Rozdział 28

61 1 0
                                    

Zuza:


Osz cholera! Czy ja właśnie zrobiłam to, co zrobiłam? Gdzie się podziała ta grzeczna dziewczyna? Dopiero kiedy opada ekstaza, zdaję sobie sprawę czego się dopuściliśmy i jakie mogło to mieć konsekwencje, gdybyśmy zostali przyłapani. 

Nerwowo odsuwam się od Janka. Ubierając spodnie za wszelką cenę unikam spojrzenia mu w oczy. Nagle czuję się tania, jakbym prócz swojego ciała nie mogła nic więcej zaoferować.

– Zuza, wszystko w porządku? – W głosie Janka ścierają się zaniepokojenie oraz smutek.

Powoli zwracam wzrok na chłopaka, a gdy zauważam czerwony ślad na jego szyi, coś się wemnie przełącza.

– Próbowałeś mnie powstrzymać. Powiedziałeś stop, a ja tego nie uszanowałam. Przepraszam. Ty na pewno byś się powstrzymał.

Ogarnia mnie tak wielkie poczucie winy, że aż uginają się pode mną kolana. Boże, co janajlepszego zrobiłam?! Janek w dwóch dużych krokach podchodzi do mnie. Próbuje mnieobjąć, ale nie pozwalam mu na to szamocząc dłońmi. Chłopak jednak nie odpuszcza.Stalowym chwytem unieruchamia moje nadgarstki, a później przytula mnie mocno do swojejpiersi.

– Zuza, wierz mi, że gdybym tego nie chciał, odtrąciłbym cię bardziej stanowczo.

– Ale..

– Kochanie. – Moje serce zamiera na chwilę słysząc ten pieszczotliwy zwrot.

Nikt, nigdy tak do mnie nie mówił, nawet mama.

– Nie czuję się wykorzystany.

Przymykam oczy i wzdycham przeciągle. Niechciane obrazy powracają w mojej głowie, a łzyzbierają się w kącikach oczu.

– Czy mówiłaś mu, że tego nie chcesz, żeby przestał? – pyta starsza pani ubrana w wiśniową garsonkę.

Przykuca obok mnie i uśmiecha się zachęcająco.

– Tak. – Kiwam wolno głową dla dodatkowego potwierdzenia, bo mój głos jest niewiele głośniejszy od szeptu.

– I co wtedy robił i mówił?

– Że to nic złego, że to taka zabawa, że będzie przyjemnie, czasami się śmiał.

Z czeluści czarnych wspomnień wyrywa mnie kojący głos Janka.

– Zuza, może kiedyś będziesz w stanie opowiedzieć mi o tamtym koszmarze, ale teraz nie musisz już nic mówić. Po prostu się przytul. – Mówiąc to, mocniej oplata moją talię.

– Tak bardzo na ciebie nie zasługuję, tak bardzo na ciebie nie zasługuję – powtarzam niczym w transie, a w myślach dodaję: – Ale tak bardzo cię teraz potrzebuję, że nie potrafię pozwolić ci odejść.

Wieczorem dzwonię do Malwiny, aby wypytać ją o plany na weekend. Początkowo nie mówię, że muszę kupić sukienkę na przyjęcie rocznicowe rodziców Janka, ale Malwina i tak wyczuwa pismo nosem. W przeciwieństwie do większości kobiet nie lubię chodzić na zakupy. Być może dlatego, że ostatnio nic mi się nie podoba.

– Ma facet gest, nie ma co – kwituje Malwina.

Wzdycham przeciągle słysząc jak wielki entuzjazm przepełnia jej głos. Coś czuję, że te zakupy będą istną męczarnią. I niestety są. Obchodzimy sześć sklepów i nic mi się nie podoba. Albo kolorystycznie, albo krojowo. Kto wymyśla wielką kokardę doszytą na biuście? Nie jest to ani praktyczne, ani ładnie nie wygląda.

– O, zajrzyjmy jeszcze tutaj. – Malwina ciągnie mnie tak mocno za rękę, że omal mi jej nie wyrywa.

Spoglądam na nazwę sklepu i już wiem, że nie mamy po co do niego wchodzić. Nie wydam kilku tysięcy na sukienkę, którą zapewne ubiorę tylko raz.

Zdradziecka miłość - II Tom serii Sfaulowane sercaWhere stories live. Discover now