da się o tobie dużo powiedzieć ani dowiedzieć.

On tylko przytaknął i podeszedł do lodówki, żeby wyciągnać z niej szampana.

- Napijesz się?

Chwilę się zastanowiłam, ale ja rzadko odmawiam alkoholu, więc nie kłócąc się sama ze sobą i nie przeciągając już, odpowiedziałam twierdząco.

Nalał mi do ładnego kieliszka szampana i mi podał, przy okazji delikatnie muskając moją dłoń. Tak szczerze to nigdy nie chcialam bardziej kogoś dotknąć. No i nigdy nikt mi się bardziej nie podobał. Nie będę tego ukrywać sama przed sobą. Jest zdecydowanie najatrakcyjniejszym mężczyzną, z jakim się spotykałam, a do tego cała ta otoczka - widzę, że mu się podobam, ale nie wiem, czy na tyle, żeby chciał ze mną czegoś więcej. Taka niepewność mnie  kręci. I jeszcze jeżeli pojawi się miedzy nami jakiś kontakt fizyczny, to jest bardzo subtelny i delikatny, a ja na ten moment marzę, żeby mnie po prostu przyciągnął do siebie tak, żeby mogła poczuć całe jego ciało i pocałował. Nie wiem, dlaczego reaguję w taki sposób, ale tak po prostu, kurwa, jest.

Upiłam łyk szampana, żeby się trochę uspokoić, ale pewnie skończy się tak, że będę miała tylko wiekszą ochotę na flirt z nim. Tak właśnie działa na mnie alkohol.

- Te drzewa zostały tak zasadzone celowo? - zapytałam trochę z ciekawości, ale też żeby zacząć rozmowę o czymś neutralnym.

Ogrodzenie jest wysokie. Nikt z zewnątrza nie może zobaczyć przez okno, co dzieje się w środku. 

- Tak, lubię prywatność. Dlatego też wybrałem to miejsce. No i jest tu święty spokój. Można się wyciszyć.

Moim jedynym marzeniem w życiu jest właśnie mieś po prostu święty spokoj. Mogę na co dzien zapierdalać po kilkanaście godzin, ale kiedy wracam do domu, to chcę mieć swoją oazę. Z tego względu bardzo chciałabym mieszkać sama, ale na razie nie jest to możliwe. Przynajmniej mam swój pokój i mogę się zamknąć w czterech ścianach. Inaczej bym nie dała rady. 

- Rozumiem, też zawsze chciałam mieć święty spokój, żeby nikt mi nie zaracał głowy.

- Właśnie o to mi chodzi. - powiedział. - Chodź na taras na górę, jest tam ładny widok na jezioro. 

Jest niebezpiecznyWhere stories live. Discover now