Rozdział 52.

1.9K 39 0
                                    

W pośpiechu zaczęłam wrzucać niedbale wszystkie moje rzeczy do torby. Wbiegłam jeszcze do łazienki i spakowałam resztę, po czym zbiegłam na dół, ale nie wiem, gdzie jest Adrien. Poszłam do garażu. Widzę, że Adrien zawołał psy i teraz składa tylne siedzenia w samochodzie. 

- One jadą z nami. - powiedział i nawet nie myślałam o tym, żeby protestować. - Wsiadaj do przodu. Ja zaraz przyjdę. 

Wrzuciłam torbę pod siedzenie i zapięłam pasy. Adrien na szczęście szybko wrócił. Ma w ręce dwie czarne torby, jedną wrzucił do tyłu, a drugą ze sobą wziął i położył za podłokietnikiem. Z piskiem opon wyjechaliśmy z garażu na drogę leśną. Jedzie najszybciej jak się da, biorąc po uwagę to, że ten teren jest nierówny. 

Niestety trochę nam to zajęło, zanim wjechaliśmy na autostradę, jako że dom jest w środku lasu, ale poczułam się o wiele lepiej, kiedy wreszcie włączyliśmy się do ruchu na drodze, na której jest mnóstwo innych samochodów. 

 - Adrien, ja cię przepraszam. 

Nawet nie wiem, co mam powiedzieć. Jeżeli faktycznie chce mi pomóc, to właśnie prawie go wkopałam i to na dobre. Mógł mieć przez mnie duże problemy. Nie wiem, czy mu ufam, ale niestety nie mam żadnej innej opcji. Jak bardzo nie chcę tego przyznać i jak bardzo moja duma mi nie pozwala, to sama nie ogarnę tego pierdolnika. 

- To nie jest twoja wina, nie mogłaś wiedzieć. Poza tym ci się nie dziwę. Chciałaś się chronić. 

- Czyli nie jesteś na mnie zły? 

- Nie. - odpowiedział, a mnie ulżyło. 

Ostatnie, czego potrzebuję i chcę, to żeby się na mnie wściekał. Faktycznie mógł nie wziąć tego zlecenia i mieć czyste sumienie. Mógłby mnie okłamywać, ale to nie ma absolutnie żadnego sensu. Załóżmy, że to, co mówił, wcale nie było prawdą. Tylko pytanie, jaki mógł mieć w tym wszystkim cel? Ja żadnego sensownego nie widzę.  

- Nie mogę byc na ciebie zły, ty mi nic nie zrobiłaś. Chociaż zastanawia mnie jedno. 

Popatrzyłam na niego, zastanawiając się, o co chodzi.

- Jak przekazałaś Elaine tę informację? - zapytał ciekawy. 

Zaśmiałąm się cicho. Ktoś chyba chciałby się dowiedzieć, jak go przechytrzyłam. 

- Kiedyś w szkole pani pedagog opowiadała o dwóch przyjaciółkach, które się uczyły w naszej szkole milion lat temu. Jedna powiedziała mamie, że śpi u drugiej, a druga powiedziała, że śpi u tej pierwszej. - zaczęłąm opowiadać tę historię. 

Myślałami wróciłam do czasów liceum. Było wtedy tak śmiesznie. Jak tak teraz o tym myślę, to wtedy naprawdę dużo się śmiałam. 

- Ale jak dwie typiarki, które chciały sobie pójść na imprezę mają związek z naszą sytuacją? - zaśmiał się.

- Poczekaj. - powiedziałam. - Pojechały do innego miasta, bo obie tam kogoś poznały. Problem tylko był w tym, że obaj wybrańcy bohaterek naszej opowieści handlowali żywym towarem. Podobno sprawę udało się rozwiązać i obie bezpiecznie wróciły do domu. Nasza pani pedagog wtedy powiedziała, że można sobie ustalić jakiś znak, tak na wszelki wypadek. My z Elaine ustaliśmy, że w naszym przypadku to będzie sikorka. Ale też wpadłyśmy na to, że możemy sobie przekzywać różne informacje. Robiłam ruch ręką, kiedy mówiłam jakieś wybrane słowo. Elaine pewnie je wszystkie zanotuje i złoży  z tego całośc, czyli moją wiadomość. 

- Całkiem mądre. - skomentował Adrien. - Nie rozumiałem, dlaczego chcesz opowiadać o jakieś wycieczce szkolnej. Teraz już wiem. 

- Nigdy nie sądziłam, że naprawdę będę musiała tego używać. Pamiętam, jak się z tego śmiałyśmy. - popatrzyłam przez okno. 

To były złote czasy, żadnych zmartwień. A przynajmniej jak sobie przypomnę moje problemy wtedy, to wszystko odwołuję i stwierdzam, że nie miałam żadnych, bo to jest nic w porównaniu  z tym, co dzieje się teraz. 

- Nie martw się, nic ci się nie stało i nie stanie. - powiedział Adrien i złapał mnie za rękę. 

Popatrzyłam na niego zdziwiona. Pierwszy raz okazał mi jakiekolwiek uczucie. Tym razem nie ma żadnego powodu, żeby mnie oszukiwać. 

Chciałam odwzajemnić jego dotyk, ale on szybko zabrał rękę i położył ją na kierownicy. 

- Jak to się w ogóle stało? - zapytałam.

- Ale co?

- To, że jesteś w tym biznesie? 

Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, myślałam, że przekroczyłam granicę i mi nie odpowie, więc zostawiłam ten temat, ale po jakimś czasie zaczął mówić. 

- Chyba byłem na to skazany. Znalazłem się tam, zanim w ogóle wiedziałem, w co się pakuje. To szybko wciąga, a wydostanie się stamtąd jest ledwo możliwe.

- Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeżeli sfałszujesz swoją śmierć, to nikt cię nie będzie szukał. - odpowiedziałam, próbując jakoś rozluźnić atmosferę. 

- A tak na poważnie, to wychowałem się w kompletnej patologii. - myślałam, że jak zawsze zostanie tajemniczy i zostawi swoją odpowiedź zagadkową, ale dzisiaj chyba postanowił mi powiedzieć więcej o sobie, więc słucham uważnie w ciszy tego, co mówi dalej. - To była najgorsza dzielnica w mieście. Ojciec był alkoholikiem, damskim bokserem, gwałcił matkę na moich oczach. 

Poczułam, jak moje serce się ściska. Boże, jaka to musi być trauma dla małego dziecka, które widzi coś takiego. Jest mi okropnie przykro, że przez coś takiego musiał przejść i że nie mógł dorastać w normalnej rodzinie. Nawet nie chcę wiedzieć, co on wtedy musiał czuć. 

Tym razem to ja złapałam go za rękę. Widziałam, że się spiął. Najwidoczniej nie jest przyzwyczajony do dotyku, który ma okazywać czułość, ale nie można go za to winić. W dzieciństwie raczej tego nie doświadczył. 

- W domu piszczała bieda, a ja chciałem się stamtąd wydostać za wszelką cenę. Poza tym dorastałem w takim środowisku, w którym mało osób wychodziło na ludzi. Od małego miałem problemy z prawem. Oczywiście wtedy nie było to nic poważnego. W ramach tego, że chciałem z domu spierdolić najszybciej jak się tylko dało, to potrzebowałem pieniędzy, a na normalną pracę w młodym wieku raczej nie mogłem liczyć, więć chwytałem się tego co moi koledzy -dealowanie, pobicia. No i tak się to wszystko zaczęło. - skwitował. 


Jest niebezpiecznyKde žijí příběhy. Začni objevovat