28

72 8 0
                                    

Wooyoung gdy skończył opowiadać swoją historię, spuścił swój wzrok. Bardzo przeżywał to wszystko. Zacisnął swoje dłonie na spodniach. Nie był pewny czy powinnien to im mówić. Nawet nie miał pewności, że nie zostanie wyśmiany. Miał świadomość, że każdy z nich musiał coś przejść. Ale on cały czas starał się ukrywać swoją wrażliwość twarz. Tak było po prostu łatwiej.


- Woo? - wspomniany chłopak uniósł swój nieobecny wzrok - Po co tak w ogóle zdecydowałeś się na wejście w nielegalne działalności? - spytał się go San, który siedział jakby zastanawiał się nad czymś.


- Huh? - mlasnął ustami, oblizując je - Cóż... głównie chciałem znaleźć brata, ale później zobaczyłem, że nieźle z tego mogę zarobić. Więc postanowiłem wszystko dać na jedną kartę - wzruszył ramionami.

- Czyli w sumie nawet nie mamy pewności, że się nadajesz do naszej grupy - prychnął kpiącym tonem.

- San uspokój się - zacisnął zęby Hongjoong, nie pozwalając przyjacielowi, obrażać swojego brata. - Każdy z nas inaczej zaczynał. Więc z łaski swojej odczep się od niego.


San nic sobie z tego nie zrobił. Wzruszył rękami, poprawiając swoje włosy. Nie był przekonany co do tego, żeby brat Honga uczestniczył w ich życiu jako przestępca. Nie miał nic do niego, ale uważaj, że dzieciak się do tego nie nadaje. Jednak z tyłu głowy, coś mu mówiło, że inny powód jest tego, iż go nie chce w grupie. Ale zbył te nachalne myśli.

- Wydaje mi się tylko, że on jest zbyt emocjonalny do tego wszystkiego. Po zatem to twój brat, więc oczywiste jest to, że będziesz go bronić jak lwica, swoje młode. Mimo iż nie wiesz jaki on jest - powiedział San, wzdychając.

- Posłuchaj - wstał, poirytowany tymi słowami Hong - To, że jest to mój brat nie daje ci pozwolenia na to, żebyś go obrażał. To ja tutaj jestem liderem, więc do mnie należy ostatnie zdanie - dodał przez zaciśnięte zęby.

- Uspokój się - powiedział poważnym głosem Seonghwa, który ułożył dłon na ramieniu Honga. W ten sposó chciał dać go do pionu. - A ty San hamuj się z tym co mówisz - ostrzegł drugiego.

- Niech ci będzie - uniósł swoje dłonie do góry. Wstał z kanapy i schował dłonie do bluzy - Róbcie co chcecie, ale ja mu nie będę ratować tyłka, gdy stchórzy - dodał niewzruszony.


San chciał już wyjść, gdy nagle przed nim stanął Wooyoung. Zatrzymał się tuż przed nim, tak, że stykali się nosami. Przygryzł swoją wargę, czując dziwny stres przez taką bliskością z Youngiem. Dobrze pamiętał ich nocne uniesienie. Odczuwał niewyobrażalną chęć zaimponowania mu i zbliżenia się do niego. Jego serce kierowało nim, a nie rozum. Jednak jak mógł się oprzeć jakiekolwiek bliskości z kimś tak przystojnym jak San?


- Mógłbyś się przesunąć? - spytał się go, unosząc brew.

- Nie - powiedział ostro - Udowodnię ci, że dam radę.

- Od kiedy dzieciaku jesteś taki pewny siebie? Jeszcze coś? - zaśmiał się z kpiną.

- Moim celem jest dołączenie do grupy i pokazanie ci, że nie masz racji - odpowiedział zdeterminowanym głosem.


San spoglądał z uwagą w jego oczy. Przez chwilę nic nie mówił, a między nimi było czuć podniesioną temperaturę. Jednak nie było spowodowane to nienawiścią. Ich oczy błyszczały niebezpieczną namiętnością.


- W takim razie - zbliżył się do niego. Schylił się i usta przysunął do jego ucha - Nie moje się doczekać, aż dotrzymasz słowa i zostaniesz tym nagrodzony - wyszeptał.


San odsunął się, ukazując swój seksowny uśmiech. Poklepał go po ramieniu i odszedł zadowolony z siebie. Wooyoung natomiast miał policzki zaczerwienione, a oczy otworzone na rozcież. Jego serce biło jak szalone, a on nie wiedział jak ma to odebrać. Jednak nie był w tym sam.

Cała grupa patrzyła się na to z wymalowanym szokiem. Każdy z nich był pewny, że ta dwójka się nie zna, a jednak wyczuwali między nimi seksualne podniecenie. Nikt nie rozumiał co się tutaj stało. 



*

Wooyoung był zdeterminowany by się w pełni przygotować na to. Był w trakcie obmyślania planu. Nie był tak dobry w tym jak reszta, więc postanowił udać się do tego, który wydawał się mu być jak skała — niezniszczalny, nieodczuwający jakiekolwiek emocje. Zapukał w drzwi.


- Proszę! - odezwał się głos z pokoju.


Wziął głęboki wdech. Miał małe wątpliwości, czy to jemu mógłby zaufać. Ale z drugiej strony skoro spór między nimi był zażegnany, to nie powinnien obawiać się odmowy. Chociaż i tak nie miał pewności, że on mu pomoże.

Nacisnął na klamkę i wszedł do środka. Na łóżku siedział najstarszy z członków grupy. W rękach trzymał książkę, którą po chwili odłożył na bok. Spojrzał się z uniesioną brwią na Wooyounga, poklepując miejsce obok siebie.


- Umm Seonghwa hyung... Możemy pogadać? - spytał się go, siadając obok.

- O co chodzi? - spojrzał się na niego ciekawy.

- Czy też uważasz, że mi się nie uda zemścić na ojczymie? - mruknął, przygryzając wargę z nerwów.

- Nie - odparł od razu, zadziwiając tym swojego rozmówce.

- Ale jak to? - niezbyt wiedział jak ma na to odpowiedzieć.

- Posłuchaj, każdy z nas coś przeszedł. Więc to wcale nie tak, że nam było łatwo. - wstał z łóżka i podszedł do biurka, o którego oparł się, tyłem - To jest walka z wewnętrznym strachem. Jeśli go pokonasz to wtedy będzie mało rzeczy, które będą mogły cię zniszczyć. Ale najważniejsze nie możesz się poddać i zwątpić w siebie.

- Ale jak niby mam to zrobić? - jęknął zawiedziony.

- To prostsze niż ci się wydaje - zaśmiał się, rozbawiony spoglądając na Woo - Zrób mu to samo co on ci zrobił. Zapłać mu takim samym bólem, albo nawet i większym, tylko takim sposobem, który chociażby on mógł stosować w stosunku do ciebie. - odparł nonszalancko.


Wooyoung spojrzał się na niego, zastanawiając się nad tym. Nie był to głupi pomysł. Nawet mógł przyznać, że nie spodziewał się iż Seonghwa mu może tak pomóc. Od razu poczuł w środku więcej pewności siebie, a przed oczami miał już plan.


- Dziękuje hyung! - ucieszony podbiegł do niego i go objął w pasie, przytulając się.


Seonghwa rozszerzył oczy. Na początku próbował go oderwać od siebie, ale dzieciak przyczepił się, tak można, że aż nie mógł oddychać. Westchnął więc i pozostawił ręce luźno wzdłuż ciała. Spoglądał się na niego z góry, wzrokiem znudzenia.


- Już możesz mnie puścić, bo przestanę być miłym - mruknął, mając nadzieję, że ten się go posłucha.

- No dobra - mlasnął ustami niezbyt zadowolony, ale zrobił to o co go poprosił.


Seonghwa chciał się jeszcze go spytać o Sana, ale nie zdążył, gdyż młodszy wybiegł wręcz z jego pokoju. Wzruszył więc ramionami. Postanowił przełożyć tą rozmowę na inny dzień. Teraz mógł mieć chwile spokoju.

W ciągu następnego dnia Wooyoung przygotowywał się z pomocą Seo do swojego planu. Najstarszy był jedynym, który o wszystkim wiedział, nawet gdy nie wiedział jak to się stało, że stał się ,,matką dobrej rady". Ale wolał to przemilczeć. Mimo wszystko Woo był bratem Honga, a więc też i ważną częścią w życiu Hwy.

Wooyoung dwa dni później poprosił wszystkich o przybycie do sali narad. Tak też się stało. Równo o dwunastej, szóstka chłopaków siedziała przy stole, czekając na ogłoszenie ich ,,nowego nabytku".

- I co chcesz uciec? - spytał się go ze swoim łobuzerskim uśmieszkiem, San.

- Nie - odparł pewnie - Chce się zemścić i jestem gotowy to zrobić....

Fiery phoenix - ATEEZWhere stories live. Discover now