~08~ Zdecydowanie mnie nie doceniasz.

833 23 11
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

Perspektywa Diego.

-Co to kurwa jest?! -Ścianę w moim gabinecie przyozdobiła mokra plama po kawie.

Chwilę później do pomieszczenia wpadł zaaferowany Crispin, a drzwi które otworzył ze zdecydowanie za dużym impetem głośno uderzyły o ścianę.

Nerwowo rozejrzał się po gabinecie w końcu kierując swój wzrok na mnie.

-Co jest Diego? -spytał marszcząc brwi w zdziwieniu. -No co do chuja się pultasz?! -krzyczy, kiedy nie odpowiadam.

W kilku krokach znalazłem się zaraz obok niego równocześnie chwytając za kołnierzyk przy koszulce chłopaka. Pchnąłem jego ciałem na ścianę obok wejścia i zacisnąłem dłonie.

-Wczoraj kurwa podpisała jebany kontrakt rozumiesz? -powiedziałem targany wściekłością. -I jeszcze tego samego wieczoru po tym jak mnie odwiozła dała się omamić temu fagasowi!

Ostatkiem sił powstrzymałem się by nie uderzyć przyjacielem o ścianę mocniej.

-Uspokój się! -czarnoskóry obudził się z szoku i odepchnął mnie tak że znalazłem się mniej więcej na środku pokoju. -I wytłumacz mi o co chodzi! -rozkazał uważnie mnie obserwując zupełnie jakbym był rozwścieczonym zwierzęciem.

-Drugi punkt tej pierdolonej umowy wyraźnie mówi, że zakazane są wszelkie kontakty nacechowane seksualnie z osobą płci przeciwnej. A ona wczoraj nie więcej niż trzydzieści minut po tym jak zostawiła mnie tu migdaliła się z tym jebanym blondasem!

Szczerze mówiąc sam nie wiedziałem, dlaczego byłem tym faktem aż tak rozwścieczony jednak mimo wszystko nie zamierzałem tego tak zostawić.

Nigdy nie należałem do osób przesadnie spokojnych, od kiedy pamiętam, jeśli miałem jakieś wąty do matki lub odwrotnie, jeśli ona miała coś do mnie to bez większego pardonu się kłóciliśmy.

Można stwierdzić, że jestem w gorącej wodzie kąpany może i nawet porywczy, ale to jest chyba najlepsze. Jeśli mogę załatwiam swoje problemy od ręki i nie trzymam w sobie czegoś co może źle wpłynąć na mnie i moją pracę.

Do pracy potrzebuję zimnej głowy a myśląc cały czas o jakiejś sprawie związanej z kimś innym nigdy bym tego nie osiągnął. Jednak Willow w tym temacie była nawet gorsza od mojej matki, ona samym swoim istnieniem potrafiła odrywać mnie od roboty, nie mówiąc już nawet o chwilach w których wyprowadzała mnie z równowagi.

Zdecydowanie nie miała sobie równych, jeśli chodzi o wkurzanie mnie. I właśnie to irytowało mnie najbardziej. Bo była kurwa nikim a tak mocno na mnie wpływała.

-Podejdź do tego ze spokojem. -poradził Crispin rozkładając dłonie jakby starał się mnie uspokoić i w razie czego móc szybko zareagować.

Naprawdę obchodził się ze mną jak z jakimś dzikusem.

Mimo wszystko skorzystałem z rady przyjaciela, głośno odetchnąłem i z całych sił próbowałem uspokoić biegające w kółko myśli.

-Zobacz co dostałem dzisiaj z samego rana. -rzuciłem podchodząc do biurka, odwróciłem laptopa w naszą stronę.

Na ekranie znajdowało się kilka zdjęć Willow w towarzystwie blondwłosego piłkarza i to samo w sobie nie byłoby takie straszne, gdyby nie fakt, że ten kutas pochylał się nad nią jak do pocałunku i trzymał swoje brudne łapsko na jej policzku.

To było bardziej niż jasne, że chciał ją pocałować, stwierdzenie, że jest inaczej mógłbym porównać do powiedzenia, że słońce jest kurwa zielone.

Nie ty decydujesz! 18+Where stories live. Discover now