48

58 8 2
                                    

Yeosang następnego dnia od razu z samego rana udał się do lidera. Miał nadzieję, że będzie on mógł mu pomóc. Mimo wszystko on sam nie znał ich prawie w ogóle.. Więc musiał kogoś zagadać by zdobyć informację. Stresował się tym. Jeszcze nie zdążył się poczuć tutaj swobodnie. Pod tym względem zazdrościł Jongho, który miał kogoś, kto pomógł mu przez to wszystko przejść. Oczywiście cieszył się, gdy widział jak jego oczy błyszczą się, a on zaczyna wychodzić z pokoju, bez namawiania osoby trzeciej. Widok ten pozwala Yeosangowi mieć pewność, że dobrze zrobili zostając tutaj.

Stanął przed drzwiami do pokoju Hongjoonga. Wziął głęboki wdech i wydech. Ostatnio lider chodził dość poirytowany i prosił by nie zawracać mu głowy, gdy coś nie jest ważnego. Dlatego też odczuwał jeszcze większy stres. W czasie, gdy zastanawiał się na za i przeciw, poczuł niespodziewanie szturchnięcie w ramie. Wzdrygnął się, podskakując w miejscu.

- Czemu tutaj tak stoisz, jakbyś miał się zaraz modlić przed drzwiami? - usłyszał czyjś rozbawiony głos.

Odwrócił się, oddychając z ulgą, gdy przed nim stał Mingi. Przez nagły prawie zawał serca nie był w stanie rozpoznać czyj to głos. Na jego szczęście nie miał się czego bać.

- Umm chciałem się jednej rzeczy dowiedzieć od hyunga. Wiesz, czy może jest w pokoju? - przygryzł wargę, chcąc ukryć w ten sposób swój stres.

- Nie ma go. Dzisiaj cały dzień jest na spotkaniu. - powiedział spokojnym głosem. - Spotkaniu? Z kim? W jakim celu? - spytał się go ciekawy.

Mingi zamiast odpowiedzieć, machnął mu ręką by udał się za nim. Yeosang niezbyt się nad tym zastanawiając poszedł za chłopakiem. Jak się okazało, Mingi zaprowadził ich do swojego pokoju zwiadowczo-wykonawczego, gdzie miał swój sprzęt, a przy okazji też i Yunho umieścił tutaj swoje komputery. Yeosang był pod ogromnym wrażeniem.

W rogu obok zasłoniętego okna były trzy połączone w jedno biurka, na których były umieszczone sporych wielkości monitory. Na dole biurka były myszki, klawiatury, słuchawki czy inne sprzęty elektryczne, których nazw nawet chłopak nie znał. Natomiast na przeciwko, na ścianie przy drzwiach były rozwieszone różnorodne bronie, do karabinów, po pistolety czy nawet i noże. Nie ukrywał, ale ten widok go przestraszył.

- Spokojnie. Jak dobrze wiesz każdy z nas się czymś zajmuje. Moim głównym zadaniem jest handel bronią, a w wolnej chwili aranżacja wyścigów motocyklowych. Także te bronie są na wymianę, które muszę zapakować. Dlatego też ciebie tutaj przyprowadziłem. - wytłumaczył mu, pokazując dłonią by usiadł na kanapie, która była w rogu pomieszczenia.

- Więc powiesz mi czym się reszta zajmuje? - spytał się go, spoglądając z ciekawością na chłopaka.

- Oj nie - zaśmiał się pod nosem - To już musisz się od nich dowiedzieć. Chcemy was stopniowo wdrażać w to wszystko, a przy okazji odkryć co wam będzie najbardziej pasować. - przyznał - Także musisz być cierpliwy.

- Więc ten sprzęt informatyczny też jest twój?

- Nie - przyznał - Należy on do Yunho, ale tutaj musisz się już go pytać o szczegóły, albo Jongho. Jestem pewny, że już wszystko powiedział twojemu przyjacielowi. Widać, że stali się sobie bliscy.

- Umm tak - przyznał. Nie chciał za bardzo ciągnąć tego tematu, przez zazdrość - A z kim się Hongjoong spotkał?

- Ah no tak - odwrócił się w jego stronę, opierając się o sporych wielkości stół, gdzie była czarna torba, do której zaczynał pakować bronie. - Spotkał się z Si Daewon, którego w niedługim czasie poznacie. Musi z nim omówić to, że oficjalnie chcemy was w naszym składzie. Musi on wyrazić na to zgodę, by załatwić ostatnie formalności - odparł.

- Jak to? A to nie Hong powinnien decydować? - spytał się go zaskoczony.

- Jest to trochę bardziej skomplikowane i złożone. Ale tak po krótce ci powiem, że jesteśmy jego współpracownikami. Hong podejmuje decyzje tak jakby wewnętrzne. Rządzi nami tak dosłownie mówiąc. Ale ostateczna, grubsza decyzja należy do Si. To on jest taką głową wszystkiego, który ma ostatnie zdanie we wszystkim - mruknął, spoglądając na towarzysza.

Yeosang otworzył w zaskoczeniu usta. Nie sądził, że to może w taki sposób działać. Był pewny, że są oni wolnymi strzelcami. Nie znał się na tym. Ale miał poczucie, że taki układ daje im w pewien sposób większe bezpieczeństwo.

- Właśnie - przypomniał sobie Mingi, który ponownie wrócił do swojej dotychczasowej roboty. Musiał przecież zabezpieczyć bronie i sprawdzić czy nie są wadliwe - Jaką masz sprawę do Honga?

- Ohh no tak - podrapał się skrępowany po karku - Wiesz... znaczy na pewno wiesz.... Po prostu powiedź mi kto ma z was siostrę.... Znaczy czy ogólnie ma ktoś z was kogoś takiego w rodzinie...

- Po co ci to wiedzieć? - spytał się go z podejrzliwością, ponownie przenosząc na niego wzrok. - I dlaczego właśnie siostrę? Z tego co wiem, to podobają ci się chłopcy.

- Umm - jego policzki zaczęły go niebezpiecznie piec - Ja... um... tak z ciekawości pytam. Sam nie mam rodzeństwa, a lubię dzieci, więc pomyślałem, że może ktoś z was ma takie małe rodzeństwo - zaczął bawiąc się palcami, błagając by mu uwierzył. Nie chciał na razie zdradzać prawdziwego powodu.

- No niech ci będzie - postanowił go nie naciskać. - Niech pomyśle... Z nas to tylko Seonghwa ma siostrę. Nazywa się ona Jihye i ma pięć lat. Jest bardzo energiczna i wesoła. Seonghwa bardzo ją kocha i mogę powiedzieć z ręką na sercu, że jest to najważniejsza dla niego osoba. Nie widzi świata po za nią. Wszystko zrobi by była bezpieczna. Jest jego oczkiem w głowie. I tak szczerze, gdy jest z nią to jest całkowicie inną osobą, szczęśliwą i uśmiechniętą. - przyznał, samemu unosząc kąciki ust.

- A co by się stało, gdyby przykładowo coś jej się stało? - niepewnie zadał dość ciężko przechodzące mu przez gardło pytanie.

- Seonghwa by tego nie przeżył. Nie widzi świata poza nią. Gdyby Jihye coś się stało, Seo nie wybaczyłby sobie tego do końca życia. Boję się nawet myśleć o takiej możliwości. Stracilibyśmy go... - przyznał cicho wzdychając w przygnębieniu.

Yeosang był już pewny, że musi szybko coś zrobić. Wybiegł znienacka z pokoju, na co Mingi tylko mógł spoglądać z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Miał złe przeczucia.

Yeosang stanął przed drzwiami Seonghwy. Bez namysłu zaczął w nie z całej siły uderzać. Był pewny, że wkurzy tym tylko chłopaka. Ale nie mógł czekać. Musiał z nim porozmawiać. Tak jak sądził drzwi otworzył poirytowany Hwa, u którego niezadowolenie tylko zwiększyło się, widząc kto przed nim stoi.

- Dlaczego zakłócasz mój spokój? Aż tak bardzo życie ci nie miłe? - powiedział chłodnym tonem.

- Musze z tobą jak najszybciej porozmawiać. To bardzo ważne - odparł

- Nie mam zamiaru tracić swojego czasu na śmiecia - przewrócił oczami - Więc nie zawracaj mi głowy. To, że należycie do grupy, nie znaczy, że masz prawo ze mną rozmawiać. Aish nawet męczy mnie patrzenie na ciebie.

- Ale hyung... - zaczął.

- Spierdalaj- warknął - Rozumiesz czy siłą ci pokazać?

Yeosang nic nie odpowiedział. Seonghwa tylko prychnął pod nosem, wyklinając go. Zamknął przed nim drzwi na klucz. Chciał mieć spokój. Yeosang jednak się nie poddawał. Przez najbliższe dni próbował zagadywać go, prosił, nawet krzyczał by ten go wysłuchał. Nikt z reszty nie rozumiał o co chodzi, a sam Seo tylko coraz bardziej się denerwował. Unikał go, popychał, czy wyzywał od najgorszych ścierw, ale nic nie przynosiło takich skutków jakie by chciał. Nawet mu się wydawało, że to tylko młodszego pobudzało.

Seonghwa był w salonie, pakując ostatnie rzeczy do torby. Czekało go kolejne zadanie, a parę dni po tym miał mieć wyścig. Osoba anonimowa wyzwała go na rewanż. Chłopak nie zastanawiał się nad tym kto to, po prostu przyjął je. Nie zdawał sobie sprawy, że było to częścią postępu. Wiedział, za to, że musi się pośpieszyć by szybko wykonać zadanie i zacząć się przygotowywać do wyścigu.

Yeosanga natomiast wiedział, że jest to ostatnia szansa na pogadanie z nim. Podszedł do chłopaka, chwytając jego rękę, gdy skończył się pakować.

- Proszę wysłuchaj mnie hyung~~~- zaczął go wręcz płaczliwym głosem błagać.

- Odczep się ode mnie dzieciaku - powiedział chłodnym głosem, chcąc wydostać dłoń od jego uścisku.

- Ale tutaj chodzi o twoją siostrę....

Nie dane było mu dokończyć. Został z impetem odepchnięty od siebie, przez co upadł na podłogę. Seonghwa spoglądał na niego z nienawiścią i pogardą. Jego oczy wręcz żarzyły się od złości.

- Nie wiem skąd wiesz o mojej siostrze, ale trzymaj się od niej z daleka śmieciu. Jeśli cokolwiek jej zrobisz zabiję cię - warknął w jego stronę.

Wyminął go, zabierając swoje rzeczy i wychodząc z budynku. Gdyby tylko wiedział, że wystarczyło chłopaka posłuchać by nie dopuścić do tragedii...

Fiery phoenix - ATEEZWhere stories live. Discover now