Rozdział 34

43 1 7
                                    

Zuza:

Kuba zasypia na kanapie w salonie. Nakrywam go kocem, po czym idę do swojej sypialni, gdzie siedzi Janek.

– Kuba właśnie zasnął – komunikuję wchodząc do pokoju.

– Tobie też sen by się przydał. – Janek podrywa się z łóżka i podchodzi do mnie. Wypocznij, to był ciężki emocjonalny dzień.

– Zostaniesz na noc? – pytam niepewnie.

Janek rozciąga usta w delikatnym uśmiechu.

– Oczywiście, jestem tu dla ciebie. Powiedz czego potrzebujesz.

– Po prostu połóż się ze mną i mnie przytul.

Janek ściąga koszulkę oraz jeansy po czym w samych bokserkach wskakuje pod kołdrę.

– A pani na co czeka? Może mam pomóc? – pyta z szelmowskim uśmiechem.

– Nie, poradzę sobie – zapewniam, wyciągając z komody koszulę nocną.

Janek wzdycha niepocieszony, gdy idę do łazienki się przebrać, ale jak wracam oczy o mało nie wychodzą mu z orbit. Czyli jednak materiał był wart swojej ceny.

– Co ty masz na sobie – chrypi.

– Koszulę nocną.

– To widzę, ale…

– Poprosiłam cię, żebyś został, więc chciałam ci się jakoś odwdzięczyć. Ale skoro ci się nie podoba, zaraz się przebiorę. 

Janek wyskakuje z łóżka na tyle szybko na ile pozwala mu kontuzjowane kolano. Nim zdążę wykonać krok już jestem w jego ramionach. Usta  łapczywie napierają na moje, zaś dłonie rozpoczynają wędrówkę od lędźwi ku górze, by w końcu wpleść się w moje włosy. Mięknę pod wpływem gwałtownego pocałunku, ale i dotyku rozgrzanych dłoni. Czuję, że część nagromadzonego napięcia zaczyna ze mnie uchodzić. Nagle Janek obraca nas i napiera na mnie tak, abym wycofała się w kierunku łóżka. Już chwilę później zatapiam się w miękkiej pościeli.

Chociaż nie możemy pozwolić sobie na więcej niż pocałunki czy delikatne pieszczoty, ponieważ Kuba śpi w pokoju obok, dzisiaj nie potrzebujemy spełnienia. Nie chodzi o zaspokojenie fizycznej potrzeby, ale o bliskość, bycie razem. Układamy się twarzami do siebie, skradamy sobie delikatne pocałunki, palce Janka przebiegają po linii mojej szczęki, suną po ramieniu, splatają się z moimi. Nic nie mówimy. Cisza wyraża teraz więcej niż tysiąc słów.

Przymykam oczy. Usta Janka po raz kolejny delikatnie nakrywają moje. Rozwieram wargi, aby pogłębić pocałunek. Chcę przez niego przekazać jak bardzo jestem wdzięczna Jankowi za jego obecność oraz wsparcie. Na moment wszystko zamiera. Zostajemy tylko my. Nasze złączone oddechy i szaleńczo bijące serca. 

– Kocham cię – szepczę, jednocześnie błagając tym wyznaniem, żeby nigdy mnie nie zostawił.

– Kocham cię. – Janek zaborczym ruchem przyciąga mnie do siebie, po czym dodaje, jakby usłyszał moje nieme błaganie. – Cokolwiek się stanie, będę przy tobie.

Zasypiamy ciasno wtuleni w siebie i nie opuszczamy swoich ramion do samego rana. Chyba oboje potrzebowaliśmy fizycznego zapewnienia, że mamy siebie obok. 

Ostrożnie wyswobadzam się z ramion Janka. Spanie w jednej pozycji nie zrobiło zbyt dobrze moim kościom i mięśniom. Przeciągam się delikatnie, po czym zapatruję na jego spokojną twarz. Ręka aż mnie świerzbi, żeby przejechać nią po policzku Janka. Usta aż same proszą się o pocałunek. Jeszcze nigdy do nikogo nie czułam tak silnego przyciągania i chociaż powinnam być tym przerażona, czuję jedynie spokój. Janek wierci się niespokojnie. Wyciąga dłoń, a gdy natrafia na kołdrę, gwałtownie otwiera oczy. 

Zdradziecka miłość - II Tom serii Sfaulowane sercaWhere stories live. Discover now