49

62 9 4
                                    


Yeosang siedział niespokojnie w salonie na kanapie. Miał pustkę w głowie nie wiedząc co ma teraz zrobić. Co gorsze nie było też Hongjoonga ani Yunho, do których miał największe zaufanie. Był pozostawiony sam sobie. To go przerażało. Zaczął też żałować, że zgodził się zostać w gronie tego przeklętego gangu.

Schował twarz w dłonie, które opierał o kolana. Jego ciało delikatnie się trzęsło od natłoku emocji. Nie umiał sobie z tym poradzić, a coś mu podpowiadało, że miał naprawdę mało czasu by działać.

Inaczej tak naprawdę sobie to wyobrażał. Seonghwa powinnien go wysłuchać. Może akurat dzięki temu zmieniłby swoje nastawienie do chłopaka. Naprawdę miał nadzieję, że właśnie tak będzie to wyglądać. Nie brał pod uwagę, że starszy może być w stosunku do niego tak agresywny. Przecież chciał tylko z nim pogadać. Czy to było aż tak dużo? A może za mało naciskał? Może powinnien w zamian wykrzyczeć mu to. Tylko czy nie zostałby wyśmiany? - Yeosang - poczuł szturchnięcie.

Miejsce obok niego ugięło się, a czując ręka znalazła się na niego ramieniu. Mimowolniej uniósł swoją głowę, przenosząc swoje spojrzenie jak się okazało na Mingiego, który wyglądał na zmartwionego.

- Nic ci Seonghwa nie zrobił? Wybacz, ale zobaczyłem tylko jak cię popycha. Nie zdążyłem interweniować - powiedział, gdy nawiązał kontakt wzrokowy z Yeo.

- Nie nic mi nie jest. Nie boli mnie nic, także nie musisz się aż tak martwić hyung - odpowiedział unosząc lekko kąciki ust.

- Powiedz mi o czym chciałeś pogadać z Seonghwą. - zaczął. Nie dawało mu to spokoju. Coś go martwiło w zachowaniu młodszego - Dlaczego chciałeś wiedzieć, kto ma siostrę i tak wyleciałeś z pokoju? O co chodzi?

W tym momencie Yeosang nie wiedział co ma zrobić. Niby mógł ufać Mingiemu, ale z drugiej strony przecież też nie miał takiej pewności. Był tak samo miły dla niego jak reszta. Zastanawiał się czy mogła być to jakaś przykrywka, albo podstęp. Nie mógł być pewny, że ich zachowanie nie ma przypadkiem drugiego dna. Ale po dłuższym zastanowieniu ostatecznie chłopak stwierdził, że nie poradzi sobie sam. Był amatorem, ba on nawet z tym światem nie miał zbytniej styczności. Był jedynie pewny, że tamci bandyci na pewno nie cofnął się przed niczym.

- Hyung potrzebuje pomocy - zaczął, chcąc zobaczyć jego reakcję

- W czym? Coś się dzieje? - zapytał się przejęty.

- Nie mi... - wziął głęboki wdech - Ostatnim razem jak byłem w pracy to do kawiarenki przyszli jacyś nieciekawi ludzie. Od razu wiedziałem, że to jacyś przestępcy. Każdy z nich miał wytatuowanego smoka na ramieniu. Usłyszałem ich rozmowę. Mówili, że muszą znaleźć słaby punkt Seonghwy hyunga. - powiedział.

Jednak nie był w stanie dokładnie mu wyjaśnić. Stres wziął górę. Nie był pewny czy ten mu uwierzy. Na szczęście przypomniał sobie o nagraniu. Wziął swój stary, trochę już niszczony telefon. Nie było go stać na nowy, gdyż wszystkie jego pieniądze brali mężczyźni, którzy zbierali haracz, albo nie miał dobrze płacone. Więc nigdy go nie było stać na cokolwiek więcej.

Znalazł właściwe nagranie i włączył je Mingiemy. Chłopak nie odzywał się przez cały czas. Parę razu przesłuchiwał nagranie skupiając się na każdym najmniejszym szczególe. Nie było to łatwe, gdyż nagranie nie było aż tak wyraziste i w niektórych momentach nie dało się wyłapać poszczególnych słów. Ale wiedział, że Yunho wyczyści głosy i wtedy będzie można to przeanalizować.

- Chcesz mi powiedzieć, że ci faceci polują na Seonghwę i za cel sobie wybrały Jihye? - spytał się go Mingi

Jako odpowiedź dostał kiwnięcie głową. Westchnął, wyklinając pod nosem. Zaczął zastanawiać się kto to mógłbyś. Głosy z nagrania kojarzył, więc był prawie, że pewny, że są oni tylko pionkami, co w sumie z ich rozmowy dało się też wywnioskować. Musiał być ktoś kto nad nimi dowodził. Tylko pytanie brzmiało kto. Tutaj niestety ale było zbyt wiele opcji. Będzie musiał wszystkie sprawdzić.

- Hyung? - wyrwał go z zamyślenia głos Yeosanga. Brzmiał on na przerażonego, widać było po nim, że jest tym bardzo przejęty - Co powinniśmy zrobić? Nie chce by dziewczynce coś się stało... Czy była by szansa ją dać tutaj?

- Nie. Odpada, zdecydowanie nie możemy tego zrobić - od razu odparł twardo.

- Czemu? - spojrzał się na niego zaskoczony.

- Jihye na pewno jest obserwowana. Jestem pewny, że jest tam ktoś to ją szpieguje. Inaczej nie wiedzieli by o niej. Gdybyśmy ją tutaj wzięli bylibyśmy łatwym celem. Nie możemy tak ryzykować. Trzeba znaleźć inne rozwiązanie. - odpowiedział, wzdychając

Ich rozmowę przerwało wejście reszty grupy. Jedynie z nimi nie było Seonghwy, który był na misji, oraz Yunho z Jongho, którzy postanowili, że chcą trochę sami spędzić czasu. Nikt nie miał nic przeciwko temu. Widok tej dwójki zawsze był uroczy, a cieszyło to, że tak dobrze się dogadują.

Najpierw wszedł Hongjoong, który z kimś prowadził zawziętą dyskusję. Jego czoło było lekko zmarszczone, a oczy widocznie zmęczone, od zbyt małej ilości snu. W wolnej dłoni trzymał niedużej wielkości teczkę, którą położył na stolik. Ręką machnął do dwójki zakochany by usiedli na kanapie. Nie protestowali za bardzo. Wooyoung z bananem na ustach, lekko kulejąc pociągnął Sana, by usiadł obok Yeosanga.

- Dam ci znać, gdy coś wymyśle. Musze się ich spytać, czy któremuś pasuje więc tak się nie unoś. Na razie - odpowiedział Hong, rozłączając się.

Spojrzał się na resztę, wzdychając. Usiadł na pufie, palcami przeczesując swoje dłuższe włosy. Niecały tydzień temu zmienił ich kolor na czerwony. Chciał też je ściąć, ale Mingi mu na to nie pozwolił.

- Słuchajcie - zaczął po chwili, zwracając na siebie uwagę pozostałych osób- Nasz cudowny i marudny Seonghwa potrzebuje niańki dla swojej siostry. Ah właśnie Yeosang, Seo ma młodszą siostrę Jihye - powiedział. Wspomniany chłopak kiwnął głową, mimo iż wiedział o tym - Dlatego moje pytanie brzmi, czy ktoś z was będzie mógł się nią zająć przez tydzień?

- Wait - mruknął San - A ich babcia? Przecież ona się małą zajmuje

- Ostatnio gorzej się czuła więc Seonghwa dzisiaj ją zabrał do naszego szpitala, na oddział przeznaczony dla rodziny. Podobno z tego co mi mówił to lekarz Byun chce ją zostawić na obserwacji przez dwa tygodnie przez omdlenia, które nagle u niej się pojawiły. - odparł przypominając sobie o tym co mu mówił przyjaciel - Więc kto może?

- Ja z Wooyoungiem odpadam. Mamy szkolenia przez cały tydzień. Chociaż uważam, że nie są nam potrzebne. Ale już nie będę kłócić się z Daewon hyungiem. Ostatnio coś niezbyt jest rozmowny, więc wole go nie zaczepiać - odpowiedział od razu San, który głaskał po plecach Woo.

- Po zatem ja też muszę odpłacić się Yeosangowi, więc cały tydzień chodzę do pracy - dopowiedział Woo, tuląc się do ukochanego.

- Hong dobrze wiesz, że ja też odpadam - mruknął Mingi, czując na sobie wzrok ukochanego - Muszę pomóc Yunho w akcji, a pod koniec tygodnia jestem organizatorem wyścigu Seonghwy. Znasz procedury. Jeśli nie będę jego przedstawicielem to nie będzie mógł się ścigać.

Hongjoong jęknął zawiedziony. Zapomniał, że zawsze owy miesiąc był pełen roboty. Przez fakt, że jest już końcówka pierwszej połowy roku, wszyscy musieli przechodzić szkolenia, albo papierkowe sprawy uzupełniać. On sam był zawalony masą telefonów od osób, które mają interes do nich. Było to na tyle męczące, że on sam nie miał czasu na przespanie chociaż połowy nocy. Więc oczywiste było to, że nikt z nich nie będzie mógł tygodnia odpuścić. Gdyby był to dzień to jeszcze było by to możliwe, ale nie siedem dni.

- Hyung - powiedział cichym głosem Yeosang, przez co zwrócił na siebie wszystkich uwagę. - Może ja się nią zajmę? Jako jedyny mam cały tydzień wolny. I tak nie mam nic do roboty.

- Jesteś pewny? Skąd u ciebie taki pomysł? - spojrzał się na niego podejrzliwie Hong. Nie był przekonany co do tego pomysłu.

- Uwielbiam dzieci i mam do nich rękę. - nadal widział, że lider się waha. Postanowił więc trochę inaczej do tego podejść. Nie zamierzał im na razie mówić całej prawdy - Uważam, że będzie to dobry sposób by Seonghwa hyung mógł się do mnie przekonać. Może dzięki temu mnie polubi, albo chociaż zacznie akceptować.

Wszyscy spojrzeli się na niego z uznaniem. To był idealny argument. Szczególnie, że zauważył uśmiech na buzi Honga. Lider po chwili odszedł na bok. Musiał przecież obgadać to z Seonghwą, który słysząc, kto ma się zajmować Jihye, był całkowicie przeciwny temu. Trochę ich rozmowa trwała. Słysząc krzyki i podenerwowanie w głosie Honga, Yeo zaczął się obawiać, że jego plan nie zadziała.

- I co? - spytał się lidera Mingi, gdy zobaczył jak tamten wrócił do salonu.

- Ciężko było, ale ostatecznie odpuścił. W poniedziałek ktoś z nas zawiezie cię do domku, gdzie jest Jihye. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz mnie Yeosang. Jestem pewny, że dzięki temu Seonghwa w końcu odpuści - odpowiedział z uśmiechem Hongjoong.

Fiery phoenix - ATEEZWhere stories live. Discover now