Rozdział 31.

2.7K 71 0
                                    

Obudził mnie rano telefon, ale nie jest to budzik. Spojrzałam na godzinę. Piąta rano. Czy ktoś zwariował, żeby do mnie dzwonić o takiej porze? Jeszcze nieznany numer. Nie mam zamiaru odbierać tego cholerstwa. Kiedy nie chce odbierać, to oczywiście nie odrzucam połączenia, tylko czekam na to, aż ktoś się sam zorientuje, że nie mam ochoty rozmawiać i zrezygnuje z tego pomysłu, najchętniej bym wyciszyła ten telefon, ale wtedy nie usłyszę budzika i nie wstanę na zajęcia.

Jeszcze chwila Rose i przestanie dzwonić.

W końcu zapadła cisza i z uśmiechem na ustach zamknęłam oczy, a póżniej wtuliłam policzek w poduszkę. To uczucie, kiedy się budzę, a okazuje się, że mogę iśc spać dalej, jest wspaniałe. Mimo że nie jestem zadowlona, że ktoś mnie obudził, to jednak doceniam to, że jeszcze nie muszę wstawać. Powoli znowu zaczęłam zasypiać, kiedy telefon zadzwonił koeljny raz.

Nie no, to jest jakiś chyba, kurwa, żart.

Wściekła odrzuciłam połączenie. Mam nadzieję, że tym razem ktoś zrozumie i da mi w końcu spokój. Przekęciłam się na drugi bok i ponownie zamknęłam oczy, ale chyba za bardzo się rozbudziłam i zdenerwowałam jednocześnie, żeby znowu iść spać. Poleżałam sobie jeszcze trochę, korzystając z tego, że nic nie muszę robić, a chwilę później zobaczyłam na łóżku moje zabawaki. Wczoraj nie miałam kompletnie siły, żeby je posprzątać, po prostu zasnęłam tak naprawdę od razu i był to wspaniały sen. Myśli z tego, co działo się ostatniiej nocy, zalały mój umysł i od razu zrobiło mi się gorąco. Nigdy w życiu nie przeżyłam jeszcze czegoś tak intymnego, a wygląda na to, że to jest dopiero początek.

Chyba muszę się czymś zająć, zanim moje myśli popłyną zbyt daleko. Jakimś cudem udało mi się wstać z łóżka. Pościeliłam je i poszłam do łazienki, żeby umyć zęby i twarz. Kiedy spojrzałam w lustro, zobaczyłam, że wyglądam jakoś tak... promienniej?

Zapewne mogę to zadzwięczać Adrienowi i temu, co zrobił ze mną wczoraj, a raczej temu co sama ze sobą zrobiłam, ale z jego pomocą.

Moje oczy mają jakieś takie iskierki w sobie. Policzki są trochę trochę zaróżowione, ogólnie wyglądam jakoś po prostu lepiej, bardziej żywo, mimo że jest wcześnie rano, stanowczo za wcześnie jak dla mnie.

Poszłam do kuchni zrobić sobie większe śniadanie i z moją kawą usiadłam w pokoju oraz włączyłam ulubiony serial. Dobrze tak czasem zacząć dzień wcześniej i móc w spokoju się rano przygotować. W tle lęcą gotowe na wszystko, a ja śmieję się z wymiany zdań między Susan a Edie, przy okazji podjadając tosty z jajecznicą, popijąc jeszcze kawą. Naprawdę dzisiaj mam dobry humor.

Mój telefon zaczął dzwonić i to znowu ten sam numer. Nienawidzę odbierać od nieznanych, podobno to jakiś lęk pokolenia Z i są firmy, które wprowadzają szkolenia, jak bez strachu rozmawiać z ludźmi. Chyba powinnam się na coś takiego zapisać.

Cholera, mimo że nie mam pojęcia, kto dzwoni, to chyba jednak musi być to coś ważnego, skoro ktoś próbuje już trzeci raz i to jeszcze z samego rana. Wzięłam telefon do ręki i wcisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo? - zapytałam niepewnie.

- Pani Rose Smith?

- Tak. - odpowiedziałam.

- Pani rodzicie zostali przewiezieni do szpitala, jest pani osobą, z którą poprosili się skontaktować.

Nie mam z rodzicami kontaktu od półtora roku, a kiedy go jeszcze miałam, to były to głównie kłótnie, ale dużo razy myślałam nad tym, żeby się z nimi w końcu pogodzić. Chociaż miałam też powody, dla których nie chciałam tego zrobić. Jednak teraz sytuacja jest, kurwa, tragiczna. Jak to, do cholery, są w szpitalu?

- Co im się stało? - zapytałam, dalej będąc w szoku. 

Ja pierdolę, dopiero teraz sobie uświadomiłam, że jeżeli to jest coś poważnego, to mogę ich już nigdy więcej nie zobaczyć, nigdy więcej się z nimi nie pogodzić i nie porozmawiać, a za to pożegnam się z nimi na zawsze w kompletnej niezgodzie. Co ja, kurwa, najepszego narobiłam, żeby z nimi nie rozmawiać? Łzy napłyneły mi do oczu. Tymbardziej, kiedy przypomniałam sobie moje dzieciństwo z nimi, które było naprawdę wspaniałe. Tamte czasy juz nie wrócą, ale kiedyś między nami było naprawdę dobrze.

- Mieli wypadek samochodowy. Pani mama jest przytomna, ma kilka złamań, wstrząs mózgu, ale jest stabilna, powinna z tego wyjść. Pani tata...

Cholera jasna, poczułam łzy, który teraz dosłownie płyną z moich oczu. 

Jest niebezpiecznyWhere stories live. Discover now