~10~ Willow jest ciężkim przypadkiem.

658 22 12
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

Perspektywa Diego.

Odeszła w stronę baru a we mnie narastało dziwne uczucie, a konkretniej słowo jakim mnie określiła wywołało aż przesadnie miłą reakcje mojego ciała, pod koszulą czułem delikatną gęsią skórkę.

Nadal nie myślałem do końca trzeźwo, rzeczywiście mogłem sobie odpuścić tego blanta przed samym wejściem, ale niestety potrzebowałem czegoś by spuścić nieco pary.

Znaleźliśmy jakiegoś człowieka, który owszem kręcił się po naszych terenach jednak jak się okazało to była marna płotka, która nie miała pojęcia o niczym. Dosłownie wyżywałem się na nim prawie dwie godziny a on zdawał się tak cholernie głupi, że pewny był jedynie swojego imienia a nawet to po dłuższym przemyśleniu bym podważył.

-Niezła sztuka ci się trafiła. -Antonio wreszcie obudził się z transu. -I te nogi! Mój boże, gdzie ty ją znalazłeś?

Pytał zaciekawiony a ja, mimo iż z początku chciałem się zaśmiać zacisnąłem pięści. Jednocześnie czułem dumę, że ludzie dostrzegają jak piękną kobietę mam u boku i wkurwiony, że mogą patrzeć a nawet marzyć o czymś co jest moje.

-Odjeb się od niej, jesteś zbyt słaby by z nią konkurować. -powiedziałem pewnym głosem. -Poza tym takich jak ty, zjada na śniadanie.

Willow ma charakterek jak nikt inny i na pewno nie dałaby się podejść mojemu kuzynowi.

-Nie bądź zazdrosny, prędzej czy później i tak się znudzisz. -stwierdził upijając łyczek ze szklanki, którą zabrał ze sobą wcześniej.

Takim pierdoleniem nie polepszał swojej sytuacji, ale ja nie mogłem dać się wyprowadzić z równowagi.

-Jak się czuje wujek V? -zmieniłem temat.

Ojciec Antonio może i nie jest taki stary jednak przez wypadek, kiedy utknął w palącym się magazynie co jakiś czas ma nawroty problemów z oddychaniem.

Zatruł się czadem i stracił jedno płuco, przez co teraz jeśli się przeziębi lub za bardzo nadwyręży to drugie ma nawroty. Dusi się samym w sobie powietrzem i nie może normalnie funkcjonować.

-Dobrze, przechodzi mu, myślę ze w połowie przyszłego tygodnia w pełni wróci do pracy. -odpowiedział wreszcie.

-A ty? Nie słyszałeś może czegoś o tej dwójce, która węszy w naszych interesach?

Myślę, że Crispin byłby nawet więcej niż dumy, że bez przypomnienia zająłem się pracą.

-Przykro mi Diego, wszędzie cicho. Ale ty nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie. -wrócił na wybrany przez siebie temat. -Kim jest ta piękność? I skąd ktoś taki u twojego boku?

Mentalnie wywróciłem oczami, co go do cholery obchodziła moja Willow?

-Willow jest moją dziewczyną więc lepiej panuj nad swoim językiem. -syknąłem.

Na jego twarz wpłynął cwaniacki uśmiech, a kiedy chciałem kontynuować na stolik między nami została położona taca.

-Jestem też tutaj z wami więc jeśli chcesz coś o mnie wiedzieć cukiereczku po prostu spytaj. -powiedziała do mojego kuzyna.

Jej dłonie delikatnie naciągnęły materiał sukienki po czym chwyciła moją rękę i bez pardonu usiadła na moich kolanach.

Zgrabny tyłek przycisnęła do mojego torsu a moją dłoń ułożyła na swoim udzie. Przez chwilę niemalże nie potrafiłem odeprzeć szoku, bo owszem mieliśmy udawać jednak nigdy nie powiedziałbym ze przyjdzie jej to z taką łatwością. W końcu to ona była do tego sceptyczniej nastawiona.

Nie ty decydujesz! 18+Where stories live. Discover now