23

91 9 1
                                    

Spoglądali na siebie, siedząc przy stole w kuchni. Każdy z nich nie wiedział co powinni zrobić z zaproszeniem na spotkanie. Przecież nie mogli odmówić, jeśli chcieli przeżyć.

- Czy w ogóle jest z tego jakieś inne wyjście niż przyjście tam? - spytał się w końcu z zrezygnowaniem kapitan.

- Niestety nie - westchnął Yunho - Jeśli chcesz byśmy skończyli jako jedzenie dla wilków to proszę bardzo. - prychnął.

- Jesteśmy w czarnej dziurze ozonowej, z której nie ma najmniejszego wyjścia. Przecież teraz musimy robić to co on chce, skoro ma nas na muszce - jęknął niezadowolony San.

Seonghwa jako jedyny im się przyglądał bez słowa. Miał w głowie myśl o dobru swojej siostrzyczki. Był pewny, że ten cały Si Daewon wiedział o jego siostrze. Zawsze najważniejsze jest dla niego dobro jej. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby coś się jej stało. Trochę mogło to brzmieć niedorzecznie, ale miał gdzieś to co postanowi reszta zrobić. On i tak się zgodzi współpracować z Si. Tylko dla Jihye zrobi.

- Mingi wypowiedz się na ten temat. Ty miałeś największy kontakt z Daewon - powiedział po dłuższej chwili ciszy Yunho.

- Naprawdę? Jak? - spytał się go zaskoczony Hong.

- Ehh po prostu z jego jedną z grup współpracuje. Moja firma napraw motorów działa właśnie dla jego ludzi. To dzięki jego zależności mam tylu klientów z wyższych sfer. Gdyby nie to, to wątpię bym tak sobie radził i już dawno bym miał na swoich plecach ludzi od haraczy - wzruszył ramionami - Jednak nigdy nie rozmawiałem z samym Si, zawsze to byli jego zaufani ludzie, co zarządzają mniejszymi gangami podporządkowanymi właśnie jemu. On sam nigdy się nie fatyguje na spotkanie z kimś kto jest zdecydowanie niższej od niego....

- Dlatego też od razu wiedzieliśmy, że czegoś on chce, gdy do nas przyszedł - dopowiedział San.

- Chwila - wtrącił się nagle Seonghwa, który dotychczas siedział cicho - Skoro on wysyła do wszystkiego swoich ludzi, to dlaczego przyszedł do takich płotków jak my? Czy nie uważacie może, że to co najmniej jest podejrzane?

Reszta spojrzała się na siebie, jakby uświadamiając sobie, że ich przyjaciel ma rację. Jednak to i tak nic nie zmieniało. Nadal musieli podjąć jakąś sensowną decyzję, która im nie zaszkodzi.

- I tak nie mamy zbytniego wyboru, jeśli nadal chcemy żyć. Jednak mimo wszystko bądźcie ostrożni. Skoro chce nas 'szkolić', to spróbujcie jak najwięcej wyłapać. Musi on też mieć jakieś haki. Ale na razie musimy grać zainteresowanych. Ale bądźcie czujni - powiedział Hongjoong, który w głowie zaczął układać dokładny plan. 

*

Hongjoong spojrzał się na siebie w lustrze. Stresował się jak diabli, a jego dłonie nie przestawały drżeć. To na jego barkach było dbanie o dobro swoich przyjaciół. Skoro nie mógł uratować jedynej osoby jaką kochał, to chciał chociaż uchronić swoich przyjaciół. Poprawił swój granitów.

Jego strój był dość prosty. Marynarka jak i spodnie były w kolorze ciemnoniebieskiego, a koszula biała. Na nogach miał pantofle. Jego włosy przez to, że nie chciały z nim współpracować, były przedzielone po środku i ułożone delikatnie do góry. Chciał zrobić dobre pierwsze wrażenie.

Puk puk

Do jego pokoju wszedł Mingi. Hong od razu poczuł jak jego serce przyśpiesza widząc swojego przyjaciela w opinającej marynarce, lekko prześwitującej koszuli i, wręcz idealnie dopasowanych spodni z łańcuchem po boku. Od razu oblizał swoje wargi.

Fiery phoenix - ATEEZWo Geschichten leben. Entdecke jetzt