24

72 10 0
                                    

Nagle Hongjoong poczuł szturchnięcie po ramieniu i usłyszał chrząknięcie. Odwrócił się i poczuł jak ponownie zaczyna się stresować, a wypity alkohol wcale nie zadziałał na niego pobudzająco. Przełknął głośno ślinę, gdy uświadomił sobie, że nie było obok niego Mingiego, ani nikogo z przyjaciół.

- Witaj... 

Hongjoong ukłonił się, za co od razu został skarcony przez Si Daewon. Mężczyzna podał młodszemu od siebie towarzyszowi kieliszek z winem.

- I co zastanowiliście się nad moją propozycją? - spytał się go, upijając łyk trunku.

- W sumie to tak. Dobrze wiemy, że hyung i tak nie dał nam zbytnio wyboru - zaczął, chrząkając, gdy Si skierował na niego swój ostry, ale ciekawski wzrok - Chodzi mi o to, że, gdybyśmy się nie zgodzili to byś nas ścigał.

- Słuszne spostrzeżenie. Zgaduje, że Mingi ci powiedział. Chłop jest dobrym mechanikiem, ale też bardzo bystry - przyznał z uznaniem.

- To fakt - Hong uniósł delikatnie kąciki ust. - My nie szukamy sobie kłopotów... A przynajmniej nie w takie ogromnej skali. Dopiero co zaczynamy, więc każdy może nas zmieść z powierzchni ziemi.

Daewon odstawił kieliszek na tackę, przywołanego przez siebie służącego. Spojrzał na swój zegarek, gdyż za około trzy godziny będzie musiał przemówić do swoich gości.

- W takim razie, zapraszam do swojego biura. Tam omówimy wszelkie szczegóły umowy - zaproponował ze swoim firmowym, figlarskim uśmiechem.

Hongjoong wypił do dna swój napój i kieliszek odstawił na tackę. Kiwnął głową na zgodę. Nie miał i tak już wyboru. Uważał, że ta opcja będzie dla nich najbardziej bezpieczna. Po zatem jak dobrze to rozegrają będą mieć kryte plecy. A to w tym środowisku jest bardzo istotne.

Mężczyźni weszli do willi. Przeszli korytarz, oraz sale balową, po czym złotymi schodami udali się na górę. Różniła się ona od reszty. Wyglądała bardziej codziennie. Kolor ścian był w odcieniu jasnoniebieskiego, a drzwi były wykonane z drewna. Przeszli długi korytarz docierając do ostatnich drzwi. Si wyjął klucze. Po czym otworzył drzwi, przepuszczając swojego gościa. Hong wszedł już pewniej do środka. Jednak równie szybko ona z niego ulotniła się, gdy Daewon zamknął drzwi na klucz.

- Muszę zachować swoją prywatność. Nie chce by ktoś nam przeszkodził. - odparł niewzruszony.

Si usiadł za biurkiem, na swoim krześle. Wyprostował się i oparł o zagłówek. Spoglądał z widocznym rozbawieniem, na zakłopotanego towarzysza. Wskazał mu dłonią krzesło naprzeciwko siebie. Tam też usiadł Hong.

- Więc jak miała by nasza współpraca wyglądać? - spytał się nadal niepewny tego Joong.

- Na początku chciałbym was wyszkolić. Tylko musisz mi powiedzieć, czy to jest wasz oficjalny i stały skład?

- Nie - odparł pewnie - Nie wiem ile i kiedy przyjmiemy jeszcze kogoś pod swoje skrzydła. To wychodzi nagle, niespodziewanie.

- Intrygujące - przyznał, odpalając swoje cygaro, które wyjął z jednej z półek w biurku. - Chciałbym byście na razie maksymalnie jedną osobą przyjęli. A bardziej to jest rozkaz niż prośba.

- Czemu niby miałbym się hyunga posłuchać? Dlaczego tylko jednego? - uniósł brew z kpiną.

- Widzę, że zaczynasz czuć się swobodniej i pewniej. Podoba mi się - zaśmiał się niewrażliwy na swoje zasady - Cóż chcę was dać na specjalne szkolenia, byście stali się kimś więcej niż małymi pionkami w grze. Moi ludzie muszą być na poziome. A tego wam brakuje.... Co do jednej osoby po prostu wiem, że jego na pewno weźmiecie - wzruszył ramionami.

- Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać to ile wiesz Daewon hyung - przyznał z podziwem. - W takim razie zgoda. Ale ostrzegam później po tym szkoleniu, gdy będziemy mieć więcej doświadczenia to ja już będę decydować czy kogoś przyjmę pod swoje skrzydła czy nie - dodał twardo Hong.

- Nie miałem zamiaru ci tego zabierać - odparł, zaciągając się i wypuszczając dym - Lider, lidera zawsze zrozumie. - puścił mu oczko. - Wiesz musze przyznać, że dobrze zrobiliście, że to ty jesteś głową grupy. Seonghwa jest za bardzo oziębły i psychopatyczny, co jest oczywiście pożądane, ale nie dla osoby, która ma całą grupę poprowadzić na przód. Możecie daleko zajść, a ja wam w tym pomogę.

Hongjoong siedział sztywno niezbyt wiedząc co na to ma wszystko odpowiedzieć. Takie słowa dodawały otuchy i powodowały, że jego ego rosło. Ale był pewny, że jakiś haczyk w tym jest. Dlatego nie dał się tym słodkim słówkom.

- Co chcesz w zamian? Jestem pewny, że nie jest to free co proponujesz - powiedział Joong obojętnym, a zarazem podejrzliwym głosem.

- Plus za bystrość - mruknął - Po pierwsze i najważniejsze będziecie działać jako moi ludzie. Oczywiście tak jak dotychczas będziesz ich szefem, ale wszelkie wasze działania mają być przez mojego człowieka sprawdzane. A przynajmniej póki nie będziecie wyższej w hierarchii. Na razie będę wybierał sobie kogo z was będę dawać na akcje. Później, gdy już na własną rękę będziecie działać, z 10% dochodów z waszych akcji, mają ich do mojej kieszeni, co miesiąc. Sam dobrze wiesz co się stanie jak tego nie zrobicie. - uśmiechnął się szyderczo - Seonghwa ma dalej się ścigać i reprezentować moją osobę. Ma wolną rękę póki zwycięża.

- Brzmi to kuszącą. Pasuje mi to - odparł po dłuższej chwili namysłu.

- W takim razie dam ci znać, gdy wasze szkolenie będzie gotowe. Wtedy już oficjalnie podpiszecie umowę. - powiedział twardo.

Hongjoong skinął głową zgadzając się na to. To był ich nowy start, który chciał w pełni wykorzystać. 

*

Yunho zaprosił wszystkich do swojego mieszkania, które znajdowało się na zachodniej części miasta. Mieszkanie miał w bloku, które było bardzo rzadko przez niego odwiedzane. Skrywał bowiem w nim pewnego chłopaka, którego chciał w końcu przedstawić reszcie.

Jednak obawiał się tego jak na to ich kapitan zareaguje. "Furia" był znany jako osoba tajemnicza, która tak szybko jak się pojawia, równie szybko znika. Nie był on długo w tym gównie. Ale głównie słynął, z małych kradzieży. Był nieznaczącym piątkiem, którego potencjał widział Yunho.

- Co jeśli hyung mnie nie pamięta? Co jeśli nie uwierzy w to? - zapytał się jakby nie pewny tego czy powinien się ujawnić nieznajomy.

- "Furia" nie myśl o tym aż nad to. Zdążyłem go na tyle poznać, że wiem, że jak mu się da niepodważalne dowody to uwierzy w nie. - wzruszył ramionami Yunho, stojąc przed oknem.

- Czemu ty we wszystkim jesteś taki pewny swego? - westchnął - Zobaczysz hyung w końcu się na tym przejedziesz.

- Jeszcze jedno słowo i wywalę cię stąd tak szybko jak przyszedłeś - zagroził mu, pokazując na niego palcem, w prześmiewczy sposób. 

- Okey w takim razie już zamykam swoją gębę - mruknął zrezygnowany. 

Yunho uśmiechnął się zwycięsko. Czasem "Furię" ciężko było 'okiełznać'. Ale nie dziwił się mu. Nadal przecież był on nastolatkiem. Yunho z łatwością widział co się dzieje na ulicy, na której niedługo po tej wymianie słów, zobaczył swoich przyjaciół. Kazał stanąć "Furii" tyłem do drzwi wejściowych, a na wprost okna. Tak też zrobił.

Goście weszli do mieszkania, od razu witając się żółwikiem z Yunho. Ich przyjaciel uśmiechał się tajemniczo.

- Siemka. Czemu kazałeś nam tutaj przyjeżdżać i to pilnie? - spytał się go ciekawy San.

- Chciałbym wam kogoś przestawić... - spojrzał się z powagą na Hongjoonga - Kapitanie jest to chłopak, który bardzo chciał się spotkać z tobą i po latach cię w końcu poznać.....

Fiery phoenix - ATEEZWhere stories live. Discover now