Spanie na podłodze okazało się brzemienne w skutkach. Uraził sobie plecy i wyziębił się, bo nie przykrył się niczym. Drżał od chłodu i ze strachu. Te sny były dziwne. Takie... realistyczne. Tak bardzo realistyczne. Ale dały mu do myślenia. Alaryk z jego snu miał rację. Istniało wyjście z tej sytuacji. Mógł...

Poczuł się bardzo spragniony. Przemożna ochota na przepłukanie gardła wodą zwyciężyła nad ponurymi rozmyśleniami. Wstał na chwiejnych nogach z niewygodnej podłogi i nieco na oślep, bo w pokoju i na zewnątrz panowała jeszcze ciemna szarówka, sięgnął po szklankę z wodą. Instynktownie wiedział, że ona tam będzie. Napił się, miała dziwny smak. Sztucznie kwaśny. Pomyślał, że być może nie powinien tego pić, ale było już za późno. Zrobił to. Wypił, dokładnie tak, jak chciał Alaryk.

Ten siedział w najciemniejszym kącie pomieszczenia, obserwując z zadowoleniem, jak jego chwilowa zabawka pogrąża się w szaleństwie. Jak przypomina sobie to, czego Duradel nie chciał, aby pamiętał. Jak postrzelił go w nogę, aby przypomnieć mu o tym w stosownym czasie, aby umierał ze strachu w odpowiedniej dla niego chwili. Postanowił przetestować, jak ten człowiek będzie się zachowywał, gdy zabawi się z jego psychiką. Reagował nad podziw dobrze. Był wyjątkowo podatny na jego sugestię, na mieszanie mu w głowie.

Specjalnie dopilnował, aby chłopak przebywał w odosobnieniu od jego niewolników i tego drugiego niewolnika Du. Chciał, aby żaden inny człowiek nie zajmował jego myśli. Skupił się na tym ponętnie wyglądającym chłopaku. Był osłabiony po jego małej zabawie kilka godzin wcześniej. Poruszał się widocznie koślawo, wszystko go bolało, po jego małej miksturze powinno przestać, przynajmniej częściowo. Podobnie jak częściowo powinien stracić możliwość racjonalnego myślenia. Wyjątkowo ciekawiło go, co zrobi.

— Nie wytrzymam tutaj — szeptał do siebie George. — Muszę uciec. Zanim on wróci i mnie dopadnie. Muszę uciec. Jest ciemno. Nikt nie zauważy. Uda mi się...

Och, z pewnością mu się uda. Już on o to zadbał. Przewidział, że jedną z reakcji może być panika i ucieczka. Bardzo prosty i przewidywalny schemat postępowania przerażonych ludzi. Nie dziwiło go to w najmniejszym stopniu. Miał wszystko pod kontrolą. Lubił kontrole. Lubił dawać ułudę wyboru, gdy on wszystko kontrolował, trzymał w garści i w każdej chwili mógł wkroczyć, zmiażdżyć nadzieję niewolnika i pozbawić wszelkich złudzeń. Wtedy pozostawał z nim sam na sam. Tylko on, słaby człowiek i jego bezbrzeżny strach, gdy orientował się, że wszystko skończone.

Obserwował każdy nerwowy ruch chłopaka. Ruszał się ociężale, miał rozbiegany, niewidzący wzrok. Zataczał się lekko, mamrocząc coś pod nosem. Zdołał zrozumieć słowa takie jak: szybko, ucieczka, wampir, śmierć... zrozumiał też kilka innych, które dawały ewidentny obraz paniki i braku trzeźwego osądu sytuacji. Doskonale. O to mu właśnie chodziło. Miał ochotę na małe polowanie. Lubił poczuć ten mały dreszczyk pogoni, nawet jeśli tylko kontrolowanej, za ofiarą. Lubił się z nią droczyć, podskubywać z każdej strony, zmuszać do szybszego biegu, aż nogi odmawiały posłuszeństwa. Lubił słuchać przyspieszonego bicia serca. Ślinka mu leciała na samą myśl, że skosztuje krwi przesyconej adrenaliną, walką o przetrwanie, o życie. Taka krew była najlepsza, przesycona nadzieją i udręką porażki w ostatnich chwilach, gdy wszystko się rozstrzygało na jego korzyść, ku rozpaczy uciekającego w popłochu człowieka.

A że będzie popłoch, to było bardziej niż pewne, już było. Niewolnik przemierzał chaotycznie pokój, szukając czegoś do ubrania, mimo ciepłej wiosny, nad ranem było jeszcze dosyć chłodno. Z tego jednego chłopak musiał sobie zdawać sprawę. Tak samo, co w tej sytuacji było dosyć dziwne, że o higienę należy dbać. Nim wybrał się w tę wczesnoporanną, a właściwie bardziej późnonocną eskapadę, krzątał się jeszcze kilka chwil w łazience. Specjalnie wyposażył ten pokój tak, aby wszystko było gotowe na ewentualność ucieczki niewolnika. Nie musiał więc przemierzać całej rezydencji w poszukiwaniu czegoś do zarzucenia na siebie. Tak samo jak nie musiał martwić się o ochronę tego miejsca. Kazał im nie zwracać uwagi na ewentualnego nastolatka, który będzie opuszczał to miejsce. Nieco ich wtajemniczył w swoją małą zabawę. Nie mieli odwagi w żaden sposób oponować. Był przecież bliskim przyjacielem ich szefa, jeśli coś będzie nie tak, to on będzie się przed nim tłumaczył.

Wreszcie zaczęło się coś dziać. Nadal mamrocząc pod nosem, chłopak, jak niespełna rozumu pseudoagent z tandetnych filmów akcji, bądź innego niewartego oglądania barachła, próbował przemykać się po korytarzach rezydencji Duradela. Robił to tak nieporadnie, że gdyby nie jego polecenie, zwróciłby tym uwagę wszystkich ochroniarzy w rezydencji. W zasadzie niewolnik nie przypominał agenta, przypominał raczej kurczaka bez głowy, który biega jak szalony tuż po dekapitacji. Analogia dosyć trafna, zwłaszcza że i krew za moment się pojawi. Co prawda nie w takiej ilości jak u kurczaka i będzie o wiele, wiele smaczniejsza, niż zwierzęcia, ale jednak. Już nie mógł się doczekać, aż zanurzy kły w tętnicy szyjnej tego smakowitego kąska.

Musiał już teraz się powstrzymywać przed rzuceniem się na swoją ofiarę. Nie chciał jednak sobie psuć zabawy i chłopakowi wielkich emocji. Lubił gonitwę i przerażenie. Sycił się tym, nigdy nie miał ich dość. Mimo że zawsze miał przewagę. Mimo że zawsze wygrywał. Mimo że zawsze schemat był taki sam, albo bardzo podobny.

Teraz też miało tak być. George zdołał ignorowany przez ochroniarzy opuścić budynek i koślawymi krokami udać się w dosyć szybkim tempie ku bramie, która, jak się okazało, była otwarta. Czekała na niego, stojąc otworem. To, dzięki jemu małej miksturze, nie dało mu do myślenia. Zrobił mały niepewny pierwszy krok ku lasowi, ku pozorowi wolności i... tutaj ich wspólna zabawa się właśnie zaczynała.


Od autora: Ten rozdział jest jakiś dziwny, ale musiałem jakoś zaczać po dosyć długiej przerwie. Nie jestem do niego przekonany, ale niczego lepszego bym dziś nie napisał, a chciałem coś wrzucić, bo się domagaliście. Nie martwcie się, ja o wszystkim pamiętam, tylko z realizacją nieco gorzej xD

Slave Academy. Yaoi (18+)Where stories live. Discover now