Rozdział 35

45 1 5
                                    

Zuza:

Atmosfera podczas śniadania jest dosyć napięta, chociaż nikt nic nie mówi. Kuba i Janek co chwilę mierzą się twardymi spojrzeniami, a ja staję po środku ich niemej męskiej rozmowy.

– Dobra. – Kuba wzdycha przeciągle.

Odkłada wolno sztućce na talerz i prostuje się nerwowo. Jeszcze przez chwilę patrzy na Janka, po czym to samo intensywne spojrzenie przenosi na mnie.

– Chyba powinniśmy oczyścić atmosferę.

Ponownie wzrok Kuby zwraca się na Janka jakby do końca nie wiedział na kogo ma patrzeć. Janek przybiera podobną postawę co Kuba, z tą tylko różnicą, że krzyżuje dłonie na klatce piersiowej. Nic nie mówi, ewidentnie czekając na dalszy ruch ze strony Kuby. Kiedy tak patrzę na rozgrywającą się scenę, zdaję sobie sprawę, że ja również na niego czekam. Chociaż nie liczę na żadne błogosławieństwo czy coś podobnego.

– Zuzę już przeprosiłem, ale przeprosiny należą się również tobie – podejmuje po chwili Kuba. – Zachowałem się jak szczeniak i nic nie usprawiedliwi tamtego faulu.

– Co do drugiej części mogę się zgodzić – odpowiada chłodno Janek.

Nadal zachowuje dystans względem Kuby co jest w pełni zrozumiałe. Jedne przeprosiny nie mogą wymazać tego co zaszło. Mimo wszystko muszę przyznać, że zaskakuje mnie gałązka oliwna Kuby. Coś zaczyna się w nim zmieniać. Zaczyna dostrzegać coś więcej niż czubek własnego nosa.

– Zawsze byłeś w porządku na boisku i poza nim, więc mogę być spokojny o bezpieczeństwo Zuzy – przyznaje Kuba.

– Kocham ją i zrobię wszystko, aby była bezpieczna oraz szczęśliwa – zapewnia Janek.

Czuję się trochę dziwnie kiedy rozmawiają o mnie jakby mnie tu nie było, ale nie przerywam im. Tę rozmowę muszą odbyć między sobą.

– Wiedziałem to już wtedy kiedy przyszedłem, żeby pogadać z Zuzą. Byłeś zaborczy, ale tak powiedzmy zdrowo. I zrozumiałem wtedy, że ochronisz Zuzę nawet przede mną – zwierza się Kuba.

Pamiętam tamten moment doskonale. Dłoń Janka zacisnęła się kurczowo wokół mojej tali, dając mi poczucie niebywałego oparcia. I ja wtedy pomyślałam, że to jasny przekaz dla Kuby „Jeśli będzie trzeba ochronię Zuzę nawet przed tobą.” W tamtej chwili pokochałam Janka jeszcze mocniej, chociaż nie był to pierwszy drobny gest, który zwiększył moją miłość do niego. Przed nim i po nim było jeszcze wiele takich gestów. Tak naprawdę chyba każdego dnia zakochiwałam się w Janku od nowa, coraz silniej i bardziej desperacko.

– Nadal zamierzam to robić, więc nie myśl, że już ci odpuściłem – ostrzega Janek.

Jeszcze przez chwilę mierzy się z Kubą twardym spojrzeniem, po czym obaj ot tak powracają do jedzenia. Najwyraźniej uważają, że powiedzieli sobie już wszystko.

– Zuza, wczoraj miałaś dosyć wrażeń, więc nie chciałem ci dokładać, ale dzwoniła do mnie lekarka więzienna – podejmuje nagle Kuba. – Chodzi o tatę.

Na końcu języka mam ciętą ripostę, że dla mnie ten człowiek nie jest tatą, nie jest nawet ojcem. Jest po prostu obcym człowiekiem, który dał mi nasienie. Ale ostatecznie odpuszczam sobie jakikolwiek komentarz i pozwalam Kubie kontynuować.

– Zdiagnozowali u niego raka płuc, bardzo złośliwego, w ostatnim stadium. Podobno nie zostało mu już zbyt wiele czasu.

– I po co mi to mówisz?! – wybucham. – Żebym nagle zaczęła mu współczuć. Widocznie dostał to na co zasłużył.

Zdradziecka miłość - II Tom serii Sfaulowane sercaWhere stories live. Discover now