Rozdział 48.

2K 40 0
                                    

- Rose, zejdź już z huśtawki, musimy iść do domu. - usłyszałam głos mamy, ale ja dalej chcę się bujać. Mogłabym tu spędzić całe życie. 

Kocham ten plac zabaw, mają tutaj najfajniejsze huśtawki. 

- Jeszcze pięć minut. - powiedziałam kolejny raz.

Siedzimy tutaj długo, nawet zaczęło się ściemniać, ale ja bym tutaj mogła siedzieć do końca życia.

- Chodź Rose, słyszałem, że w telewizji jest nowy odcinek twojej ulubionej bajki. - usłyszałam głos taty. 

Lubię, kiedy wychodzimy tak we troje. Rodzice się wtedy w ogóle nie kłócą, mają dla mnie oboje czas i zabierają mnie w różne fajne miejsca. 

- Chcesz tu zostać i przegapić? - zapytała mama, a ja się muszę zastanowić. 

Mam teraz trudną decyzję do podjęcia. 

- Zrobię ci coś dobrego na kolację i ciepłą herbatę. - próbuje mnie dalej przekonać. 

 Na myśl o ulubionej bajce i dobrym jedzeniu od mamy postanowiłam zejść z huśtawki. 

- Chodź kochanie, idziemy do domu. - mama podała mi rękę. 

Przechodzimy przez park, który jest ładnie oświetlony, a później weszliśmy na nasze osiedle. Lubię tę okolicę, jest taka kolorowa. Co prawda nasze mieszkanie mogłoby być ładniejsze, bo meble są raczej stare, ale przynajmniej mam swój ładny pokój. Rodzice mówią, że za niedługo budowa naszego domu się skończy i się przeprowadzimy. Przykro mi, że zostawimy to miejsce, ale mama i tata bardzo się cieszą. Twierdzą, że nowy dom bardziej mi się będzie podobać. 

- Nogi mnie bolą. - powiedziałam, licząc, że tata weźmie mnie na ręce. 

- Rose, dasz radę, już niedużo ci zostało. - powiedział, ale mama i ja go jakoś przekonałyśmy, więc chwilę później nie musiałam sama iść, a poza tym wniósł mnie do naszego mieszkania na czwarte piętro bez windy. W domu przynajmniej nie będę musiała tyle wchodzić po schodach. Wbiegłam do środka, kiedy mam otworzyła drzwi i od razu włączyłam telewizor, czekając na moją bajkę. Mama przyniosła kolację i herbatę, którą robi najlepszą na świecie. Nigdy w życiu nie będę piła innej. 

 - A możecie zjeść ze mną tutaj? - zapytałam. 

Mama popatrzyła na mały stolik na środku pokoju, przy którym raczej dwie dorosłe osoby się nie zmieszczą. 

- Co ty na to, żeby iść do nas, do dużego pokoju? - kucnęła przy mnie. 

- A możemy tam włączyć moją bajkę? - zaptałam. - Proooooszę.  - dodałam, kiedy zobaczyłam, że się waha. 

 - Chodź. - powiedziała i się do niej przytuliłam. - Włączymy twoją bajkę. 

Obudziłam się z mojego snu. Niestety.

Pamiętam, jak wszystko układało się tak dobrze, co prawda nie mieliśmy dużo pieniędzy, na różne rzeczy brakowało, ale wtedy byliśmy szczęśliwi, przynajmniej ja miałam takie wrażenie. Dopiero później moi rodzice zaczęli podążać za karierą, otworzyli swoją firmę, która po jakimś czasie w końcu zaczęła być dochodowa. Na początku było dobrze, moi rodzice nie byli jeszcze aż tak żądni pieniędzy, cieszyliśmy się nowym domem, samochodem, wakacjami, ale później zaczęły się problemy. Teraz sobie uświadomiłam, że oni chyba cały czas chcieli więcej. Nic nie było wystarczające. Pogrążyli się  w pracy, zapominając o wszystkim innym. Chociaż to może ja zaczęłam wtedy dorastać, być świadoma różnych rzeczy i zaczęłam to nareszcie zauważać. 

A mogliśmy zostać w naszym małym mieszkanku, które wymagało remontu i być tam szczęśliwi. Teraz sytuacja nas wszystkich jest tragiczna. 

Wczorajszy dzień zaczął się dobrze, szkoda, że tak samo się nie skończył.

Jak bardzo bym chciała dalej uciekać od tego, co się dzieje i udawać, że wszystko jest w porządku, to w końcu znowu coś we mnie pękło. Zaczęłam wypytywać Adriena, co dalej, co się stanie ze mną i z moimi rodzicami, ale on jak zawsze mi odpowiadał wymijająco. Dowiedziałam się tylko, że tata już się wybudził. Dzięki bogu. Kamień spadł mi z serca, mama przynajmniej nie jest teraz sama. Nie chcę wiedzieć, co musiała przeżywać. Niestety nic innego nie wiem. Nie mogę tu spędzić całego życia, kiedyś w końcu coś się stanie i to wszystko jebnie. Pytanie tylko kiedy to nastąpi i z jak dużym hukiem. Ile ja bym dała, żeby wrócić do moje poprzedniego życia. Kiedyś myślałam, że mam problemy, ale dopiero teraz sobie uświadomiłam, jak mało wiedziałam. Teraz już zdaję sobie sprawę z tego, co to naprawdę są kłopoty, bo jestem w naprawdę sporych, nie wspominając o rodzicach. Z tego musi być jakieś wyjście, coś musi się dać zrobić, musi być jakieś rozwiązanie. Ale za cholerę nie wiem jakie, a poza tym jestem zamknięta z człowiekiem, który nie wydusi z siebie ani słowa. Dobija mnie ta bezsilność. 

- Rose, musisz zejść na dół. - usłyszałam głos Adriena zza drzwi sypialni. 

Wstałam z łożka i pociągnęłam za klamkę. 

- Co się stało? - zapytałam, patrząc na niego.

Znowu nie wyraża żadnych emocji i kompletnie nie wiem, czego się spodziewać.  Wróćił pan zimny skyrwysyn, ale przecież powinnam wiedzieć, że tak się stanie. Szkoda tylko, że jest mi z tego powodu mimo wszystko przykro, ale mogę winić za to tylko siebie.

- Daj mi pięć minut. - powiedziałam oschle, dopasowywując się do niego. 

Adrien tylko przytaknął i zszedł na dół, zostawiając mnie samą. Poszłam do łazienki i umyłam zęby, rozczesałam włosy i się przebrałam. Popatrzyłam na siebie w lustrze. 

Rose, gdzie ty do cholery wylądowałaś? 

Chyba nie mam więcej czasu, a nie chcę się nadwyrężać cierpliwośći Adriana, więc darowałam sobie dalsze użalanie sie nad sobą i zeszłam na dół.

- O co chodzi? - zapytałam.

- Musimy nagrać filmik dla twoich rodziców. Muszą zacząć współpracować.

Jaki filmik? 

- Ale przecież mój tata się dopiero wybudził. To nie może poczekać? - zapytałam, licząc na to, że zachowa się jak człowiek i to przemyśli. 

- To nie ja podejmuję tę decyzję. - powiedział tylko tyle. 

Jak zawsze nie zdradzi nic więcej, a ja nie mam o niczym pojęcia, więc nie mogę nic wymyślić, żeby jakoś pomóc moim rodzicom. To uczucie jest po prostu okropne. 

- Ubieraj się, idziemy na zewnątrz.

Zrezygnowana włożyłam bluzę i buty, po czym wyszłam na dwór. I tak mi na razie nic więcej nie powie.





Jest niebezpiecznyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora