Rozdział 18.

10.5K 332 85
                                    

Czyli jednak sobie nie odpuszcza. Miło mi z tego powodu, że jednak się stara, a ostanim razem randka była naprawdę udana, więc jestem ciekawa, co wymyśli tym razem.

Chyba w weekend znajdę chwilę. - odpisałam.

Cały tydzień jestem raczej zajęta. Za dużo czasem mam na głowie i jestem tak zmęczona, że nie mam za bardzo ochoty na wychodzenie gdzieś na miasto. Zdarza się, że im więcej robię, to tym więcej mam energii, ale z Adrienem wolałabym spędzić czas na spokojnie, wiedząc, że następnego dnia nie mam nic do roboty, tylko mam wolny dzień na robienie niczego i nie muszę się niczym przejmować. Wtedy czuję się bardziej komfortowo psychicznie i na jakiś czas mogę zapomnieć o wielu rzeczach.

Sobota wieczór zalicza się do tej wolnej chwili?

Właściwie to idealnie. W piatek muszę iść do baru, więc po powrocie do domu pewnie padnę. Może już niedługo nie będę musiała tam chodzić - dodała moja podświadomość radośnie.

Jak tylko o tym pomyślałam, to się od razu ucieszyłam na samą myśl o skończeniu z tą gównianą robotą. Dla biednego studenta jest w porządku, napiwki też, ale jednak czasem się wstydzę mówić ludziom, gdzie pracuję, bo nie mam żadnej poważniejszej pracy. Co prawda nie jest to powód do wstydu, biorąc pod uwagę mój młody wiek, to jest to normalne, że nie jestem panią prezes banku, ale mogłabym znaleźć coś lepszego.

Pasuję mi.

Przyjadę po Ciebie o 18. - od razu przyszła odpowiedź.

Podoba mi się, że jest taki zdecydowany i przejmuje inicjatywę, jeżeli chodzi o nasze spotkania. Nie muszę się martwić, że się spotkamy na drugim końcu miasta i będę musiała czekać na jakiś nocny autobus do domu z dwoma przesiadkami na jakimś wygwizdowie, żeby wrócić do domu. Zawsze chce za mnie płacić i wybiera fajne miejsca. Nawprawdę jak bardzo bym chciała, to nie mam się absolutnie do czego przyczepić.

Chociaż wypowiadam się przez pryzmat pierwszej randki. Może druga nie będzie już tak idealna. Ciekawe co wymyśli.

Co planujesz?

Nie mogę się powstrzymać. Ja zawsze wszystko muszę wiedzieć. Nie darowałabym sobie, gdybym nie zadała tego pytania.

Tym razem nic Ci nie powiem.

Muszę wiedzieć, zanim się zgodzę. - napisałam, podejmując kolejną próbę, aby się dowiedzieć.

Za późno, już się zgodziłaś.

Mam ochotę mu odpisać, że zawsze mogę się jeszcze rozmyślić, ale już za bardzo się cieszę na to spotkanie, więc na pewno nie odwołam, aż tak uparta nie jestem. To znaczy może i jestem, ale w tym przypadku dam sobie spokój.

Sobota o 18. - odpisał stanowczo. 

Dobrze, dobrze, nie zapomnę. - niech mu będzie, powiedzmy, że ten ,,pojedynek słowny'' wygrał on.

Cieszy mnie to.

Nie przyzwyczajaj się - napisałam od razu.

Nie śmiałbym.

Pokręciłam tylko głową i schowałam telefon do torebki. Wyszłam z drogerii, a na moje usta wkradł się uśmiech, który chyba nie zniknie przez dłuższy czas.

Wciąż mam czas do spotkania z Elaine, więc jeszcze trochę pochodzę po sklepach.

Pooglądałam sobie w galerii różne inne kosmetyki oraz ubrania, których i tak nie kupię, a później udałam się do miejsca, w którym umówiłam się z Elaine. Otworzyłam drzwi, ją dostrzegłam praktycznie od razu.

- Tak, miałam dużo wolnego czasu, a i tak muszę przyjść spóźniona. Cała ja. Wybacz. - powiedziałam.

- W porządku, to jest norma. - nie jest. zła.

My ogólnie mamy problem ze zdążeniem gdziekolwiek. Kiedy się umawiamy, to spóźnia się albo jedna, albo druga. Co prawda spóźniamy się niewiele, więc nie musimy nigdy na siebie długo czekać, dlatego nie ma o to kłótni ani żadna się na drugą nie złości. Rozumiemy się w tym temacie.

- To opowiadaj, co u ciebie - powiedziałam, żeby jakoś zacząć rozmowę.

Od razu też sięgnęłam po menu, mimo że dobrze wiem, co chcę zamówić. Często przychodzimy do tego miejsca. To jest śniadaniownia, ale tylko teoretycznie, bo jest otwarta do drugiej w nocy, więc jest tutaj pewna rozbieżność między nazwą, a stanem rzeczywistym. Rano faktycznie można przyjść kulturalnie na śniadanko, a za to wieczorem na drinka. Do tego mają bardzo dobre jedzenie, raczej nie ma tutaj dań głównych. Większość to jakieś przekąski typu tosty, kanapki, które są w naprawdę korzystnych cenach, a jednak zawsze coś, można się najeść, więc idelane miejsce dla nas - niedrogie.

- Tak mnie denrwują ci idioci na studiach - zaczęła.

W liceum raczej nie miałyśmy dobrych ocen, dużo wagarowałyśmy, ale kiedy zaczęłyśmy studia i naukę tego, co nas interesuje, to podejście nas obu drastycznie się zmieniło i teraz naprawdę się staramy.

- Mieliśmy się podzielić opracowywaniem zagadnień na egazmin i chyba się skończy tak, że będę musiała wszystko zrobić sama. Debile skopiowali i wkleili byle co z internetu, żeby nie było, że nic nie zrobili, a chcą skorzystać z pracy innych osób, które się naprawdę przyłożyły.

Rozumiem jej zdenerwowanie. Faktycznie to jest irytujące, kiedy jedna osoba odwala cała robotę, a reszta nic nie robi, a jednak zdaje.

- Nie musisz się dzielić swoją pracą. Też możesz wkleić kilka randomowych zdań z neta i do widzenia. Niech sobie radzą.

- Oczywiście, że tak zrobię - odpowiedziała.

Uśmiechnęłam się tylko do niej. Obie jesteśmy trochę złośliwe.

- No i zawsze jeszcze masz Jacoba. Z nim się możesz podzielić. On na pewno swoją połowę zrobi rzetelnie.

To jej kolega ze studiów. Bardzo go lubię, a zresztą nie da się go nie lubić - bardzo miły. No i mają takie samo podejście do uczelni.

- Tak, tak, już z nim o tym pisałam i się podzieliliśmy, przy okazji obgadaliśmy cały rok.

Zaśmiałam się. Kto nie lubi ploteczek? Ja i Elaine na pewno się nie zaliczamy do tej grupy. Opowiadamy sobie na bieżąco, co się dzieje u nas na studiach - kto co zrobił i tak dalej.

- A jak u ciebie? Spodobałaś się temu rekruterowi, tak? - widzę w jej oczach iskierkę rozbawienia, podpuszcza mnie, żebym jej opowiedziała więcej.

- Takie odnoszę wrażenie. Jakiś za miły był. No i tak mi się wydawało po prostu. Myślę, że dostanę tę pracę. Co prawda miał zeza, ale przynajmniej prawdopodbnie będę miała nowa robotę.

- Może cię widział inaczej przez wadę wzroku i dlatego mu się spodobałaś - parsknęła śmiechem.

- Spadaj - odpowiedziałam, ale sama zaczęłam się śmiać. Mamy dystans do siebie i rzucamy różnymi żartami w swoją stronę, ale mamy bliską relację, więc możemy. Trzeba takie rzeczy robić z wyczuciem i wiedzieć, czy można sobie pozwolić. My możemy.

Jest niebezpiecznyWhere stories live. Discover now