22. Miasteczko chwil

102 39 12
                                    

Ruszyli zostawiając za sobą smugę kurzu i kłęby wirujących szalenie liści. Miała wrażenie, że strasznie długo jechali. Nie miała pojęcia dokąd, ani po co. Ale z jakiegoś powodu nie przeszkadzało jej to. Mocno go obejmowała przytulona do jego pleców. Trochę miała wrażenie jakby uciekali, choć nie mieli powodu. Czuła się też trochę podekscytowana, no i może odrobinę się bała. Była też ciekawa. Może w końcu Kamil troszkę bardziej się przed nią otworzy, może pozna go lepiej i nie będzie jej już tak denerwował?

Kiedy zatrzymał motor miała wrażenie, że wywiózł ich na jakieś odludzie. Wokół nie było niczego tylko pola i lasy i jakaś góra.

- Gdzie jesteśmy? - zapytała zdejmując kask.

- A, niespodzianka, zaraz zobaczysz... - powiedział zeskakując z motoru. Zabezpieczył kaski i sprzęt a następnie ruszył przed siebie zachęcając skinieniem głowy by poszła za nim.

Ona bała się jednak ruszyć.

- Ojej! - zorientował się, że za nim nie idzie i szybko do niej wrócił. - Zapomniałem, raźniej ci będzie za rączkę, prawda? - powiedział chcąc ją chwycić, ale ona odsunęła się.

- Nie Kamil! Nigdzie z tobą nie pójdę, dopóki mi nie powiesz gdzie jesteśmy i co tu robimy!? Nie podoba mi się. - oświadczyła rozdygotana.

- Okej, w porządku, rozumiem. - powiedział i spróbował trochę załagodzić jej stan. - Nie bój się, obiecuję, że nic złego ci się tu nie stanie.

- Nie powinnam w ogóle z tobą wychodzić. - pluła sobie w brodę. - Odwieź mnie do akademika! - zażądała.

- Hej, hej... Uspokój się... - starła się ją jakoś uspokoić, pochylił się i łagodnie złapał za ramiona. - Proszę cię tylko, żebyśmy się przeszli kawałek, jeśli nadal będziesz chciała wracać, to wrócimy, obiecuję.

Poczuła się przeszyta jego spojrzeniem, oczy kręciły mu się niespokojnie obejmując całą jej twarz. Z jakiegoś powodu zależało mu żeby została. "Dlaczego?" Nie miała pojęcia, ale skoro zrobiła już dziś jedno szaleństwo to chyba może zrobić i drugie.

- Dobrze - zgodziła się w końcu. - Ale tylko się przejdziemy i wracamy.

Kamil odetchnął z ulgą, puścił ją i wyprostował się. - Kiedy tylko będziesz chciała... Rąsia?

Aurora podała mu rękę, bo tak czuła się bezpieczniej.

...

Wystarczyło, że przeszli parę kroków i usłyszeli muzykę.

- Hehe! Wiedziałem! - ucieszył się Kamil i aż podskoczył.

- Co wiedziałeś? Co to za muzyka?

- Tam! Zobacz, chodź! - pociągnął ja za sobą na niewielkie wzgórze.

Kiedy weszli na szczyt zobaczyła w dole nic innego jak tylko rozhulane wesołe miasteczko.

- I niby wiedziałeś, że to tu jest? To dlaczego nie podjechaliśmy tam motorem? - zapytała z lekkim wyrzutem.

- Nie byłem pewny czy jeszcze będzie. To chyba ostatni dzień - powiedział - Poza tym chciałem wzbudzić w tobie chwile grozy. - dodał przewrotnie szturchając ją delikatnie ramieniem.

Posłała mu groźne spojrzenie. - Chwile grozy? - puściła jego rękę. - Oszalałeś? Niby po co? Poza tym w ogóle się nie bałam...

- Gdzieś czytałem, że one zbliżają ludzi...

- Co?

- Zresztą nie ważne! - machnął ręką od niechcenia, a potem chwycił ją jeszcze raz - Idziemy? - zapytał i nie czekając na odpowiedź ruszył z impetem w dół zbocza pociągając ją za sobą.

Change Of Hearts #1Where stories live. Discover now