Kakaowe oczko mruga do mnie z zachętą, snadnie mój kutas z oczka nie wypadnie,
Bo pcha się, wpycha się pod górę, pod górę, rozrywając dziewiczą tę dziurę,
Dreszcze przyjemności, dreszcze ekstatyczne, odganiając choroby weneryczne, sprawiają, że dyszę, że sapię, że jęczę, że znów pięknego chłopaczka podręczę,
Wił się będzie pod mym jęzorem wężowym, jęczał będzie, dławiony kutasem malinowym,
Wpycham się, wpycham w chętne ciało małe, co pożera zapalczywie moją grubą pałę,
Pała stoi niestrudzona i woła:
— Próbowałeś być z tym u psychiatry bądź innego doktora? — powiedział zamiast stojącej pały Duradel, mając dość wysłuchiwania tych kretynizmów.
Attar jakby ocknął się z jakiegoś transu, zdziwiony, że ktoś przerywa mu ten mały zbereźny spektaklt.
— Koniec — powiedział do swoich kilkunastu niewolników, którzy przestali się kręcić i znieruchomieli. — Ty i ty zostajecie, reszta spadać.
— Wiedziałem, że jesteś popierdolony, ale nie sądziłem, że aż tak.
— Dziękuję. Wszyscy mówią, że zyskuję po bliższym poznaniu. Napijesz się czegoś?
— Bałbym się tknąć od ciebie czegokolwiek, więc muszę zadeklarować odpowiedź odmowną.
— Jak chcesz. Ja tam lubię smak uryny.
— Dosyć tej błazenady! Dobrze wiesz, po co zadałem sobie tyle trudu, aby cię znaleźć. Więc siadaj na dupie i słuchaj!
— Ależ po cóż się tak unosić... przyjacielu... Rozgość się. — Wskazał na skórzaną sofę.
Duradel chciał usiąść, ale zatrzymał się wpół kroku, bo była ewidentnie ospermiona. Lawrence nie był tak spostrzegawczy i usiadł centralnie na plamie spermy.
— Ach, gdzież moje maniery. Niewolnicy nie posprzątali... cóż, nie może się zmarnować, wiesz, jak trudno było zdobyć tę rasę psów? — zadał pytanie retoryczne Attar i pochylił się nad pozostałymi plamami nasienia i zlizał je. Lawrence podskoczył na dziwne poczynania obcego wampira, ale nie zdążył uciec, bo ten złapał go za rękę i... wepchał wymalowaną twarz w jego spodnie. A konkretnie pomiędzy pośladki, liżąc go po materiale...
— Ty jesteś kompletnym świrem! Mówił ci to ktoś kiedyś?! Puść mojego asystenta!
— No przecież ci go nie zjem!
— Ale brudzisz mi go tym swoim ospermionym jęzorem! Kto liże zwierzęcą spermę! Jesteś chorym dewiantem!
— O wypraszam sobie! Nic się nie może zmarnować. Akurat krwi i świeżej spermy nigdy nie odmawiam! Sperma to sperma! Sperma to życie!
— Z tobą nie jest dobrze! Ogarnij się kurwa! Mam zamiar wyjaśnić ci raz na zawsze, kto rządzi w tej Strefie!
— To nie ma tak, że dobrze, albo że niedobrze! Gdybym miał powiedzieć, jaki rodzaj spermy cenię sobie najbardziej, powiedziałbym, że ludzki. Bo to właśnie ludzie mają najsmaczniejszą krew i spermę. Spermę, której bogaty bukiet smakowy kształtuje się przez całe życie niewolnika. Sperma to elementarny składnik mojej kuchni. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe kontakty seksualne między niewolnikami sprawiają, że spermę cenię sobie jeszcze bardziej, bo nabiera wyjątkowego aromatu. Ale co najważniejsze, nie należy zapominać o diecie. Diecie, za pomocą której można zmieniać smak i aromat. Chodzi o to, że kiedy używa się pozornie uniwersalnych składników ludzkiej diety do zaspokajania ich potrzeb żywieniowych, nawet pozornie zdrowych, okazuje się, że nie uznaje się w jądrach zrozumienia, które by tak rzec, odpowiadają za produkcję tego męskiego mleczka i którym nie służą niektóre zdrowe składniki. Ja miałem szczęście, by tak rzec, bo znalazłem produkty, które ubogacają spermę smakiem, który po prostu uwielbiam. Dziękuję im, dziękuję jądrom, jądra to życie, jądra to sperma, jądra to przyjemność, zwłaszcza te lizane. Wiele wampirów pyta mnie: ale jak ty to robisz? Co sprawia, że twoja krew i sperma są takie dobre? A ja odpowiadam, że to proste! To umiłowanie spermy i kradzieży krwi lepszych producentów ode mnie! Choćby, ot, od ciebie Duradelu! To właśnie to, pyszna krew i sperma budzą we mnie zapał do działania i robienia w konia takich sztywnych potężnych chujków jak ty, drogi Duradelu! To właśnie to sprawia, że dziś na przykład, jestem popierdolony i uwielbiam znęcać się nad niewolnikami i pić ich krew zmieszaną ze spermą, a jutro, kto wie, puszczę się z tobą i zostaniemy wspólnikami, jestem bardzo ciekawy, jak smakuje mleczko z twojego kraniku... kochanie...
Duradel stał i słuchał tego monologu kompletnie oszołomiony. Budził w nim początkowo odrazę, później złość, a teraz kompletną wściekłość.
Ten jebany kutas, to wampirze ścierwo, to zjebane wampirze coś, upośledzone, jak wszystkie najgorsze kurwy w V Strefie, nie dość, że marnuje jego czas, każąc się szukać, jak jakiegoś kurwa skarbu, nie dość, że wjebuje się na jego teren, łamiąc wszelkie możliwe zasady, których nie odważył się przed nim łamać nikt, nie dość, że odstawia jakieś zbereźne przedstawienia, z powodu których jest zmuszony oglądać jego dupsko, które z jakiegoś powodu wysmarowane było czymś białym, nie chciał nawet wiedzieć, co to było, to jeszcze w żywe oczy z niego kpił.
Nie miał zielonego pojęcia, czy chciał sobie z niego tylko zakpić, czy jeszcze wyprowadzić go z równowagi, jak nikt inny w ostatnim czasie. Jak ta kurwa jebana śmiała urządzać przy nim takie cyrki? Jak śmiał wygłaszać przy nim zjebany monolog, uważając zapewne, że jest niezwykle śmieszny? Czy on naprawdę nie widział, w jakiej czarnej dupie się znajdował? Przecież to niemożliwe, żeby był aż tak zjebany?
Rozumiał jego styl bycia. Udawał kompletnego wariata, żeby wzbudzić strach u swoich podwładnych i nieopierzonych młodych wampirach. Udawał wariata, żeby inni zachowywali wobec niego ostrożność i zastanowili się dwa razy, nim z nim zadrą. I musiał przyznać, ta taktyka działała. Ale działała do czasu, aż zadarł z nim. Z Duradelem się bowiem nie pogrywa. A on sobie postanowił pograć. Pograł sobie aż za bardzo, że miał ochotę wyrządzić mu poważną krzywdę. Jego wkurw sięgnął zenitu, co nie uszło uwadze czujnego Lawrence'a, który to ostrożnie wycofał się nieco, nie chcąc znaleźć się między dwoma wampirami, jednym kompletnie odjechanym, a drugim złym jak jasna cholera, czyli pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem.
— Posłuchaj no, ty zjebany kurwiszczu... — zaczął dyszący żądzą mordu Duradel.
YOU ARE READING
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
~~~~52.~~~~
Start from the beginning
