33. Stracony bal cz.1

100 37 13
                                    

Przez kolejne kilka dni przed Balem Zimowym Aurora praktycznie nie rozmawiała z Kamilem. On próbował ją jakoś zagadywać, szczególnie, że dowiedział się w końcu od Patryka, że bransoletka była od niej, ale ona była nieugięta. Spławiała go za każdym razem, robiła docinki o Charlotte i w ogóle starała się go unikać. Bo szczerze nie mogła na niego patrzeć czując za każdym razem autentyczną odrazę.

Nie mogła uwierzyć w to co zrobił, jak się zachował, co powiedział. To wszystko było dla niej odrażające i skreślające go na zawsze. Na zawsze.

Patryk był między młotem a kowadłem. Z jednej strony musiał cały czas stać po jej stronie, bo jakiekolwiek łagodzenie zachowania Kamila nie wchodziło w grę, a z drugiej nie dało się, żeby nie rozmawiał z nim o tym, co się stało głównie ze względu na bransoletkę. Kamil był autentycznie przejęty tym, że Charlotte ją popsuła i starał się z całych sił ją naprawić. Na początku Patryk przyłapał go w nocy jak siedział z latarką i lupą pod ręką próbując skleić roztrzaskane części. Poradził mu wtedy, żeby poszedł do kaletnika, który mógłby może coś z tym zrobić. On skorzystał z jego rady i ku jego radości facet naprawił mu bransoletkę. Policzył sobie co prawda za tę robotę dość sporo, ale choć oddał za to swoje ostatnie pieniądze cieszył się jak dziecko wracając w dniu Balu Zimowego do akademika.

Aurora szykowała się z dziewczynami, a Patryk czekał na nią w swoim pokoju sam zawiązując sobie krawat przed lustrem.

— Udało się, Patryk! — Kamil wszedł do pokoju z dobrymi wieściami i od razu podszedł do niego pokazując mu bransoletkę.

— To super — stwierdził bez większego entuzjazmu zajęty swoim krawatem. — Mówiłem ci.

— Tak, ale wybuliłem się za to... Ostatnia stówka.

— Wiesz, sama bransoletka była droga więc to dlatego.

— No tak... — przyjrzał się jeszcze raz czarnym wiązaniom z delikatnymi srebrnymi aplikacjami na swoim nadgarstku i pomyślał o Auri. Policzek zapiekł go od razu na samo wspomnienie. Musiał przyznać, że tym razem czuł się winny. Bo wiedział, że mógł sobie darować to łóżko z Charlotte, szczególnie, że był to jej pierwszy raz i było słabo. Tym bardziej tego żałował kiedy zrozumiał, że Aurora nie zamierzała mu tego odpuścić. Jemu jednak zaczynało już jej bardzo brakować. Nie sądził, że tak może kiedykolwiek być, ale... Musiał przyznać, że przyzwyczaił się już do jej uśmiechu, spojrzeń, troski, którą mu okazywała choć tak bardzo się przed tym na początku buntował... No, ale przecież tylko udawał, że się buntuje. Tak naprawdę to lubił, gdy go zatrzymywała, gdy mądrzyła się, wiedziała lepiej, co będzie dla niego dobre, pouczała go. Lubił błyski w jej oczach, kiedy śmiała się jak żartował, kiedy spędzali wspólne wieczory przy filmach lub grali w planszówki.

Zepsuta bransoletka symbolizowała koniec tego wszystkiego. Naprawiona dawała nadzieję na odbudowanie dobrej relacji, która jakimś sposobem się między nimi pomimo wielu przeszkód zawiązała. "Ale czy to wystarczy?" Kamil myślał o tym wszystkim przebierając się w eleganckie spodnie i koszulę, rzeczy które i tak pożyczył od Patryka.

Kiedy wyszedł z pokoju z lekko rozchyloną jeszcze koszulą i przerzuconym niedbale przez szyję krawacie zobaczył ją.

Weszła do salonu w pięknej długiej sukni w kolorze złamanej bieli z brokatowymi drobinkami, które błyszczały jak tysiące małych gwiazdeczek. Jej włosy lśniły rozpuszczone zakrywając falami jej nagie ramiona. Twarz miała rozpromienioną, ślicznie podkreślone oczy i różowe usta.

I tak idealnie piękna podeszła na delikatnych obcasach do Patryka.

— No i jak? — zapytała rozkładając suknie, uśmiechając się do niego i okręcając się.

Change Of Hearts #1Where stories live. Discover now