~33~ Pozostało mi jedynie czekać...

474 21 5
                                    

Perspektywa Willow.

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

Z jednej strony bałam się wrócić do Diego, w mojej głowie ciągle krążyły słowa tych mężczyzn a przede wszystkim ostrzeżenie tego który był w restauracji. Wydawały się naprawdę szczere. Z drugiej jednak bałam się być sama, zdecydowanie nie czułam się bezpieczna, miałam wrażenie, że na każdym rogu w każdej ciemnej plamie między budynkami ktoś się czaił.

W dodatku teraz miałam potwierdzenie, dosadnie uświadomili mi, że jestem pod ciągłą obserwacją i to od naprawdę dawna.

Oni wiedzieli jakie życie prowadziłam kiedyś i jakie prowadzę teraz, wiedzieli z kim się zadaję i jakie relacje mamy, obserwowali moją rodzinę.

Znali mnie tak dobrze a ja nie wiedziałam o nich nic. Znałam tylko ich głosy, nie widziałam twarzy, nie znałam imion. Miałam tylko ten cholerny głos, który niemalże bez przerwy rozbrzmiewał w mojej głowie.

Nie chciałam się skazywać na ciągłe życie w strachu, ale nie miałam innej opcji. Czegokolwiek nie zrobię i tak będę się bała. Jeśli zostanę sama nie zmrużę nawet oka, a jeśli wrócę do Diego ciągle będę się doszukiwać dowodów na to, że ma z tym coś wspólnego. Co gorsza nie wiem czy bardziej boję się, że je znajdę czy wręcz przeciwnie?

Jedyne czego teraz chciałam to bezpieczeństwa, żeby ktoś wziął mnie w ramiona i sprawiłby to wszystko się rozpłynęło. Ale nie miałam takiej osoby, nie miałam nawet namiastki tego czego tak bardzo pragnęłam.

ON zasiał we mnie ziarenko niepewności z którego wyrosły okropne długie i wijące się wokół mnie jej pnącza.

Nie ufałam już nikomu, ba bałam się zaufać nawet sobie.

Myślenie w tym momencie nie było moim sprzymierzeńcem, powiem więcej oni wykorzystywali moją własną głowę przeciw mnie.

Nie wiedziałam co tak właściwie robię, pistolet, który znalazłam w samochodzie Diego niesamowicie ciążył w mojej torebce, kiedy snułam się po mieście. Wiedziałam, że samotne spacery w moim obecnym położeniu nie były dobrym pomysłem, tak samo jak wiedziałam, że nie powinnam zostawiać tego przeklętego auta w centrum.

Ale Diego miał nadajniki w każdym ze swoich aut, a że było już grubo po południu na pewno się też obudził, co za tym idzie szukał mnie.

Pytanie czy chciałam zostać znaleziona?

Od dłuższego czasu szłam w nieznanym kierunku, szukając czegoś o czym nie miałam pojęcia.

W końcu przesiadłam na chodniku chowając twarz w dłoniach.

Tylko jednej rzeczy byłam w stu procentach pewna. Muszę za wszelką cenę posprzątać ten bajzel. A zrobię to zaczynając od Diego. Bo nie bez powodu ONI mnie przed nim ostrzegali, nie bez powodu wiedzieli o nim tak wiele i nie bez powodu ON był na przyjęciu zaręczynowym.

W końcu przemogłam się i sięgnęłam po telefon, który ciągle skrywałam w torebce.

Włączyłam go a on momentalnie się zaciął, na ekranie jedno po drugim pojawiały się kolejne powiadomienia. Setki nieodebranych połączeń od Diego, Crispina, Alishy a nawet i mojego dziadka. Dziesiątki wiadomości z czego nie przeczytałam nawet jednej.

Zadzwoniłam po taksówkę, która przyjechała jakieś piętnaście minut później.

-Zgubiła się panienka? -spytał taksówkarz szczerząc zęby w uśmiechu.

Nie ty decydujesz! 18+Where stories live. Discover now