~02~ Co ty sobie myślałeś Diego?

1.2K 29 21
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

Rano, kiedy starałam się zwlec z łóżka mocno odczuwałam skutki zarwanej nocki, nie miałam siły dosłownie na nic i jedynym co mogłoby mnie postawić na nogi to prysznic. Umyłam się zimną wodą, aby rozbudzić mięśnie i ubrałam się w sportowy strój, krótkie spodenki oraz top na grubych ramiączkach.

Weszłam do pokoju Alishy i potrząsając jej ramieniem zaczęłam budzić.

-Wstawaj zgonie, musisz się ogarnąć zanim przyjdzie jakiś opiekun. -powiedziałam.

Mruknęła coś pod nosem jednak zaczęła się wybudzać.

Odczekałam aż wstanie z łóżka i ruszyłam do małej kuchni, aby zrobić kawę. Oczywiście mrożoną z dużą ilością mleka.

Siedziałam przy stole i zastanawiałam się co zrobimy dzisiaj w wolnym czasie. Z tego co pamiętałam przed wczorajszym meczem część chłopaków z drużyny planowała dzisiaj jechać na pizzę do miasta. W sumie nie wydawało się to nawet głupie, bo może dzięki temu zajmę trochę głowę i nie będę dłużej myśleć o tym nadętym dupku.

Kiedy kawa już mi się kończyła do pomieszczenia weszła moja przyjaciółka. Brunetka wyglądała już o niebo lepiej jednak nadal wydawała się dość wczorajsza.

-Żyjesz? -spytałam retorycznie.

-Ledwo... -jęknęła opierając czoło o lodówkę. -Co się tak właściwe wczoraj wydarzyło? -spytała.

Nic nie pamiętała... Cholera to nawet lepiej, przynajmniej nie będę musiała tłumaczyć jej całej tej pokręconej akcji z czarnymi garniturami.

Alisha owszem wiedziała, że czasami śledzą mnie podejrzani ludzie jednak nie zdawała sobie sprawy z prawdziwej powagi sytuacji. Myślała, że moi rodzice nabawili się poważnych wrogów i przez to muszę aż tak uważać. I właśnie dlatego łażą za mną ci ludzie. Przez to Livio i Levis muszą mnie pilnować.

Fakt, że nie znała prawdy był nieco okrutny jednak dla niej tak było lepiej. Gdyby była świadoma zagrożenia mogłaby wpaść w panikę i trochę ze świrować.

-Najebałaś się jak szpadel, wylałaś drinka na jakiegoś faceta a później... No cóż przybyły problemy i tamten mężczyzna razem ze swoim przyjacielem nam pomogli. Na końcu przyjechało moje kuzynostwo i pomogło mi zatargać cię do domku.

Streściłam jej pobieżnie cały wieczór a raczej noc. Pokiwała głową z głośnym westchnięciem po czym wyjęła z lodówki wodę i upiła kilka większych łyków.

Nie zdziwiło mnie, że nic nie jadła, bo ja także nie jadłam nic dzień po piciu. Kilka wczorajszych drinków sprawiło, że nie miałam na to ochoty, chociaż ja, mimo iż z reguły prowadziłam dość zdrowy tryb życia naprawdę często pomijałam pierwszy posiłek dnia. W moim słowniku słowo śniadanie brzmiało bardziej jak poranna kawa.

-Ile mamy jeszcze czasu? -spytała.

-Jakieś dwanaście minut. -odpowiedziałam spoglądając na zegarek. -Tak naprawdę powinnyśmy już wychodzić, bo musimy jeszcze jakoś dotrzeć na plac spotkań.

-O nie... -jęknęła.

Zaśmiałam się wstając i chwyciłam przyjaciółkę za rękę. Pociągnęłam ją w stronę wyjścia i razem ruszyłyśmy spotkać się z resztą grupy. Jeśli chodzi o resztę to moje relacje z nimi były bardzo ubogie. Rozmawiałam z nimi na pobieżne tematy i rzadko wdawałam się w cokolwiek poważniejszego.

Byli zwykłymi rówieśnikami, którzy niezbyt mnie interesowali, owszem w razie potrzeby stawałam się duszą towarzystwa. Potrafiłam rozmawiać i śmiać się z nimi jakbyśmy byli prawdziwą grupką znajomych.

Nie ty decydujesz! 18+Onde histórias criam vida. Descubra agora