Rozdział 2

449 12 128
                                    

Zuza:

– I jak tam? Dzwonili już do ciebie? No mów! – Malwina krzyczy tak głośno, że na chwilę muszę oderwać komórkę od ucha.

Z trudem powstrzymuję się od wybuchnięcia śmiechem, bo wyobrażam sobie, że właśnie podskakuje na łóżku i z niecierpliwością czeka na moją odpowiedź.

– Dzwonili.

– I co, i co? – Nim mam szansę coś dodać przerywa mi podekscytowany pisk przyjaciółki.

– Mam tę pracę.

– Naprawdę? O kurde, aż ci trochę zazdroszczę. Tylu przystojnych sportowców w jednym miejscu.

Cała Malwina, tylko amory jej w głowie.

– Tam nie przychodzą sami sportowcy. To centrum dostępne dla wszystkich – zauważam, aby nieco ostudzić ekscytację przyjaciółki.

– Którzy mają kupę kasy – dopowiada Malwina. – Widziałaś ich cennik w ogóle? Trzy stówy za samą konsultację?

– Owszem są drodzy, ale czasami za jakość trzeba zapłacić.

– Dobra, nie ważne. Dzisiaj wieczorem idziemy do klubu opić twoją nową pracę.

– Jest środek tygodnia. Jutro mam zajęcia, jeszcze muszę podjechać do sklepu, zabrać resztę rzeczy – próbuję się wymigać, ale dodaję kompromisowo. – Może pójdziemy w piątek, albo w sobotę.

– Jak cię znam w piątek i w sobotę będziesz miała kolejne wymówki. Bez dyskusji jestem po ciebie o dziewiętnastej. Jeśli chcesz, napisz do Igi i Elwiry. Może wybiorą się z nami. Pójdziemy do Labonity.

Jak zwykle Malwina wpada w imprezowy szał. Sama lubię od czasu do czasu wypaść do klubu, jednak tylko wtedy gdy na drugi dzień nie mam żadnych poważnych spraw do załatwienia. Przy mojej słabej głowie takie wyjścia zawsze kończą się kacem mordercą. Nie wspominając o publicznej kompromitacji. Ostatnio próbowałam dorównać Celine Dion i śmiało można powiedzieć, że moje wykonanie „My heart will go on" było równie spektakularne co oryginał. Choć spektakularne nie oznacza w tym przypadku komplementu.

Nie silę się nawet na kolejny protest, bo wiem, że Malwina i tak zjawi się wieczorem w moim mieszkaniu.

Po rozmowie z przyjaciółką piszę sms- a do Igi i Elwiry czy chcą wyjść z nami do klubu. Obie ochoczo reagują na nocny klubowy wypad. Cóż one podobnie jak Malwina są imprezoholiczkami. Umawiamy się bezpośrednio pod klubem, bo z akademika dziewczyny mają bliżej do klubu niż do mnie.

Kilka minut przed dziewię tnastą rozlega się dzwonek do drzwi. Niespiesznym krokiem wychodzę na korytarz. Sprawdzam przez judasza czy to, aby na pewno Malwina, a gdy upewniam się, że na klatce schodowej stoi moja przyjaciółka, przekręcam zamek i otwieram drzwi.

– Cześć, ale się dzisiaj wytańczymy i wypijemy – świergocze Malwina, przekraczając próg. – A ty jeszcze niegotowa? – pyta, zauważając, że nadal mam na sobie dres.

– Założę sukienkę i możemy wychodzić. Daj mi pięć minut.

– Dobra. Ustawiam stoper w zegarku. Pięć minut i ani sekundy dłużej.

Wyrabiam się nawet wcześniej, chociaż Malwina mnie za to nie chwali. Jedynie komunikuje, że Uber ma podjechać za jakieś trzy minuty.

Gdy zajeżdżamy pod klub Iga i Elwira już na nas czekają. Witamy się całusem w policzek, po czym wchodzimy do środka. Jedna z kelnerek podchodzi do nas, aby zapytać czy mamy wcześniejszą rezerwację. Już mam odpowiedzieć, że nie, ale nagle rozlega się głos Malwiny.

Zdradziecka miłość - II Tom serii Sfaulowane sercaWhere stories live. Discover now