Rozdział 15

154 1 2
                                    

Janek:

Kiedy wchodzę na salę, Zuza stoi oparta o kozetkę z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Niecierpliwym wzrokiem wpatruje się w ścienny zegar.

– Jestem! – wołam, chociaż Zuza musiała zarejestrować moje przyjście po odgłosie kroków.

– W końcu – dodaje kąśliwie.

– Boże, co cię ostatnio naszło?! – wybucham.

Mam dosyć jej zmiennych nastrojów.

– Mnie? – Zuza rozszerza oczy w niedowierzaniu. – Mnie nic nie naszło. Jestem po prostu wkurzona na to, jak podchodzisz do pracy ze mną. Siedzę tu, czekam na ciebie, a ty nie raczysz wysłać nawet durnego sms-a. Czasami mnie tak irytujesz.

– Ja irytuję ciebie, a ty niby jesteś lepsza?

W tym momencie przepadają resztki zachowanego opanowania. Może pora skończyć z udawaniem, że nic się nie stało i przyznać, że ten pocałunek jednak coś znaczył. Nie ważne ile razy zaprzeczymy, a właściwie zaprzeczy Zuza, bo nasze ciała lgną do siebie niczym magnesy. W innych okolicznościach wiedziałbym, jak rozładować powstałe napięcie, ale Zuza nie jest jak moje jednonocne przyjaciółki, dlatego nie potrafię jej zaproponować przygody na jedną noc.

Robię dwa kroki w przód, a Zuza cofa się o dwa kroki. W jej oczach dostrzegam lekką panikę.

– Od dwóch tygodni unikasz bliższego kontaktu ze mną – wyrzucam.

– Przecież cię dotykam. To część mojej pracy. – Zuza unosi dziarsko głowę, chociaż rozedrgany głos zdradza jej zdenerwowanie.

– Chodzi mi o zupełnie inny dotyk. – Kolejnym krokiem niebezpiecznie zmniejszam dzielącą nas odległość. – Udajesz, że pocałunek nic dla ciebie nie znaczył...

– Janek, pocałowaliśmy się i tyle. Nie ma sensu do tego wracać.

– Czyli chcesz mi wmówić, że ani trochę na ciebie nie działam? – pytam.

Z trudem powstrzymuję się od wykonania małego testu. Sprawdzenia, czy przyspieszy jej oddech, gdy przejadę palcem po rozszerzonych ustach albo gładkim policzku.

– Nie działasz ani trochę – zapewnia Zuza.

Pieprzyć zasady i opanowanie. Robię jeszcze jeden krok wprzód, a dziewczyna cofa się o dwa. Rozwiera szeroko oczy, gdy zdaje sobie sprawę, że nie ma już dokąd uciec. Jej plecy stykają się ze ścianą. Opieram wyprostowane ramiona po obu stronach głowy Zuzy i pochylam się na tyle, aby zrównać nasze spojrzenia.

– Właśnie nie rozwarłaś ust, szybciej nie bije ci serce – wyliczam, zniżając głos do szeptu. – Nie przygryzasz właśnie nerwowo dolnej wargi.

– Janek. – Z ust Zuzy wydobywa się ciche westchnienie.

W jej oczach dostrzegam rozgrywającą się walkę, jakby walczyła z tym, czego pragnie, a co powinna zrobić. Dresowe spodenki zaczynają mnie dziwnie uwierać, a w gardle czuję suchość. Walczę ze sobą tak samo, jak ona.

– Zuza, po prostu przyznaj, że ten pocałunek coś dla ciebie znaczył – błagam, przytykając czoło do jej czoła.

Nie możliwe, żebym tylko ja to poczuł. To było zbyt intensywne, aby mogło być złudzeniem.

– Znaczył – wydysza i dodaje po chwili: – Nawet więcej niż powinien.

Wypuszczam z ust westchnienie pełne ulgi. Oboje to poczuliśmy. Czyli...

– Może po powrocie do Poznania umówimy się na kolację – proponuję, wykorzystując chwilową kapitulację Zuzy.

Zuza zaczyna kręcić energicznie głową, czym wprowadza mnie w lekką konsternację.

Zdradziecka miłość - II Tom serii Sfaulowane sercaWhere stories live. Discover now