56

52 9 6
                                    

- Hong... Co się dzieje? Co z Yeo? - spytał się kapitana. Czuł straszną gule w gardle..

Hongjoong słysząc głos przyjaciela wstał chwiejnym krokiem. Mingi chciał mu pomóc jednak on na to machnął ręką. Jego oczy były opuchnięte, a usta spierzchnięte. Na policzkach miał widoczne ślady po łzach. Wyglądał jakby był na skraju emocjonalnej rozpaczy. Powodowało to tylko większy niepokój u najstarszego.

Rozejrzał się dookoła. Pozostali nie byli wcale w lepszym stanie. Jongho z Wooyoungiem płakali histerycznie, a San i Yunho próbowali ich uspokoić. Nawet pielęgniarka zaniepokojona ich stanem, chciała wezwać doktora. Jednak ci odmówili. W zamian przyniosła im tabletki, na zapewne uspokojenie. Najlepiej z nich trzymał się San, który pod przykrywką powagi, chciał ukryć swój smutek. W taki sposób chciał pokazać ukochanemu, że płacz w niczym im nie pomoże. Chociaż było to dość trudne. Nawet Yunho wyglądał na bardzo zmartwionego. Jedynie Mingi siedział nieobecny. Jego wzrok był skupiony na jednym punkcie. Seonghwa był pewny, że najbardziej się obwiniał o to wszystko. Seo rozumiał go.

- Yeosang... - od razu przeniósł na niego swój wzrok, słysząc to imię - Jego stan nagle strasznie się pogorszył - zaczął.

Spojrzał się w oczy Seonghwy, który wyglądał jakby zobaczył przerażający horror. W oczach Hongjoonga przejawiał się taki strach, jak za czasów gdy jego najbliższa osoba umierała. Seonghwa miał nadzieję, że już nigdy więcej nie będzie musiał widzieć tego. Zacisnął swoje dłonie.

- Jak to? Co lekarz mówił? - spytał się, chcąc jakoś wyprzeć te myśli z głowy. Nie chciał w ogóle w to wierzyć, że ten dzieciak mógłby od nich odejść. 

RETROSPEKCJA 

- Hyung.. - szturchnął w ramie Honga, Jongho - Czemu Seonghwa hyung do nas nie podchodzi?
- Czuje się winny. Zgaduje, że uważa iż bezpieczniej będzie się nie zbliżać do nas, patrząc na to jak mocno go ochrzaniłeś - odparł, przenosząc swoje spojrzenie na przyjaciela.

- Powinien go przeprosić. Nie powinnem tak się unosić, gdy tak naprawdę wszyscy zawiniliśmy - westchnął.

Jongho wstał z miejsca i chciał podejść do najstarszego, jednak w zamian poczuł uścisk na nadgarstku. Spojrzał się zaskoczony na Hongjoonga, który spokojnie pokręcił głową, każąc mu wracać na swoje miejsce. W między czasie, Yeosang został zabrany na prześwietlenie głowy.

- Zostaw go. Musi on to wszystko sam przetrawić. Twoje przeprosiny na razie na nic się nie zdarzą. Wątpię by w ogóle słuchał cię i wziął twoje słowa skruchy do siebie. Na razie dajmy mu czas. On wie co powinnien zrobić. Niech sam do tego dojdzie - uśmiechnął się delikatnie.

- Ale... - przeniósł z powrotem wzrok na oddalającego się Seonghwy - Co jeśli nie wróci? Co jeśli nadal gardzi Yeosangiem?

- Nie wydaje mi się by tak było. Wróci na pewno. Za bardzo zżera go poczucie winy. Póki nie będzie miał pewności, że wszystko jest dobrze, to nie odejdzie. Po zatem - spojrzał się na niego - Mam trochę odmienne zdanie na temat jego ,,nienawiści" do Yeo.

Jongho chciał się już dopytać o co chodzi, ale w tym samym czasie nieprzytomny chłopak został ponownie przywieziony do swojej sali. Wszyscy unieśli wzrok. Doktor nie wyglądał na zadowolonego. W dłoniach trzymał plik papierków, a jego wzrok uciekał w każdą stronę tylko by nie patrzeć na przyjaciół swojego pacjenta. Nie był to dobry znak.

- Panie doktorze - zaczął Hongjoong. Wstał ze swojego miejsca, stojąc twarzą w twarz z lekarzem

- Czy już coś wiadomo o stanie Yeosanga?

Fiery phoenix - ATEEZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz