Rozdział 22.

3.4K 92 2
                                    

Kiedy tylko film się zaczął, to od razu mój humor się poprawił, mimo że i tak był dobry. Lubię oglądać lata dwutysięczne, w sumie to się cieszę, że wraca moda z tamtych czasów, a poza tym często kiedy chcę coś obejrzeć i czegoś szukam, to zawsze delikatnie sięstresuję, że mi się nie spodoba i tylko zamarnuję czas, a przecież taki wieczór jak ten nie mógłby zostać zepsuty przez jakiś beznadziejny film. Ale bym się wtedy zdenerowała. Teraz za to mogę spokojnie oglądać szybkich i wściekłych i po prostu cieszyć się chwilą.

Adrian położył jeszcze kosz piknikowy na środku i to jest kolejny powód do mojego lepszego humoru.

- Wziąłem jeszcze coś do jedzenia.

- Cudownie. - powiedziałam wyraźnie zadowolona.

Naprawdę, naprawdę kocham jedzenie.

Popatrzył się na mnie trochę z taką litością, jak na jakieś wygłodniałe dziecko, ale ja nigdy nie mogę ukryć mojej radości na widok jedzenia, a dla osoby trzeciej może to wyglądać tak, jakbym całe życie jadła tylko ziemniaki i nic więcej, więc na myśl o czymś innym, dostaje oczopląsu, ale już przestałam z tym walczyć i w pełni akceptuję moją reakcję. Nie zamierzam się z tym chować.

Zobaczyłam w środku tego koszyka między innymi różne tosty. Niby proste, ale wyglądają naprawdę pysznie.

- Sam robiłeś?

Na moje pytanie Adrian popatrzył się na mnie z miną, która mówi: ,,Jedzie mi czołg pod okiem?''

- Okej, rozumiem.

- Gotowanie nie idzie mi jakoś tragicznie, ale wolę zamówić. Lepiej, kiedy ktoś to zrobi za ciebie, a ty zamiast siedzieć w kuchni, możesz sobie siedzieć na przykład na kanapie i mieć wszystko gdzieś. 

- No tak. - przytaknęłam.

Też uważam, że to jest wygodne, ale oczywiście na takie rzeczy trzeba mieć pieniądze. Makaron i passata pomidorowa w promocji jest dużo bardziej ekonomicznym rozwiązaniemm. Oxzywiście smakowo gorszym niż dobre pieczywo z szynką Gruyère, ale powtórzę, że bardziej ekonomicznym.

Jest tanio?

Tak.

Jest dobrze?

Yyy... jest tanio. 

Chociaż Adrienowi pieniędzy raczej nie brakuje, mógłby chociażby sprzedać jeden ze swoich super samochodów albo domów i dzięki temu pozwolić sobie na chodzenie po knajpach do końca życia.

Wybrałam pierwszą kanapkę, która wydawała mi się najlepsza. Jest raczej na słodko - jakiś ser, chyba kozi i do tego miód. Smakuje naprawdę dobrze. Popiłam jeszcze sokiem pomarańczowym, który znalazłam w koszyku, a w środku jest jeszcze sernik, czyli lepiej być nie może. Adrian spakował też sztućce zawinięte w serwetki. Nie sądziłam, że niektórzy mężczyźni potrafią tak o wszystkim myśleć. Większość by pewnie zapomniała połowy rzeczy, które mogą się przydać.

- Ty chyba lubisz jeść - stwierdził Adrien, kiedy zobaczył, jak wzięłam sobie kolejną kanapkę, już sama nie wiem którą.

- Szczęśliwi kalorii nie liczą. - odpowiedziałam bez zastanowienia.

- No tak. A ty na pewno nie musisz się tym przejmować.

Czy on właśnie przez to powiedział, że jestem szczupła? Dla kobiety chyba nie może by milszych słów.

- Potraktuję to jako komplement. - stwierdziłam zadowlona, ale jednocześnie trochę zwstydzona. 

- Bo właśnie tak to miało zabrzmieć. - powiedział poważnym głosem. 

Prawdopodobnie się delikatnie zarumieniłam w tym momencie, ale mam nadzieję, że tego nie widać. Już jest całkiem ciemno na szczęście.

Dokończyliśmy jeść, oglądając przy tym film, ale nie w pełnym skupieniu, bo oboje już go znamy, także lepiej dla mnie, bo mogłam się bardziej skoncentrować na jedzeniu.

Adrien przełożył ten koszyk na przednie siedzenie, kiedy już skończyliśmy jeść, żeby było więcej miejsca dla nas oraz zostawił tylko picie.

Położyłam się szczęśliwa przez to, że się najadłam, na wygodnej poduszce. Ale Adrian położył laptopa po mojej lewej stronie i się do mnie przysunął, a później odbrócił na bok i włożył ramię po moją głowę. Cholera, jak myślałam, że dobrze mi na tej głupiej poduszce, to nie wiedziałam, co myślałam. Dopiero teraz jest przyjemnie. Wtuliłam się plecami do jego torsu, a on owinął drugie ramię wokół mnie.

Tak jest naprawdę idealnie. Czuję się przy nim bezpiecznie. Jest po prostu... duży i ja w jego ramionach się topię, nie wspominając jeszcze o jego cudownym zapachu, który mnie prawie otumania.

- Wygodnie ci? - zapytał, na co ja się w niego jeszcze bardziej wtuliłam.

Uwielbiam, kiedy się troszczy o takie szczgóły i zwraca uwagę na to, jak ja się czuję, co mi się podoba, a co nie.

- Tak. - odpowiedziałam.

Nawet nie wiesz, jak bardzo mi tak wygodnie. - ale to już dodałam tylko w myślach. 

Jest niebezpiecznyUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum