— Na pewno do tego? Nie pomyliłeś się przypadkiem?
— Nie. Pan powiedział mi, że usłyszę dźwięk telewizora i, że ty tu będziesz. Poza tym pokazał mi drzwi do tego pomieszczenia.
— Wspaniale — odparł i odetchnął z ulgą, gdy udało mu się wyłączyć telewizor. Z odrazą wyjął płytę z odtwarzacza i rzucił ją na stos innych.
— Pan ci kazał to obejrzeć?
— Tak. Kazał też przekazać, że jak tu przyjdziesz, to masz zamknąć ryj, pierdolony kapusiu!
— N-naprawdę?
— Dlaczego ty musisz być aż tak niedorozwinięty?! I dlaczego na mnie doniosłeś zdrajco?!
— Nie doniosłem na ciebie. Pan po prostu pytał, a ja...
— A ty oczywiście musiałeś wszystko wygadać jak pierdolona papla! Nienawidzę cię! — wrzeszczał na niego.
Znowu mnie wkurwił. Ma do tego talent. Muszę stąd wyjść, bo mu zaraz przypierdolę.
Nie czekając na żadną reakcję, wyszedł z pomieszczania, przy okazji popychając tego bezmózga, bo stał mu na drodze.
Pierdolę to. Idę sobie pozwiedzać. Skoro już jestem tu zamknięty, to przynajmniej poznam ten jego zamek.
Nie zważając na ostrzeżenia Risha, ruszył przed siebie, użalając się nad swoim losem. Ile by dał, żeby móc znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Niestety nie było to możliwe.
— Jestem tu więźniem! Pieprzonym niewolnikiem! Prędzej tu zdechnę, niż uwolnię się od tego krwiopijcy! — mruczał niezadowolony pod nosem, prawie płacząc. Miał ochotę coś rozwalić. Najlepiej łeb tego niewyżytego zboczeńca.
Blondyn błąkał się po rozległych korytarzach. Wcale nie przejmował się możliwością natknięcia na swojego pieprzniętego Pana i Władcę.
Ta, Pana i Władcę, raczej szurniętego dyktatora ze skłonnościami bardziej niż psychopatycznymi — smętne myśli nie chciały go opuszczać. Przygnębienie zaczęło go dobijać. Każdego by dopadło po przebywaniu w tym wampirzym domostwie. Dlaczego wampiry nie mogą mieszkać na leśnej polanie rozświetlanej promieniami słońca w małym jasnym przytulnym domku, tylko na jakimś durnym odludziu?!
Stwierdził, że prędzej dostanie bzika, niż znajdzie odpowiedź na to pytanie, a także na wiele innych, które osiadły ciężko gdzieś na dnie jego umysłu i tylko czekały, aby wreszcie wypłynąć na wierzch.
Gdyby znał trochę te korytarze, to może i wiedziałby, gdzie idzie, ale ich znajomość mógł porównać do swojej wiedzy na temat morskich ssaków, a nie miał o nich zielonego pojęcia. Chodzenie w pewnym sensie na ślepo miało wiele zalet, na przykład cały czas go coś zaskakiwało, ale z drugiej strony odczuwał jakiś wewnętrzny niepokój, którego wolałby nie czuć, tak zapewne mogłoby być, gdyby orientował się w zawiłościach posiadłości.
Natrafiwszy na schody, zszedł po nich na parter i zaczął rozglądać się zaciekawiony. Do nosa dotarł jakiś smakowity zapach i wtedy poczuł, jak głodny był. Chętnie też napiłby się czegoś. Gdyby znał rozkład pomieszczeń, to mógłby może ukradkiem prześlizgnąć się do kuchni i coś ukraść, ale nie znał, więc pewnie ktoś by go zauważył, jak się błąka lub kradnie jedzenie. Aż dziw, iż jeszcze to nie nastało.
Z lekkiego głodu jeszcze chyba nikt nie umarł, więc postanowił rozglądać się dalej, aż nie natrafił na zdecydowanie wyróżniające się drzwi kościanej barwy. Zaciekawiły go, bo były nieco uchylone, dochodziło zza nich jaskrawe światło. Wsunął przez szparę głowę. Rozciągały się przed nim schody.
YOU ARE READING
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
~~~~41.~~~~
Start from the beginning
