65

48 9 1
                                    

Jongho został obudzony z samego rana. Słońce nie zdążyło jeszcze wejść na horyzont, gdy zaspany chłopak jadł śniadanie. Nie rozumiał za bardzo co się dzieje. Po dość długim siedzeniu w nocy, był jak trup. Mimo iż nie pił to czuł jakby zaraz głowa miała mu wybuchnąć. Nie było to przyjemnym uczuciem. Ale nie mógł sprzeciwstawić się kapitanowi, szczególnie, że ten nie był w cale lepszym stanie od niego. Postanowił więc nie dokładać mu.

Usiadł na krześle przy stole, kładąc na niego talerz z kanapkami i szklankę wody. Nie miał sił by robić sobie kawę. I tak za bardzo za nią nie przepadał. Ziewnął cicho, zasłaniając swoje usta, wierzchem dłoni. Był pewny, że reszta jeszcze spała. Ba co gorsze to tylko jego Hongjoong obudził. Od razu po tym dla pewności sprawdził pokój Yeosanga. Chłopak spał jak zabity przytulony do poduszki. To było nie fer. 

Słysząc kroki, uniósł głowę do góry, będąc pewnym, że zobaczy Hongjoonga. W zamian do pomieszczenia wszedł Yunho. Od razu wyprostował się, a jego twarz się rozpromieniła.

- Dzień dobry hyung - przywitał się, z nieśmiałym uśmiechem.

Starszy za każdym razem powodował, że jego serce przyśpieszało, a nogi zaczynały robić się miękkie. Oczywiście nie pokazywał tego, jak jego ciało reaguje, na jakikolwiek kontakt z nim. Sam przed sobą niezbyt się do tego przyznawał. Była to lepsza opcja. Nie uważał siebie za kogoś odpowiedniego. Ale nie zmieniało to tego, że nie umiał zatrzymać szybko bijącego serca.

- Witaj. Pewnie jesteś niewyspany co?- odpowiedział z szerokim uśmiechem.

- Trochę tak - podrapał się nieśmiało po karku. - A dlaczego nie śpisz hyung? - spytał się go ciekawy.

Yunho zaśmiał się cicho. Nastawił wody i usiadł naprzeciwko niego. Spoglądał przez chwile na chłopaka, powodując, u niego delikatne rumieńce. Oderwał wzrok, zerkając ukradkiem na godzinne.

- Dzisiaj mam za zadanie zajęcie się tobą... - zastanowił się przez chwile - Chociaż nie... Źle to ująłem. - ponownie spojrzał się na niego, drapiąc się po podbródku - Bardziej zostałem twoim opiekunem

- Opiekunem? Nie rozumiem... - przechylił lekko głowę w bok.

- Zaczynasz od dzisiaj szkolenia, więc musi być ktoś kto będzie sprawował nad tobą główną opiekę. Wiedząc w jakim byłeś wcześniej stanie, nie chciałem zostawiać cię samego z obcymi dla ciebie osobami. Więc obgadałem to z Hongiem i Szefem. Zgodzili się, bym uczestniczył w każdym twoim szkoleniu, a dodatkowo możesz się przyglądać mojej pracy. - wyjaśnił.

Yunho wstał ze swojego miejsca, słysząc jak czajnik zaczyna gwizdać. Przekręcił pokrętło i zakręcił gaz. Zalał sobie kawę, dodając do niej mleko. Wrócił na swoje poprzednie miejsce.

- Nie jestem przekonany do tego czy to dobry pomysł bym towarzyszył ci w akcjach, hyung - odparł nie przekonany do tego pomysłu. Przerażało go to, że będzie musiał wyjść z miejsca, w którym czuł się bezpiecznie.

- Wiem o tym. Dlatego zaczniemy od tych prostych rzeczy. Będziesz stopniowo się przyzwyczajać do naszego trybu życia. Od teraz należysz do naszej rodziny, więc też musisz mieć udział w rozwijaniu jej. Chce byś zaczął wychodzić ze swojej strefy komfortu.

- Dlaczego? - spytał się go z pretensjami. Nie podobało mu się to - Mogę wypisać się z tego? Albo odejść?

- Nie - twardo oznajmił. Chrząknął, biorąc spory łyk kawy. - Podpisaliście.. tak zwaną umowę. Nie możecie odejść. Po zatem wczoraj zgodziłeś się wraz z Yeo na te zasady. U nas się nie rzuca słów na wiatr.... Ehhh - wstał ze swojego miejsca i przesiadł się na wolne krzesło obok chłopaka. - Jongho chce byś zaczął próbować walczyć ze swoimi demonami.

- Ja.. - spuścił wzrok - Nie dam rady...

- Dasz - odpowiedział pewnym siebie głosem. - Masz pełne wsparcie u mnie, tak samo jak u reszty. Wszyscy ci w tym pomożemy.

Yunho chwycił jego dłoń, przez co młodszy uniósł na niego swój wzrok. Byli bardzo blisko siebie, ale na tyle daleko by połączyć swoje usta w jedno. Spoglądali w swoje oczy. To właśnie w nich Jongho zobaczył szczerość, troskę i zapewnienie słów. Nic już nie powiedział tylko kiwnął głową. Tak naprawdę, rozumieli się bez rozmawiania ze sobą. Czasem mieli wrażenie jakby znali się od małego.

- Jedź. Musimy się powoli szykować. Mamy dzisiaj dość pracowity dzień. - powiedział, głaszcząc go po włosach.

Niecałe dwie godziny później oboje znajdowali się w czarnym Mercedes Klasy S. Jongho od razu pomyślał, że takie cacko nie było tanie i nie mylił się, gdy tylko dowiedział się ile ono kosztowało. Stwierdził, że takie coś nie powinno go już w ogóle dziwić, patrząc na to czym oni się zajmowali.

Rozejrzał się dookoła. Środek był również czarny i ze skóry. Nie znał się dobrze na samochodach. Ale musiał stwierdzić, że ten model robił niezłe wrażenie. Oparł policzek o szybę, spoglądając przez nią na krajobraz. Nie kojarzył tych okolicy. Jedynie czego był pewny to tego, że wyjechali z Seulu. Nie do końca umiał określić gdzie jadą.

- Hyung, dokąd jedziemy? - spytał się go, przenosząc na niego wzrok.

- Jedziemy do Changwon. Kiedyś tam miałem swoją siedzibę ze swoim mentorem. Przeniósł się on w inną lokalizację, ale na szczęście pozostał w tym samym mieście - wytłumaczył, skręcając w prawo.

- Po co tam jedziemy hyung?

- Potrzebuje jego pomocy by złamać dość nowoczesny system chroniący dane osobowe i wszelkie konta bankowe. Wcześniej się z takim zabezpieczeniem nie spotkałem, a Szef potrzebuje tych danych natychmiast Dodatkowo obiecałem mu zając się jakąś ważną sprawą. - odparł.

- Skąd wiesz, że ten mężczyzna nam pomoże hyung?

- Przyjaźnie się z nim. Pomógł mi, gdy tego potrzebowałem. Zawsze mogę na niego liczyć. Jest dla mnie takim przyszywanym tatą - przyznał, unosząc nieznacznie swoje kąciki ust.

Jongho kiwnął ze zrozumieniem głową. Dla niego osobą, na którą zawsze może liczyć jest Yeosang, który od samego początku ich przyjaźni chronił go i dbał, nawet gdy sam był w okropnej sytuacji. Rozumiał więc zaufanie starszego do tej osoby.

Reszta drogi przebiegła spokojnie, w akompaniamencie przyjemnej muzyki klasycznej z radia. Widocznie była to kolejna rzecz, która ich łączyła ze sobą.

Zatrzymali się dopiero, przed hotelem. Wyglądało to dość luksusowo. Budynek miał co najmniej pięć pięter. Przed nim znajdował się wjazd do podziemnego parkingu, który był otoczony przeróżnymi kwiatami. Za budynkiem był sporej wielkości basen.

Fiery phoenix - ATEEZWhere stories live. Discover now