Rozdział 12.

12.9K 605 44
                                    

Odłożył sztućce i dopił colę. Ja właściwie też już skończyłam posiłek.

- Pójdę jeszcze tylko do toalety w porządku?

- Jasne.

Wstałam od stołu i zmierzyłam w stronę łazienki. Na moje nieszczęście mój pęcherz nie ma zbyt dużej pojemności. Kiedy wypiję chociażby pół szklanki wody, od razu muszę iść do toalety, strasznie to irytujące.

Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że nikogo nie ma w kolejce. Przynajmniej nie będę musiała czekać.

Zanim wyszłam, szybko jeszcze przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam zadowolona, że dawno tak nie wyglądałam. Mam trochę zarumienione policzki, oczy mi się błyszczą. Cerę też mam jakąś ładniejszą, jakby bardziej promienną, ale to raczej przez moje cztery żele do mycia twarzy i trzy kremy, których używam regularnie. Ostatnio zaczęłam bardziej dbać o pielęgnację. No ale za rumieńce i iskierki w oczach to raczej jest odpowiedzialny Adrien.

Wyszłam w końcu z łazienki i podeszłam do naszego stolika. Adrian już włożył swój płaszcz i w rękach trzyma mój, czekając aż do niego przyjdę. Kiedy mnie zobaczył, od razu wstał i wystawił ręcę, aby móc założyć mi płaszcz. Włożyłam najpierw jedna rękę w rękaw, a potem to samo zrobiłam drugą, przy okazji ciesząc się delikatnym muśnięciem jego dłoni po moim nadgarstku.

- Jeszcze musimy zapłacić. - dodałam, kiedy zobaczyłam, że już kieruje sie w stronę wyjścia.

- Już zapłaciłem. - powiedział i znowu zaczał iść w tę stronę.

- Dzisiaj ja chciałam zapłacić. Wczoraj w końcu ty to zrobiłeś, nie mówiać o napiwku. - dodałam.

Ta kwota, którą ostatnio zostawił w barze, to naprawdę była spora suma. A dzisiaj to on znowu wydał pieniądze.

- Zapłaciłem za ciebie, bo chciałem. Przy mnie nie będziesz płacić za siebie i nie dyskutuj, tylko powiedz po prostu dziękuję.

Objął mnie w talii i zaczął iść dalej, a on robi to na tyle pewnie i zdecydowanie, że właściwie podświadomie podążam za nim, więc się poddałam i powiedziałam:

- Dziękuję.

Po jego tonie głosu wnioskuję, że raczej nie ma po co się z nim kłócić, a już na pewno nie chcę robić tego tutaj - w zatłoczonym miejscu, wolę uniknąć sceny.

Spojrzał na mnie zadowlony z tego, że nie podjęłam z nim dalszej dyskusji, po czym dodał:

- Nie ma za co. - znowu ma na sobie ten arogancki wyraz twarzy, który teraz mnie niesmowicie irytuje.

Wygląda na dumnego z siebie, bo właśnie ze mną wygrał i to ja zrobiłam, co on chciał, a nie na odwrót.

Zazwyczaj jestem uparta i czasem naprawdę wiele jestem w stanie zrobić, żeby było ''po mojemu", więc teraz tak trochę mam ochotę po prostu mu dać z liścia, niech się nie przyzwyczaja, ale w tym momecie, otworzył mi znowu drzwi i poprowadził w stronę samochodu, przepychając się między przechodniami, żebym ja tego nie musiała robią, a zaczęło padać, więc jeszcze bardziej doceniam ten gest. Oczywiście, kiedy stanęliśmy przed autem, ponownie otworzył mi drzwi.

Wsiadłam szybko do auta, żeby nie zmoknąć. Nawet lubię deszcz, ale nie kiedy jestem umalowana i chcę dobrze wyglądać. A dzisiaj właśnie chcę. Nie wyglądałabym raczej zbyt atrakcyjnie z maskarą rozmazaną pod oczami. Chyba że Adrienowi podobają sie pandy.

- Chcesz się jeszcze gdzieś przejechać? - jego oczy wpatrują się w moje. Znowu widzę go w półmroku - czyli w takim świetle, w jakim zobaczyłam go po raz pierwszy. 

Jest niebezpiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz