Janek:
Kiedy wchodzę na salę, Zuza stoi oparta o kozetkę z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Niecierpliwym wzrokiem wpatruje się w ścienny zegar.
– Jestem! – wołam, chociaż Zuza musiała zarejestrować moje przyjście po odgłosie kroków.
– W końcu – dodaje kąśliwie.
– Boże, co cię ostatnio naszło?! – wybucham.
Mam dosyć jej zmiennych nastrojów.
– Mnie? – Zuza rozszerza oczy w niedowierzaniu. – Mnie nic nie naszło. Jestem po prostu wkurzona na to, jak podchodzisz do pracy ze mną. Siedzę tu, czekam na ciebie, a ty nie raczysz wysłać nawet durnego sms-a. Czasami mnie tak irytujesz.
– Ja irytuję ciebie, a ty niby jesteś lepsza?
W tym momencie przepadają resztki zachowanego opanowania. Może pora skończyć z udawaniem, że nic się nie stało i przyznać, że ten pocałunek jednak coś znaczył. Nie ważne ile razy zaprzeczymy, a właściwie zaprzeczy Zuza, bo nasze ciała lgną do siebie niczym magnesy. W innych okolicznościach wiedziałbym, jak rozładować powstałe napięcie, ale Zuza nie jest jak moje jednonocne przyjaciółki, dlatego nie potrafię jej zaproponować przygody na jedną noc.
Robię dwa kroki w przód, a Zuza cofa się o dwa kroki. W jej oczach dostrzegam lekką panikę.
– Od dwóch tygodni unikasz bliższego kontaktu ze mną – wyrzucam.
– Przecież cię dotykam. To część mojej pracy. – Zuza unosi dziarsko głowę, chociaż rozedrgany głos zdradza jej zdenerwowanie.
– Chodzi mi o zupełnie inny dotyk. – Kolejnym krokiem niebezpiecznie zmniejszam dzielącą nas odległość. – Udajesz, że pocałunek nic dla ciebie nie znaczył...
– Janek, pocałowaliśmy się i tyle. Nie ma sensu do tego wracać.
– Czyli chcesz mi wmówić, że ani trochę na ciebie nie działam? – pytam.
Z trudem powstrzymuję się od wykonania małego testu. Sprawdzenia, czy przyspieszy jej oddech, gdy przejadę palcem po rozszerzonych ustach albo gładkim policzku.
– Nie działasz ani trochę – zapewnia Zuza.
Pieprzyć zasady i opanowanie. Robię jeszcze jeden krok wprzód, a dziewczyna cofa się o dwa. Rozwiera szeroko oczy, gdy zdaje sobie sprawę, że nie ma już dokąd uciec. Jej plecy stykają się ze ścianą. Opieram wyprostowane ramiona po obu stronach głowy Zuzy i pochylam się na tyle, aby zrównać nasze spojrzenia.
– Właśnie nie rozwarłaś ust, szybciej nie bije ci serce – wyliczam, zniżając głos do szeptu. – Nie przygryzasz właśnie nerwowo dolnej wargi.
– Janek. – Z ust Zuzy wydobywa się ciche westchnienie.
W jej oczach dostrzegam rozgrywającą się walkę, jakby walczyła z tym, czego pragnie, a co powinna zrobić. Dresowe spodenki zaczynają mnie dziwnie uwierać, a w gardle czuję suchość. Walczę ze sobą tak samo, jak ona.
– Zuza, po prostu przyznaj, że ten pocałunek coś dla ciebie znaczył – błagam, przytykając czoło do jej czoła.
Nie możliwe, żebym tylko ja to poczuł. To było zbyt intensywne, aby mogło być złudzeniem.
– Znaczył – wydysza i dodaje po chwili: – Nawet więcej niż powinien.
Wypuszczam z ust westchnienie pełne ulgi. Oboje to poczuliśmy. Czyli...
– Może po powrocie do Poznania umówimy się na kolację – proponuję, wykorzystując chwilową kapitulację Zuzy.
Zuza zaczyna kręcić energicznie głową, czym wprowadza mnie w lekką konsternację.
YOU ARE READING
Zdradziecka miłość - II Tom serii Sfaulowane serca
RomanceZnajomość pierwszej części nie jest wymagana. Jan Socha gra na pozycji napastnika w klubie piłkarskim Sparta Posnania. Jest synem Piotra Sochy, który przed laty również grał w Sparcie. Gdy media obiega wieść, że Kuba Łapnicki, pomocnik Sparty prze...