Rozdział 21.

3.3K 91 2
                                    

Wyciągnął z bagażnika jakiś koszyk. Wygląda na taki piknikowy. Cholera, pewnie znowu dobrze zjem, a to jest po prostu droga do mojego serca. Uwielbiam jeść, ale jestem też bardzo wybredna. Chociaż na jego gust raczej nie można narzekać, więc pewnie ten nasz piknik to nie będą jakieś kanapki z serem. Przynajmniej mam taką nadzieję.

- Pomóc ci z czymś? - zapytałam, kiedy zobaczyłam, że coś jeszcze wyciąga z tego bagażnika.

Chyba jakiś zwinięty materac? Nie jestem pewna.

- Nie trzeba, radzę sobie. - puścił do mnie oczko.

Wzruszyłam tylko ramionami. Jeśli nie chce, to nie. A nie mogę powiedzieć, że mi się to nie podoba - o wszystko tak dba na naszych spotkaniach, o każdy, najmniejszy szczegół i traktuje mnie jak księżniczkę. 

Złożył siedzenia z tyłu, rozwinął materac i jeszcze wrzucił kilka poduszek.

- Zapraszam - powiedział i sam usiadł z lewej strony.

Wpakowałam się na drugą stronę i kiedy się wygodnie oparłam, to widok na miasto spodobał mi się jeszcze bardziej. Przyjemniej się tak patrzy na tę panoramę, kiedy ma się do tego wygodne miejsce.

Adrian położył na środku laptopa i go włączył.

- Możemy obejrzeć jakiś film. - zaproponował.

- W porządku, ale ty wybierasz.

- Chciałem ci dać wolną rękę, ale mogę wybrać, przynajmniej nie będę musiał odglądać żadnych komedii romantycznych.

- Kto powiedział, że lubię takie filmy? - zaprotestowałam - Po prostu zawsze muszę wybrać jakiś niespecjalnie interesujący, ale to nie znaczy że romansidła.

Czemu jest ten stereotyp, że dziewczyny zawsze muszą oglądać komendie romantyczne? Przecież to jeden z wielu gatunków filmów. Jest wiele innych. A poza tym często mnie przybijają te wszystkie ekranizacje zakochanych parek, które kończą się happy endem, a moje życie to jest raczej zupełne przeciwieństwo. 

- A nie lubisz? - zapytał.

- Nie za bardzo. Czasem na święta mam ochotę obejrzeć jakiś taki tandetny film, w którym typiarka się zakochuje w księciu, a później żyją długo i szczęśliwie, ale to zdarza się tylko raz na rok. - udprawiedliwiłam się. - Coś mi się wtedy przestawia w mózgu i im bardziej cliche, tym lepiej.

Zaśmiał się.

- Rozumiem. To jakie filmy lubisz, żebym wiedział, jaki mniej więcej wybrać?

Zastanowiłam się trochę.

- Filmy akcji są w porządku, dla mnie musi się coś dziać, bo inaczej zasnę. - spojrzałam na niego wymownie.

- To może będzie nasza tradycja. Ja cię wywożę do lasu, ty zawsze zasypiasz.

Nie mogłam się powstrzymać, żeby się trochę nie zaśmiać.

- Jak mnie nie będziesz nudził, to nie zasnę. - musiałam to powiedzieć, po prostu musiałam, to była moja pierwsza myśl, kiedy usłyszałam jego słowa, ale oczywiście w moich oczach pojawiły się iskierki rozbawienia, więc nie mógł tego odebrać na poważnie.

Mam nadzieję, że rozumie mój sakrazm. Z resztą nie wydaje się być mężczyzną, który by się tym przejął, nawet jeśli powiedziałabym to na poważnie.

- Wredna czasem jesteś. - przewrócił teatralnie oczami jak jakaś księżniczka, co do niego zupełnie nie pasuje, dlatego rozbawił mnie ten widok. Umięśniony mężczyzna, który ma jakieś metr dziewięćdziesiąt z attitude gonej prawdziwej barbie.

Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go w usta w ramach małej rekomensaty za mój niemiły tekst.

Nie mogłam się tego doczekać. Ma usta, które się naprawdę dobrze całuje.

- Wybaczone. - odpowiedział bez żadnych emocji, kiedy się od niego po chiwli odsunęłam.

- Dziękuję jaśnie panie - tym razem to ja przewróciłam oczami.

Wybaczone. Tak jakby miał co wybaczać.

- Co ja z tobą mam? - zapytał retorycznie. - Dobra, co chcesz oglądać? Może być klasyka? Lubisz szybkich i wściekłych?

Jezu, on jest ideałem. Przecież uwielbiam szybkich i wściekłych.

- Tak, ale tylko te początkowe części. Kolejne już są średnie. W dalszym ciągu w porządku, bo to w końcu szybcy i wściekli, ale...

- Ale wyjazd w kosmos w furze obklejonej folią aluminiową to już przesada?

- Właśnie tak, i to ogromna. - zgodziłam się z nim.

Ta seria się naprawdę psuje powoli. To już nie są uliczne wyścigi ludzi którzy po prostu lubią samochody, tylko zabawa w nie wiem co.

- Też tak uważam, dlatego włączyłem pierwszą część.

- Czyli najlepszą - dodałam.

- Dobrze, że chociaż w tym się zgadzamy. - tym razem to on mnie szybko pocałował w usta, a ta randka zaczyna mi się podobać coraz bardziej. 

Jest niebezpiecznyWhere stories live. Discover now