Rozdział 27

66 1 2
                                    

Zuza:

Jestem w półśnie gdy wyczuwam męską dłoń wnikającą pod moją koszulkę. Palce suną powoli w górę aż obejmują lewą pierś. Ciężki oddech osoby śpiącej za mną rozbrzmiewa przy moim uchu.

– Jesteś moja.

– Nie! – Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że ten przeraźliwy krzyk wydostaje się z moich ust.

Natychmiast wyskakuję z łóżka i biegnę do łazienki. Słyszę, że Janek nerwowo coś za mną pokrzykuje, ale nie zatrzymuję się. Zamykam drzwi na zamek, po czym osuwam się na zimne płytki, chowając głowę między kolanami. Nadal słyszę jego obleśny głos.

– Nie! – Kulę się jeszcze bardziej i przykładam dłonie do uszu.

Nigdy nie chciałam pokazać Jankowi tej strony siebie, w której jestem słaba oraz nic nie warta, ale to jedno zdanie „Jesteś moja." przywołało tak wiele wspomnień, bolesnych wspomnień.

Janek puka do drzwi i błaga, abym je otworzyła. Nie mogę tego zrobić. Nie mogę pokazać mu się w takim stanie.

– Zuza, proszę, otwórz drzwi. Nie będę o nic pytał, ale...

– Nie! – Natychmiast mu przerywam.

– Cholera, przepraszam. Nie wiedziałem, że to cię tak zdenerwuje.

Wybucham jeszcze głośniejszym szlochem, bo to nie Janek powinien mnie przepraszać, a ja jego. To ja jestem wariatką zaklętą w przeszłości.

– Zuza, proszę. Jeśli nie otworzysz, będę tu siedział tak długo aż nie wyjdziesz.

A może już nigdy nie wyjdę?

Na kilka minut zapada między nami cisza, ale podświadomie czuję, że Janek stoi pod drzwiami. Najpierw Kuba spieprzył mu życie, a teraz robię to ja. Bo nie potrafię z niego zrezygnować. Bo jestem zbyt wielką egoistką. Może to już taki mój defekt. Rujnować wszystkim życia?

– Zuza, jesteś tam? – Po wcześniejszej determinacji już nic nie pozostaje w głosie Janka.

Zastępuje ją zmęczenie.

– Jestem – odszeptuję.

– Zamierzasz spędzić całą noc na tych zimnych kafelkach?

Kiedy nic nie odpowiadam, dodaje:

– Wróć do łóżka. Ja prześpię się na kanapie w salonie.

Wstaję powoli i przekręcam zamek, ale nie naciskam klamki. Janek również tego nie robi. Cierpliwie czeka aż sama będę gotowa wyjść. Opuszczając łazienkę nie czuję się w pełni gotowa. Jednak gdy tylko przywieram do piersi Janka ogarnia mnie niebywały spokój.

– Nie zostawiaj mnie. Nie chcę dziś spać sama – błagam rozpaczliwie.

Jeszcze nigdy nie potrzebowałam jego bliskości tak bardzo jak teraz. Pragnę, żeby wziął mnie w ramiona i utulił do snu. Żeby sprawił, że nie będę czuła się samotna po przebudzeniu rano.

– Nie zostawię cię. Będę twoim osobistym łapaczem snów i odgonię od ciebie wszystkie koszmary – obiecuje.

A kiedy ponownie się kładziemy, zaborczym ruchem przyciąga mnie do siebie i opiera podbródek na czubku mojej głowy.

– Tak jest dobrze? – pyta cicho, z zaskakującą niepewnością w głosie.

– Tak, nawet lepiej niż dobrze.

Przymykam oczy ogarnięta sennością. Janek chyba coś jeszcze mówi, ale będąc na jawie snu, nie potrafię zrozumieć co.

Przez resztę nocy nie nawiedza mnie już żaden koszmar. Osobisty łapacz snów spełnił swoją rolę.

Zdradziecka miłość - II Tom serii Sfaulowane sercaWhere stories live. Discover now