~34~ To wszystko zbliża się do końca.

419 22 8
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

Perspektywa Diego.

Czułem się pusty i bezsilny, nie miałem pojęcia co robić, gdzie szukać.

Willow odeszła, zostawiła mnie, wzięła wszystko na swoje barki i nie zamierzała się z nikim dzielić.

Dziadek Dante był w drodze jednak czy on będzie w stanie coś zrobić?

Crispin chodził w kółko ciągle wisząc na telefonie a ja wlewałem w siebie coraz więcej alkoholu.

-Taksówkarz zawiózł ją do mieszkania, które wynajmował Livio, z kamer wynika, że opuściła je niewiele później, zlokalizowaliśmy też jej telefon.

Przyjaciel mówił a ja ożywiłem się dopiero po jego ostatnich słowach. Podniosłem wzrok, z pierścionka który obracałem w dłoni na Crispina. Tylko że jego twarz wykrzywiał smutek.

-Doszczętnie zniszczony, wyrzuciła go na drodze szybkiego ruchu a inne samochody starły go niemalże w proch.

Szklanka, którą trzymałem w drugiej dłoni z hukiem uderzyła w ścianę.

Jeśli Willow nie chcę bym ją znalazł to nawet poruszając niebo i ziemię nie zdołam tego zrobić.

Ona... Jest lepsza, mądrzejsza, sprytniejsza. Urodziła się, aby władać tym pierdolonym światem. W przeciwieństwie do mnie ona była właściwą osobą godną stanowiska bossa.

Nie bawiła się w szefa ona nim kurwa była.

A teraz postanowiła się poświęcić, dla nas wszystkich, za nas wszystkich.

Już nie potrzebowałem szklanki, piłem po prostu z gwintu. Bo dobijało mnie to, że mogłem tylko czekać.

Jakiś czas później po mieszkaniu rozniosły się ciężkie kroki należące do dziadka dziewczyny.

-Diego? -spytał próbując zwrócić moją uwagę.

-Odeszła, poświęci się dla nas. -odpowiedziałem.

-Nie pozwolimy jej na to. -powiedział twardo.

Niechętnie podniosłe m na niego wzrok.

-Niby jak chcesz to zrobić? Ona nie chce pomocy! Chce zrobić z siebie pierdolonego Jezusa! Umrzeć za wszystkich!

Nie wytrzymałem i mimo że doskonale wiedziałem ze krzyczeniem na Dantego nic nie zdziałam to i tak to zrobiłem. Siedziało we mnie tyle żalu i złości, że nie potrafiłem się opanować. Chciałem krzyczeć niszczyć i krzywdzić wszystko i wszystkich którzy stanęliby mi na drodze.

Ale równocześnie chciałem też zapaść się pod ziemię, bo sam czułem się okropnie skrzywdzony, Willow była pierwszą która wywołała we mnie jakiekolwiek uczucia. Pierwszą dla której chciałem coś znaczyć, zmieniła mój światopogląd, moje priorytety a także wszystko wokół mnie.

Bo nic już nie było takie samo. Nic nie wyglądało jak przedtem, moje łóżko nie pachniało tak jak wcześniej, moje mieszkanie nie było już moje, ono było nasze.

Fotel stojący przy panoramicznym oknie nie należał do mnie, on był całkowicie jej.

Nawet moje myśli należały w pełni do niej.

Bo dopiero kiedy ją straciłem pozwoliłem sobie na głos przyznać, że... Kochałem Willow Withmore bardziej niż mógłbym to sobie wyobrazić.

Kochałem ją już od dawna, nie jestem nawet pewny, kiedy to się stało. Może już pierwszego dnia? Bo kto normalny tak bardzo by naciskał?

Nie ty decydujesz! 18+Where stories live. Discover now