Rozdział 30

76 1 2
                                    

Janek:

Nagle ze snu wyrywa mnie ostre kłucie w kolanie. Już dawno nie bolało tak mocno. Mam wrażenie, że kolano zaraz dosłownie eksploduje. Próbuję zmienić nieco ułożenie, ale nic to nie daje. Chyba nawet boli jeszcze mocniej. Jasna cholera! Zaczynam ciężej oddycham i niespokojnie się wiercić czym budzę Zuzę.

– Co się dzieje? – pyta sennie.

– Nie wiem, ale czuję silne kłucie w kolanie – wydyszam, ledwo mówiąc z bólu.

Zuza po omacku zapala lampkę nocną i podnosi się gwałtownie. Następnie odgarnia kołdrę, po czym dłuższą chwilę przygląda się kolanu. Nie podoba mi się to długie spojrzenie, bo znaczy, że coś jest bardzo nie tak.

– Kolano lekko napuchło – odzywa się w końcu, ale to sam już zauważyłem.

Zuza powoli obmacowuje kolano, jednak nic przy tym nie mówi. Czyżby było aż tak źle?

– I co? – pytam zniecierpliwiony.

– Możliwe, że masz zespół bólu regionalnego. Boli cię z jakiejś konkretnej strony? – dopytuje po chwili.

– Nie wiem, za bardzo boli.

– Dobrze, przyniosę ci mrożonkę i coś na ból.

Zuza szybko wyskakuje z łóżka i już po chwili wraca z paczką mrożonej marchewki jako okład, oraz tabletką przeciwbólową. Podnoszę się powoli do pozycji półleżącej, po czym odbieram od szklankę z wodą i pastylkę. Kiedy ja połykam tabletkę Zuza układa mrożonkę na kolanie. Syczę cicho, bo chłód wdzierający się pod skórę potęguje ból. I dodatkowo mam wrażenie, że nagle owy ziąb obejmuje całe moje ciało.

Zuza spogląda na mnie zaniepokojona, po czym przykłada dłoń do mojego czoła.

– O mój Boże, jesteś rozpalony!

– To bardzo źle? – pytam z lekkim zawahaniem w głosie.

– Każda gorączka jest poważna – odpowiada natychmiast  i dodaje: – Ale to tylko potwierdza moją tezę o zespole Sudecka. Jutro rano musimy pilnie skontaktować się z profesorem Valesco.

– Po, co, czeka mnie kolejna operacja? – dopytuję spanikowany.

– Na szczęście wystarczy farmakologia. Przy odpowiednio dobranych lekach oraz ćwiczeniach za kilka dni powinno wszystko ustąpić.

– A jeśli nie ustąpi?

– Hej, nie zamartwiaj się na zapas. Wszystko będzie dobrze.

Kiedy Zuza wtula się w moje ramiona , ból kolana staje się mniej dokuczliwy. I wiem, że to nie efekt tabletki przeciwbólowej, bo tylko bliskość dziewczyny potrafi ukoić mnie tak szybko. Zaciągam się zapachem włosów Zuzy, po czym przebiegam opuszkami palców po jej policzku. Dziewczyna mruczy coś sennie i jeszcze mocniej do mnie przywiera.

– Kocham cię – szepczę, składając delikatny pocałunek na czole Zuzy.

Następnie przymykam oczy, ogarnięty nagłą sennością.

– Ja ciebie też – odszeptuje, po czym dorzuca niezrozumiałe dla mnie wtedy słowa. – Chociaż już niedługo mnie znienawidzisz.

Gdybym nie był tak senny, zapytałbym dlaczego miałbym znienawidzić kogoś o tak wielkim i ciepłym sercu. Ale nim zdążę ponownie otworzyć usta , zapadam w głęboki sen.

Rano budzę się przed Zuzą. Ostrożnie wyswobadzam ją ze swoich ramion, uważając, aby jej nie zbudzić. Wygląda tak pięknie z błogim, sennym spojrzeniem nieskalanym jakimikolwiek zmartwieniami. Powoli podnoszę się z łóżka, bo kolano w dalszym ciągu boli jak cholera. Jedynie wydaje mi się mnie opuchnięte niż w nocy.

Zdradziecka miłość - II Tom serii Sfaulowane sercaOnde histórias criam vida. Descubra agora