5

106 7 3
                                    

Opuścili więc pukawki. Zaczęli cicho dyszeć spoglądając na nieznajomego chłopaka, który uratował im życie, wchodząc do kryjówki wcześniejszego gangu.

- Kim ty do cholery jesteś? - spytał się go Seonghwa czując jak jego całe ciało było spięte

- Nazywam się San, a dokładniej mówiąc Choi San - ukłonił się przed nimi, jakby byli jakimiś księciami 

- To ty mi pomogłeś, gdy uciekłem z domu - mruknął podejrzliwie najstarszy z nich. 

Nowo poznany chłopak nie wyglądał jakby był tym faktem wzruszony czy nawet zainteresowany. Bardziej przypominał kogoś, kto dobrze bawi się, uważając swoją wyższość. 

- Aish brawo sherlocku. - zaśmiał się z kpiną - Sądziłem, że szybciej rozpoznasz tak przystojną twarz 

Seonghwa przewrócił oczami, wiedząc, że nie polubi się z kimś tak rozpieszczonym, jak ten dzieciak, który już działał mu na nerwy swoją zarozumiałością. Nie przepadał za osobami, które czuły się lepsze od innych. Chociaż może i sam już się zaliczał do nich, patrząc na to, że z taką pewnością zaatakował osiedlowy gang. 

- Coś mi tutaj nie pasuje. - mruknął podchodząc bliższej "krnąbrnego" nastolatka. Spojrzał się na niego spod przymrużonych oczu. - Jak się tutaj znalazłeś? Co tak naprawdę planujesz? 

San uśmiechnął się, jakby czekając na te konkretne pytanie. Schował dłonie do kieszeni swoich spodni. Zrobił jeden krok w tył, będąc ostrożnym, nagłego, możliwego napadu agresji, ze strony starszego. Rozejrzał się po pomieszczeniu, przenosząc swoje spojrzenie, na nadal przyglądającego się na nich z uwagą Hongjoonga 

- Który z was to szef? - zadał nagłe pytanie, olewając w taki sposób najstarszego, który widocznie przewrócił oczami.

Hongjoong jakby wybudzony ze swoich myśli podszedł do nich, poklepując po ramieniu swojego przyjaciela. Przeleciał swoim wzrokiem całego ich nowo poznanego towarzysza, kojarząc skądś jego głos. Był pewny, że gdzieś go już słyszał, chociaż twarzy nie kojarzył. Możliwe, że mogło się mu to tylko wydawać. Ale mimo to wolał być ostrożny. Nie chciał narazić siebie i swojego przyjaciela na niebezpieczeństwo, które wynikało by tylko z jego naiwności. On  w przeciwieństwie do starszego, był bardziej ufny względem innych,  co nie zawsze kończyło się dobrze. 

- Ja nim jestem - odparł po dłuższej chwili, krzyżując ręce

- Serio? - spytał się zaskoczony San- Bardziej sądziłbym, że ta oziębła skała jest liderem - mruknął, wskazując na Seonghwe

- Mogę mu po prostu przywalić w ten pysk? - spytał się szeptem swojego przyjaciela, czując jak ten gówniarz działa mu na nerwy 

Hongjoong szybko pokręcił głową, chcąc wybić tak głupi pomysł z głowy chłopaka. On sam nie dziwił się, że to Hwe wziął za dowódcę. Ale mimo wszystko nim nie był. Nawet jak ta kwestia została przez nich ustalona, stwierdzeniem starszego: 

"Nie nadaje się na to stanowisko. Hong ty dowodzisz, ja mogę być jako pomocnik. To był twój pomysł z przejściem na tą ciemną stronę"

I takim o to sposobem, najniższy nie miał jak zbytnio dyskutować. Nigdy nie był dobry w maniu dobrych argumentów 

- Okey oboje się uspokójcie. Nie jesteśmy tutaj by się kłócić - powiedział poważnym głosem. - A ty San mów  czego chcesz konkretnego od nas. - dodał twardo 

- W końcu mówisz jak boss - zaśmiał się, nonszalancko obierając się o jedną z ścian - Chce do was dołączyć i stać się częścią waszego gangu. We trójkę możemy wiele zdziałać i stać się potęgą. - zaproponował, bez ogródek 

Fiery phoenix - ATEEZWhere stories live. Discover now