— Obawiam się, że...
— Przestań się lękać maleńki — zażartował Duradel. — Bać to ty się musisz tego pojebańca, który tu mieszka. To jest prawdziwe zagrożenie... dla ciebie rzecz jasna. Serio, trzymaj się mnie. Nie wiem, co Attar odpierdoli.
Więc Lawrence trzymał się swego przełożonego. I słusznie, bo Attar zaiste odpierdalał. W salonie, zwanym przez starożytnych perystylem. Było to zdecydowanie serce domu, otoczone kolumnami z uroczym ogrodem pośrodku, w którym pyszniła się fontanna, w razie potrzeby całe bogato zdobione pomieszczenie posiadało rozsuwany szklany dach, który chronił przed kapryśną pogodą. Teraz był zasunięty i zasłonięty, tak samo jak wszystkie okna w pomieszczeniu, jakąś czarną tkaniną, która przypominała nocne rozgwieżdżone niebo. I zapewne miała przypominać, bo nie bez powodu na tkaninie umieszczone malutkie światełka, które wypisz wymaluj gwiazdy przypominały.
W salonie słychać było spokojny dźwięk muzyki klasycznej, a pomiędzy kolumnami rozgrywał się dziwny, jak na gospodarza tego przybytku przystało, spektakl.
Attar stał w środku kręgu utworzonego z obracających się ciał niewolników. Chłopcy w dosyć młodym wieku kręcili się wokół swego pana, trzymając za ręce i coś mamrotając. Wszyscy ubrani byli skąpo, w prześwitującą szatę na modłę starożytnych Rzymian. Każdy niewolnik twarz pomalowaną miał w taki sposób, aby przypominała pysk dzikiego zwierza. Duradel widział niedźwiedzia, wilka, drapieżne koty, ptaki i inne cudaki. Nawet nie chciał zastanawiać się nad tym dlaczego z tyłka każdego z niewolników wystawało coś, co przypominało pawi ogon. Nie chciał się zastanawiać, bo i tak by nie potrafił, a nie potrafiłby dlatego, że oto w samym środku kręgu z ciał czekał na niego zdecydowanie najdziwniejszy widok, jaki uświadczył tego dnia i jaki uświadczy w najbliższych dniach, a może i tygodniach.
Pan domu obracał się pośrodku kręgu, będąc całkowicie nagi, jego skóra również została pomalowana w fantazyjnie-zbereźne wzory. Jego twarz przypominała teraz nie twarz, a łeb zmutowanego pająka. Czarne puste ślepia w liczbie kilkunastu, zostały bardzo realistyczne wymalowane na okraszonej szaleństwem facjacie. Ręce nie przypominały rąk, a coś na kształt przerośniętych końskich kutasów, no, może i nie końskich, ale na pewno jakiegoś hojnie obdarzonego długim prąciem stwora, a raczej dwóch prąci. Ewidentnie sztuczne, zbyt długie kłaki pod jego pachami miały chyba robić za wyjątkowo bujne łoniaki, szyja przerobiona została na wielki pożółkły uśmiech, klatka piersiowa zaś na wielgachne jędrne pośladki, w których centralnym miejscu znajdowały się sutki złączone łańcuszkiem z klamerkami. Pępek robił mu za jedno oko węża, drugiego oka wąż nie miał, przez co przypominał trochę cyklopa, długi język węża zaczynał się na podbrzuszu świrniętego wampira i zjeżdżał niżej, niżej i niżej, aż nie dotarł do jego wyprostowanego kutasa, a jakże jego kutas robił za przedłużenie tego wężowego jęzora, który kończył się tam, gdzie kończyć był zmuszony, czyli na główce penisa. Osobliwie wyglądał język węża bez charakterystycznego rozdwojenia, a z równie charakterystycznym napęcznieniem i dodatkowo z dziurką na jego końcu. „Język węża" poruszał się cudacznie na boki, gdy Attar kręcił się i mamrotał jak kompletny świr, chyba przez siebie wymyślone słowa:
— Z prostego tego trzonu, z wężowego jęzora, wystrzela śmietanka gęsta z mego długiego cium-ciulka,
Trzon wchodzi w dziurkę ciasną, przebijając miękkie ścianki, przebijając jelita mroczne pustkowie,
Wężowy język tego dziś smakuje, nie zabiorą mi rozkoszy obce chuje, nie zabierze tego wampir żaden zły, nie zabiorą tego w łoniakach przebrzydłe pchły,
W górę, w górę pcham się w ciasną dziurę, ledwo mój jęzooooor tej dziury smakuje,
Lecz dzielnie pcha się, pcha się pod górę, pod górę, pod górę, pchając się w smaczną czarną dziurę,
YOU ARE READING
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
~~~~52.~~~~
Start from the beginning
